Najnowsze badania dowodzą, że zbyt intensywne bądź ciche, ale drażniące dźwięki oraz za jasne oświetlenie mają równie zły wpływ na naszą psychikę jak bardzo silny, permanentny stres. Regularne przebywanie w otoczeniu, w którym zdecydowanie za dużo się dzieje, na przykład do którego nie dochodzi naturalne, a wyłącznie migające światło i gdzie wysokość decybeli przekracza zdrową normę, może powodować wiele nieprzyjemnych zdrowotnych konsekwencji. Należą do nich nie tylko bóle głowy, zaburzenia równowagi, zmiany nastrojów, frustracja, czy niepokój, ale i symptomy zbliżone do depresji, a nawet ataków paniki.
Jeśli zauważyłyśmy, że i my coraz gorzej czujemy się w takim środowisku, warto zabrać się rozsądne dawkowanie wrażeń.
Zobacz także: Człowiek z osobowością schizoidalną często decyduje się na życie w pojedynkę. Dlaczego?
Przez bardzo długi czas łączono zjawisko przebodźcowania wraz z dziećmi. Uważano, że to właśnie ich w dużej mierze dotyczy dźwiękowe, jak i świetlne przestymulowanie. Zgodnie z najnowszymi badaniami narażenie na hałas, a także za jasne oświetlenie, czy zbyt dynamicznie mrugające światła, w podobnie negatywny sposób oddziałuje również na dorosłych. Okazuje się, że przebodźcowanie to jedna z najpowszechniejszych przypadłości XXI wieku.
Jeżeli i nas dotyczy ten problem, unikajmy przebywania w źle działających na nas miejscach. Zacznijmy bardziej dbać o swój układ nerwowy. Zbyt często zapominamy bowiem o tym, że nie jest odporny na wszystko. Ciągłe narażanie się na przestymulowanie powoduje wielkie nadwyrężenie organizmu - osłabia nie tylko psychikę, ale i ciało.
Zobacz także: Oda do radości, czyli codzienny trening optymizmu