Czym tak właściwie jest balkon? Według jednych to przedłużenie mieszkania - nasza własność, na terenie której możemy robić wszystko, co nam się podoba. Inni przekonują, że to jednak miejsce publiczne, bo widoczne dla pozostałych lokatorów budynku mieszkalnego. Pomijając kwestie czysto techniczne: zawsze warto pamiętać o czymś takim jak savoir vivre.
Zobacz również: Za co sąsiedzi Cię znienawidzą? Mieszkając w bloku NIGDY tego nie rób!
Utrudnianie funkcjonowania innym to złamanie jednej z podstawowych zasad współżycia społecznego. Wolność nie oznacza, że możemy robić wszystko. Ta kończy się w momencie, kiedy ktoś inny czuje się poszkodowany. Co to w praktyce oznacza? Korzystając z balkonu musimy mieć na uwadze, czy nie cierpi na tym nasz sąsiad.
To powinna być nie tylko kwestia prawa i wewnętrznych przepisów spółdzielni czy wspólnoty, ale przede wszystkim zdrowego rozsądku. Jakich zachowań lepiej unikać, żeby nikomu nie podpaść?
Zasada jest prosta: korzystając z balkonu nie można uprzykrzać życia innym. Jeśli więc wywiesisz bardzo mokre pranie i spływająca z niego woda zacznie kapać na głowę sąsiadom - ci mają prawo wezwać odpowiednie służby. To może skończyć się mandatem.
Błogi relaks na świeżym powietrzu ma swoje granice. Jeśli koniecznie chcesz wtedy posłuchać muzyki, to skorzystaj ze słuchawek. Sąsiedzi z mieszkania obok nie muszą słuchać tego, co ty. Bez względu na porę dnia i nocy może to zostać uznane za naruszenie porządku.
Nie regulują tego ogólnopolskie przepisy, a zapisy w regulaminach spółdzielni są zazwyczaj martwe. Sąsiad ma jednak prawo wezwać policję, kiedy uzna, że przeszkadza mu dym papierosowy. Czy zakończy się to mandatem? Trudno powiedzieć, dlatego jeśli jest to bardzo uciążliwe - można wytoczyć proces cywilny.
Zobacz również: LIST: „Drażnią cię sąsiedzi palący na balkonie? To twój, a nie ich problem”
W miesiącach letnich to prawdziwa zmora. Zapach przypalonego mięsa, dymu czy chemicznej podpałki roznosi się nawet kilka pięter do góry. Grillowanie na balkonie może być uznane za niebezpieczne, bo często narusza przepisy przeciwpożarowe.
Niektórzy mają słabość do robienia porządków kosztem innych. Wytrzepanie nawet najmniejszego dywanika podchodzi pod paragraf zabraniający śmiecenia. Nie wspominając o savoir vivre, bo unoszący się kurz przenika do innych mieszkań i brudzi okna.
Jeśli położysz się na leżaku w stroju kąpielowym - może to zostać uznane za niezbyt eleganckie, ale raczej nic ci nie grozi. Co innego, gdy łapiesz promienie słoneczne topless. Nagość w miejscach publicznych to według prawa sianie zgorszenia.
Sprzątanie balkonu bez użycia szufelki to częsty grzech Polaków. Niektórzy wychodzą z założenia, że brud wystarczy zrzucić za barierkę. Zapominamy o tym, że w efekcie ląduje on u innych mieszkańców lub zanieczyszcza części wspólne budynku. Mandat za śmiecenie to realna groźba.
Za dnia nie powinien być to problem, choć oczywiście kultura osobista nakazywałaby zachować zdrowy rozsądek i nie przeszkadzać innym. Zmorą jest przenoszenie nocnych imprez na balkon, a to już zakłócanie porządku.
Nie chodzi tylko o papierki, butelki i resztki obiadu. Śmieciem jest również niedopałek papierosa, choć niektórzy o tym zapominają. Jeśli już palisz na balkonie - popielniczka jest absolutnie konieczna.
Zobacz również: LIST: „Sąsiedzi z bloku mają pretensje, że grilluję na balkonie. Dlaczego Polacy muszą się tak czepiać?”