Każdą z nas często dopadają lęki związane z przemijaniem. Jak to będzie, gdy odejdą rodzice? Jak sobie poradzę, gdy sama się zestarzeję i zachoruję? Jak dam sobie radę, jeśli nie będę w pełni sprawna? I jak zaakceptuję zmieniającą się wraz z upływem czasu fizyczność, które może nie działać na wizualną korzyść...
Zobacz także: Prezent dla ducha. Nagradzaj się za... porażki
Lęk przed upływem czasu to coś bardzo powszechnego. Niestety media uwielbiają go w nas podsycać. Ciąży na nas niemała czasowa presja – tak mało czasu, aby zrobić karierę, jeszcze mniej by założyć rodzinę i spełnić swoje życiowe marzenia. Czas tak szybko płynie, a wspomniane "zadania" to przecież domena ludzi młodych i witalnych. Czy zdążymy? A jeśli nie, czy mamy czuć się przegranymi?
Boimy się więc, co będzie, jeśli czas przeminie za szybko i jak będzie wyglądało nasze życie za ileś lat. U niektórych osób ów lęk jest tak silny, że zupełnie zawłaszcza ich myśli. Nie żyją daną chwilą, ale wciąż wybiegają myślami w nieokreśloną daleką przyszłość i uprawiając czarnowidztwo, snują wizję pełne negatywnych uczuć.
Jedyną metodą pozwalającą na wyzwolenie się z tak uciążliwych myśli, jest zaakceptowanie stanu rzeczy i osadzenie się w rzeczywistości. Zamiast nieustannie zamartwiać się o przyszłość i roztrząsać temat przemijania, skupmy się na przeżywaniu teraźniejszości. Sprawmy, aby była jak najciekawsza, pełna optymizmu i wypełniona dodającymi nam skrzydeł zajęciami. Każdy dzień spędzajmy tak, aby zdarzyło się w nim coś wartościowego i wspaniałego. Rozwijając się i dbając o zapewnienie sobie dawki codziennych ciekawych wrażeń, nie będziemy tak często rozmyślać o pożerającym chwile czasie.
Zobacz także: Bujanie w obłokach: Dlaczego warto poświęcać kwadrans dziennie na marzenie?