Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało idealnie. Ona pełna energii, on czuły, opiekuńczy, zakochany po uszy. Początek tej historii mógłby być scenariuszem komedii romantycznej. Ale z czasem sielanka zaczęła się kruszyć, a rzeczywistość okazała się daleka od wyobrażeń. Przemoc nie zawsze ma formę siniaka. Czasem zaczyna się od pozornie niewinnych uwag, spojrzeń, które odbierają pewność siebie i słów, które zostają w głowie na długo.
Zobacz także: „Chciałam być wolna, skończyłam z depresją”. Co warto wiedzieć o otwartym związku?
Agata miała 28 lat, kiedy poznała swojego partnera. Z początku był czarujący, przysyłał kwiaty, codziennie dzwonił, zabierał ją na romantyczne kolacje. Po kilku miesiącach zamieszkali razem i wtedy coś się zmieniło. Agata zaczęła słyszeć, że zbyt długo rozmawia z koleżankami, że jej sukienki są „zbyt prowokujące”, że jego zdaniem nie nadaje się do swojej pracy. Na początku tłumaczyła to zazdrością, troską, może nawet miłością. Potem przyszły dni, kiedy bała się wrócić do domu, bo nie wiedziała, jaki będzie jego nastrój. Nigdy jej nie uderzył, ale kontrolował wszystko. Z kim rozmawia, gdzie idzie, ile wydaje. Sprawiał, że czuła się winna za wszystko.
Przemoc emocjonalna i psychiczna często jest trudniejsza do zidentyfikowania niż przemoc fizyczna. Oto sygnały, które powinny zapalić w głowie czerwoną lampkę:
partner izoluje cię od rodziny i przyjaciół,
kontroluje twoje decyzje, finanse, kontakty,
krytykuje cię w sposób, który podważa twoją wartość,
wmawia ci, że jesteś „przewrażliwiona” lub „szalona”,
po kłótniach obiecuje poprawę, by potem wrócić do starych schematów.
Uwolnienie się z takiego związku to proces, nie decyzja podjęta z dnia na dzień. Agacie zajęło to ponad rok. Dopiero rozmowa z terapeutką otworzyła jej oczy. Usłyszała, że to, czego doświadcza, to przemoc. Z czasem podjęła decyzję o odejściu. Dziś mówi otwarcie: „To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu, ale jedyna, która ocaliła mnie przed całkowitym zagubieniem siebie”.
Jeśli czujesz, że jesteś w podobnej sytuacji, nie jesteś sama. Istnieją organizacje, które pomagają kobietom w trudnych relacjach. Rozmowa z zaufaną osobą, konsultacja z psychologiem czy kontakt z fundacją może być pierwszym krokiem do odzyskania wolności.