Niektórzy twierdzą, że drugiego człowieka najlepiej poznać odwiedzając jego dom. To, w jakich warunkach żyje i jakimi przedmiotami się otacza najlepiej świadczy o tym, kim tak naprawdę jest. Wystarczy rzut oka, by dowiedzieć się o jego guście, stanie posiadania oraz priorytetach. Mieszkanie to zwierciadło naszej duszy - przekonuje Weronika.
Zobacz również: Młodzi nie chcą mieszkać skromnie. Opisali swój wymarzony dom
Będąc projektantką wnętrz sporo już widziała. Każdego dnia pracy dociera tam, gdzie dostęp mają tylko nieliczni. Zagląda do salonów, sypialni, kuchni i łazienek dotąd zupełnie obcych jej ludzi. I po chwili wie o nich wszystko. To nie zawsze miłe doświadczenie, bo jako urodzona estetka jest wyjątkowo wrażliwa na tandetę i bezguście.
A te, jak zdradza w naszej rozmowie, dominują w polskich mieszkaniach. Co przeszkadza jej najbardziej?
Papilot.pl: Wydaje się, że projektowanie wnętrz to jeden z tych prostych, łatwych i przyjemnych zawodów.
I taka jest prawda - wydaje się. Żeby pracować w tej branży trzeba mieć sporo wyobraźni, ale też wrażliwości. Ludzie wyobrażają sobie, że wszystko rozgrywa się na papierze. Ktoś wykonuje mi pomiary, a ja rysuję na kartce, co i gdzie powinno stanąć. Ewentualnie jakiej farby użyć. To nie do końca prawda, bo muszę osobiście odwiedzić dom każdego klienta. Zobaczyć to na własne oczy i trochę lepiej go poznać. Chociaż lubię kontakt z drugim człowiekiem, to nie zawsze jest dla miłe.
Co masz im do zarzucenia?
Najgorzej jest wtedy, gdy ktoś angażuje eksperta, a mimo wszystko wciąż trzyma się własnego zdania. W czasie pracy muszę walczyć o swoje wizje. Ostatnio zatrudniła mnie pani, która chciała mieć nowoczesne wnętrze, ale uparła się, że musi zachować meblościankę. Bo ma do niej sentyment. Długo musiałam tłumaczyć, dlaczego to kiepski pomysł. Ale mogłam się tego spodziewać, bo po przekroczeniu progu jej domu od razu wiedziałam, kim ona tak naprawdę jest.
Jesteś w stanie ocenić człowieka po tym, jak mieszka?
Z jego najbliższego otoczenia można wyczytać dosłownie wszystko. Nie tylko to, jakim dysponuje budżetem, ale też jak lubi spędzać czas, czy jest wykształcony i jak u niego z poczuciem estetyki. A z tym moim zdaniem większość Polaków ma poważny problem.
Zobacz również: Tak wygląda mieszkanie, którego wszyscy będą Ci zazdrościć. Ten trend to hit
Ktoś może mieć świetny gust, ale nie musi mieć pieniędzy. Trudno zrobić coś z niczego.
I tutaj zupełnie się nie zgadzamy. Widziałam cudowne wnętrza zrobione za grosze i ociekające złotem pałace, które do dziś śnią mi się w koszmarach. Zaryzykuję wręcz tezę, że najlepszy klient to taki ze średnim budżetem. Biedny za dużo kombinuje i na wszystkim oszczędza, ale przeciętny bogacz zupełnie nie zna umiaru. Wtedy powstają, jak ja to nazywam, marmurowe obory. Niby spektakularne, ale tak brzydkie, że tylko krowę tam postawić.
Wolisz urządzać wielkie rezydencje czy kompaktowe mieszkania?
Dotykamy ważnej kwestii. Nie twierdzę, że fajnie jest żyć w wielkim hangarze, ale zdecydowana większość Polaków mieszka w niegodnych warunkach. Kilkadziesiąt metrów kwadratowych to zdecydowanie za mało, żeby móc normalnie funkcjonować. Pokoje są tak miniaturowe, że dostaję w nich klaustrofobii. No, ale niektórzy wpakowali się w kredyty na 30 lat i już zostaną na tych 50 m2 do końca. Z małżonkiem, dwójką dzieci i psem.
Od kilku lat zajmujesz się tym zawodowo. Zauważyłaś, by nasz gust zmieniał się na lepsze?
Bardzo powoli i nie dotyczy to wszystkich. Mamy w sobie zakodowane stare przyzwyczajenia z czasów PRL. I dotyczy to także młodych, których jeszcze nie było. Najwyraźniej wysysamy te złe wzorce z mlekiem matki. Stąd np. meblościanka, o której już wspominałam. Nadal stoi w co drugim mieszkaniu.
Naprawdę? Można odnieść wrażenie, że już wszystkie wyrzuciliśmy.
Ale na ich miejsce trafiają nowe. Najwięksi producenci mebli wciąż mają je w swojej ofercie i to się naprawdę sprzedaje. Ale ja nie twierdzę, że regał na całą ścianę to największy grzech i słabość. Jest tego znacznie więcej. Wyobraźmy sobie typowe polskie mieszkanie. Co widzimy? Ławę kawową w salonie, który ma 2 metry kwadratowe. Koniecznie fioletowa farba na wszystkich możliwych ścianach. Firanki z frędzli, kwiecisty dywan, pufy, wystawka z fajansu.
Co w tym złego?
Zależy co kto lubi. Ja w takich wnętrzach czuję się osaczona. Wszystkiego jest za dużo i wygląda jak z planu filmowego z lat 80-90. Jako Polacy nie rozumiemy, że lepiej mieć mniej rzeczy, ale lepszej jakości. Czasami trzeba postawić bardziej na estetykę, niż praktyczność. Wybaczam taki brak obeznania mojej 80-letniej babci, ale od młodszych oczekiwałabym lepszego gustu. Statystyczny rodak naprawdę mieszka brzydko.
Na szczęście możesz to zmienić.
I tak, i nie. Po pierwsze - ci, którzy najbardziej potrzebują pomocy nie zwracają się o nią do projektanta wnętrz. Dla nich korzystanie z usług takiego specjalisty to fanaberia. A po drugie - nawet jeśli trafię do takiego ohydnego mieszkania, to zazwyczaj niewiele mogę zmienić. Polacy są za bardzo przywiązani do brzydoty, która od zawsze nas otacza. Moja praca przypomina walkę z wiatrakami. Po chwili i tak stojak na paprotki wróci na swoje miejsce.
Zobacz również: Nigdy nie urządzaj mieszkania w ten sposób. Wszyscy się z tego śmieją