Dziś kobiety i mężczyźni są równi, ale w rzeczywistości wciąż rządzą nami stare stereotypy. Jednym z nich jest przekonanie, że uroda to coś w rodzaju waluty społecznej. Najbardziej odczuwają to kobiety, które często są oceniane głównie przez wygląd, a nie przez to, co potrafią, jak myślą, czy kim naprawdę są.
Zobacz więcej: „Nie przesadzaj, uśmiechnij się”. Dlaczego tłumimy kobiecy gniew?
Od najmłodszych lat dziewczynki uczą się, że wygląd ma znaczenie. Komentarze typu „jaka śliczna”, dominują nad pochwałami dotyczącymi zdolności czy odwagi. W dorosłości ten schemat jedynie się pogłębia. Kobiety są nieustannie oceniane przez innych, a często oceniają nawet siebie nawzajem.
Obsesja na punkcie ciała, wiecznej młodości i „idealnych proporcji” staje się źródłem presji, frustracji, a często także poważnych problemów zdrowotnych, takich jak zaburzenia odżywiania czy depresja. Wyidealizowany obraz kobiety kreują w dzisiejszym świecie media społecznościowe.
Mężczyźni bywają oceniani pod względem wyglądu w znacznie mniejszym stopniu. Ich „waluta społeczna” opiera się częściej na statusie, osiągnięciach, sile czy zasobach. Kobiety natomiast muszą inwestować czas, pieniądze i energię w swój wygląd, aby „utrzymać wartość” na rynku społecznym i zawodowym.
W efekcie wiele kobiet cierpi na chroniczne poczucie niewystarczalności, nawet jeśli obiektywnie niczego im nie brakuje.
Atrakcyjność fizyczna nie jest problemem sama w sobie, ale problem pojawia się wtedy, gdy staje się głównym kryterium oceny człowieka. Zmiana wymaga przede wszystkim świadomości społecznej. Odejście od łączenia atrakcyjności z wartością jest konieczne. Wartość kobiety powinna być budowana na jej działaniach, myślach i doświadczeniach.
Zobacz więcej: Jak wyprowadzić narcyza z równowagi? Oto, co zawsze wywołuje napięcia
Dopiero gdy zaczniemy traktować ludzi, a zwłaszcza kobiety jako coś więcej niż tylko „ładne twarze”, będziemy mogli mówić o prawdziwej równości.