Raport, do jakiego dotarli dziennikarze „Dziennika Polska", prezentuje tragiczny obraz w placówkach wychowawczych, które są nimi tylko z nazwy, tak naprawdę pedagodzy zajmują się nadzorem nad dziećmi.
Dzieci nie mają zapewnionej jakiejkolwiek prywatności czy intymności. W większości placówek wychowankowie nie mają swoich szafek, nie mówiąc o lampkach nocnych. Ubrania są przetrzymywane w pomieszczeniach wychowawców. W niektórych ośrodkach, Dzieci było trzykrotnie więcej niż przewidziano dla nich miejsc.
Nie tylko to jest problemem, o wiele większym są metody wychowawców. Posłuszeństwo wśród Dzieci wymuszają krzykiem, udają, że nie zauważają ich złych zachowań, a co gorsza, stosują przemoc. W domu dziecka w Kłobucku niemal codziennie zdarzały się akty przemocy, kradzieże, molestowanie seksualne.
Według "Dziennika", w domach dziecka niewiele się zmieniło od czasów PRL-u, Dzieci nadal przeżywają w nich piekło. W Polsce dopiero pojawiają się pomysły zastąpienia placówek, które nie spełniają swoich zadań, przez domy rodzinne i rodziny zastępcze. W Europie Zachodniej dawno wycofano się z koncepcji domów dziecka. Powoli dzieje się tak i w Europie Wschodniej. Tą drogą poszły Czechy oraz Słowenia.
Niestety, Dzieci wychowane w domach dziecka nie są przystosowane do życia w społeczeństwie i muszą się uczyć od nowa. Potwierdza to Magdalena Słomka z Fundacji "Archon+" (propagującej rodzicielstwo zastępcze):
„Dzieci wychowywane w bidulach kompletnie nie są przygotowane do życia, nie potrafią uprać, ugotować czy ukroić chleba".
Powstaje właśnie ustawa, według której do 2010 roku mają być zlikwidowane wszystkie domy małego dziecka, a Dzieci przed 7. rokiem życia trafiać będą do rodzin zastępczych.