Niewątpliwie można określić nas jako istoty stadne. Nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi zapewnia nam po prostu dawkę optymistycznych uczuć, jak i przyjemne poczucie bezpieczeństwa. Warto jednak mieć też na uwadze, że lecznicza i pokrzepiająca może być dla nas również samotność. Należy jednak dostosować jej dawkę do swoich potrzeb i emocjonalnych predyspozycji.
Zobacz także: Co powiedzieć koleżance, która nas dołuje? 3 zdania, które mogą zmienić bieg rozmowy
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że samotność jest nam potrzebna podobnie jak budowanie więzi. Co ciekawe, słowo „samotność ” większości z nas kojarzy się pejoratywnie. Często mówimy o tym, jak bardzo się jej boimy. Wielu psychologów jest zdania, że jest z nią podobnie jak z pewnymi substancjami stosowanymi w ziołolecznictwie, czy w medycynie tradycyjnej. W małych dawkach błyskawicznie stawiają nas na nogi i zapewniają pełnię zdrowia. Jeżeli zwiększylibyśmy przyjmowanie ich dawek, mogłoby się to dla nas skończyć tragicznie, ponieważ zaczynają wówczas działać jak trucizny.
Dozowanie momentów samotności powinno zależeć od naszej konstrukcji psychicznej. Nie wszyscy są w stanie wybrać się w długą podróż solo, czy nawet wyjechać sami na weekend. Zdrowej relaksującej samotności potrzebuje jednak każdy człowiek. To arcyważny składnik higieny psychicznej, dzięki któremu możemy w pełni się odprężyć i zrobić sobie przerwę od przyjmowania bodźców. Nie traktujmy zatem samotnych chwil jako utrapienia i nudy. Zamiast tego odkryjmy ich wielki potencjał. Przekujmy je w szalenie pomocną duchową praktykę. W odosobnieniu regularnie rozmyślajmy o swoich odczuciach. Analizujmy te pozytywne i negatywne. Przeprowadzajmy ze sobą rozmowy. Jak najuważniej wsłuchajmy się w swoje potrzeby. Zaowocuje to poczuciem spełnienia i stanem pełnego zrelaksowania.
Zobacz także: 5 cech emocjonalnego psychopaty. „Każdy dzień z nim był jak chodzenie po linie”