Trudno wyobrazić sobie życie bez nowoczesnych technologii. Elektronika i Internet otaczają nas ze wszystkich stron, a takie urządzenia jak smartfon stały się naszym oknem na świat. Przez telefon coraz rzadziej dzwonimy, a coraz częściej korzystamy z komunikatorów, portali społecznościowych, odpowiadamy na maile, korzystamy z aplikacji. Nic więc dziwnego, że statystyczny młody człowiek spogląda na jego ekran nawet kilkaset razy w ciągu doby. Czasami także w środku nocy.
Wielu z nas nie wystarcza już smartfon leżący na szafce nocnej i zabieramy go wprost do łóżka. Zazwyczaj ląduje pod poduszką, aby był w zasięgu ręki i nie zsunął się przypadkiem na podłogę. Dziwne? Może trochę. Niebezpieczne? Zdecydowanie tak! Przekonują o tym zdjęcia udostępnione w mediach społecznościowych przez nowojorską policję. Zostały wykonane w domach ofiar.
Smartfon naprawdę może zrobić nam krzywdę.
fot. zrzut ekranu twitter.com/NYPD33Pct
Funkcjonariusze zdecydowali się ujawnić szokujące fotografie, bo czują się już bezsilni. Coraz częściej razem ze strażą pożarną i pogotowiem interweniują w domach ludzi poszkodowanych przez smartfony. Nadpalone prześcieradła i poduszki to jednak nic w porównaniu do realnego ryzyka.
fot. zrzut ekranu twitter.com/NYPD33Pct
Służby alarmują, że czasami nie kończy się na wypalonej w poszewce dziurze. Odnotowano już przynajmniej kilka poważnych pożarów i poparzeń zagrażających życiu, które były efektem zbyt bliskiego kontaktu z telefonem. Użytkownicy smartfonów zasypiają z urządzeniem pod poduszką, często w czasie, kiedy jest podpięte do ładowarki.
fot. zrzut ekranu twitter.com/NYPD33Pct
Nie trzeba być specjalistą, by przewidzieć konsekwencje. Rozgrzane do czerwoności urządzenie, którego temperatura wzrasta w czasie ładowania, a poduszka uniemożliwia jego schłodzenie, zaczyna działać na nasze łóżko niczym rozpalony węgiel. Zazwyczaj kończy się na wymianie pościeli, ewentualnie materaca, ale istnieje realne ryzyko zapalenia się materiału i tragedii we własnym domu.
fot. zrzut ekranu twitter.com/NYPD33Pct