Kobiety z Polski lokalnej cierpią z powodu krzywdzących stereotypów. „Jak mieszkam na wsi, to znaczy, że jestem gorsza?”

Za etykietami „Polska B” czy „ciemnogród” stoją kobiety, które nie chcą być definiowane przez wielkomiejskie stereotypy.
Kobiety z Polski lokalnej cierpią z powodu krzywdzących stereotypów. „Jak mieszkam na wsi, to znaczy, że jestem gorsza?”
Fot. Pexels
13.06.2025

W debacie publicznej nagminnie pojawia się uproszczony obraz Polski lokalnej. Zaścianek, ciemnogród, Polska B to określenia, które wielu przychodzą z łatwością, a przecież kryją się za nimi konkretne kobiety, które żyją według własnych wartości i nie chcą być oceniane przez pryzmat wielkomiejskich schematów. — Córka zaprosiła znajomych, szybko zaczęli rozmowę o polityce. „Cała ta Polska B, te babcie, co głosują na PiS”. I nagle ja stałam się tą „babcią z Polski B”. Siedziałam jak niemowa, choć mam więcej przeżyć niż oni wszyscy razem. Ale kogo by to obchodziło? — mówi w rozmowie z Onetem 64-letnia Halina z Podkarpacia.

Zobacz także: Kobieta, która nie mówi „nie”. Czym jest syndrom „grzecznej dziewczynki”?

Halina jest wdową. Przez lata pracowała jako pielęgniarka środowiskowa. Dziś, mimo skromnej emerytury, angażuje się w życie lokalnej społeczności, pomagając starszym osobom i uczestnicząc w działaniach charytatywnych swojej parafii. W wyborach prezydenckich głosowała na Karola Nawrockiego. Dlaczego? — To nie o PiS czy PO chodzi. Chodzi o wartości, o szacunek dla starszych ludzi — wyjaśnia.

Podczas wizyty u córki w Warszawie Halina po raz pierwszy poczuła się „głupia”, bo zaproszeni znajomi cały czas mówili z pogardą o ludziach takich, jak Halina.Potem córka w kuchni mówiła: „Mamo, przepraszam za nich. Oni tak po prostu mają”. A ja się pytam: a ja co, nie mam prawa głosować tak, jak chcę? Jak mieszkam na wsi, to znaczy, że jestem gorsza?

Zofia, 46-letnia właścicielka sklepu spożywczego na Kujawach, również oddała głos na Nawrockiego. — Mówił o Polsce normalnych ludzi, takich jak my — tłumaczy. Zofia nie wstydzi się swojej religijności, ale podkreśla, że decyzje podejmuje samodzielnie. — U nas chodzi się do kościoła, bo to normalne. Ale to nie znaczy, że ksiądz mówi mi, na kogo głosować — zaznacza.

Podczas szkolenia w Gdańsku usłyszała komentarz, który ją zabolał: „U was to chyba proboszcz decyduje za ludzi?”. — Codziennie podejmuję setki decyzji — w sklepie, w domu, w rodzinie. Dlaczego ktoś miałby mi odbierać prawo do własnego zdania? — pyta w rozmowie z Onetem.

Marta, 34-letnia doktor filozofii, po latach spędzonych w dużym mieście wróciła na Mazury, by prowadzić agroturystykę i stajnię. Nie głosowała w ostatnich wyborach, bo — jak mówi — żadna ze stron politycznego sporu do niej nie przemawia.

Znajomi pytają: „Co, koń zamiast kariery?” A dla mnie koń to nie koniec kariery, tylko życie, jakie chciałam mieć — tłumaczy. Marta ceni tradycję, ale wybiera z niej to, co jest zgodne z jej wartościami.
Jadwiga, 58-letnia gospodyni domowa z Podlasia, prowadzi dom i gospodarstwo, wychowała pięcioro dzieci. — Moje córki czasem śmieją się, że jestem jak z serialu o wsi. Ale ja lubię swoje życie — mówi.

Podczas spotkania w Białymstoku usłyszała, że „kobiety na wsi nic nie mogą”.Powiedziałam im, że prowadziłam dom, dzieci, gospodarstwo. I wszystko mogłam — tylko nie miałam potrzeby udawać, że jestem kimś innym — podkreśla.

Karolina, 27-letnia samotna matka z małego miasta w województwie świętokrzyskim, pracuje w Ośrodku Pomocy Społecznej. W wyborach głosowała na Nawrockiego, bo — jak mówi — ceni jego podejście do rodziny. — Nie mogę głosować na kogoś, kogo nie rozumiem — wyjaśnia.

Podczas szkolenia w Krakowie usłyszała krzywdzący komentarz: „To chyba macie tam same patologie”. — Codziennie pomagam ludziom. Ale w Internecie jestem „dziewczyną z prowincji”. Boję się pisać cokolwiek politycznego, bo od razu fala hejtu — mówi.

Za etykietami „Polska B” czy „ciemnogród” stoją kobiety, które nie chcą być definiowane przez wielkomiejskie stereotypy. Nie są bierne ani zmanipulowane. Mają własne poglądy, wartości i wybory.

Nie proszę, żeby mnie ktoś kochał. Ale niech mnie nie wyśmiewa — mówi Halina.

Moja Polska to Polska wyboru, który trzeba wreszcie uszanować — dodaje Marta.

W Polsce lokalnej podobnie jak w wielkich miastach ludzie chcą jednego: być szanowani za to, kim są. I to właśnie jest klucz do zrozumienia różnorodności naszego kraju.

Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Kim jest żona Piotra Zielińskiego? Laura stawia na rodzinę, nie na show-biznes
Kim jest żona Piotra Zielińskiego? Laura stawia na rodzinę, nie na show-biznes - zdjęcie 1
Komentarze (6)
Ocena: 3 / 5
gość (Ocena: 1) 17.06.2025 12:31
Kobiety kursują 3 razy za stodołę
odpowiedz
Katarzyna (Ocena: 5) 14.06.2025 14:10
Na tych wsiach też mężczyźni mieszkają. Na serio. I oni też głosują.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.06.2025 13:22
O tak! Nawrocki i wartości! Normalność! I troska o starszych! Komedia... A potem się dziwią, że za idiotów ich mają!
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 1) 13.06.2025 11:06
Żydonet do obozu i gazować
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 13.06.2025 09:18
Najpierw złOnet dzień w dzień, metodycznie i chamsko obraża ludzi niegłosujących na Rafała, a teraz nagle z wielką "troską" się obudzili...
odpowiedz
Polecane dla Ciebie