Wielkiej liczbie osób regularnie doskwierają niepokojące senne wizje. Nietrudno się dziwić temu, że po serii nocnych koszmarów układają się do snu nie z przyjemnością, a z obawą, że znów może się to powtórzyć. Nikt w końcu nie lubi budzić się z przerażeniem w środku nocy, bo przyśnił mu się sen, w trakcie którego stało się coś bardzo złego, a on nie potrafił się obronić lub po prostu jak najszybciej uciec. A co gdyby tak przestać śnić bezwolnie i zacząć wpływać na scenariusze sennych wydarzeń?
Zobacz także: To niepopularne imię oznacza „ukochaną”. Kobiety, które się tak nazywają, mają fascynujące osobowości
Świadomy sen to taki, w jakim śniący w stu procentach zdaje sobie sprawę z tego, że śni. Wie, że rzeczywistość jaka go otacza, jest oderwana od realnej sfery. W logiczny sposób kieruje jednak wydarzeniami, jakie go spotykają i trzeźwo ocenia sytuacje, w których się znajduje. O tym intrygującym zjawisku zaczęto mówić już na początku XX wieku. Za twórcę teorii świadomego snu uważa się Frederika van Eedena. Pochodzący z Holandii psychiatra jako pierwszy opisał ją w 1913 roku.
Co ciekawe, droga do świadomego śnienia nie jest aż tak trudna jak mogłoby się wydawać. Konieczne jest jednak bardzo dokładne zapoznanie się z fazami swojego snu. Za jedną z najlepszych technik świadomego śnienia uważa się tak zwane WBTB. Skrót został zaczerpnięty z anglojęzycznego wyrażenia wake back to bed, czyli innymi słowy pobudka i powrót do snu. Polega ona na przerywaniu odpowiedniego cyklu snu. Konieczni musi nastąpić to pod koniec trwania fazy REM. Wybudzamy się na moment i po chwili ocknięcia połączonego z wprowadzeniem autosugestii o świadomym śnieniu znów zasypiamy.
Zobacz także: Rządy prawej półkuli. Jaką osobowość mają ludzie, w których mózgach to ona przejmuje ster?