Gdy choruje się na miłość. Czym jest syndrom Adèle?

Miłość potrafi niekiedy przemienić się w obsesję...
Gdy choruje się na miłość. Czym jest syndrom Adèle?
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/tezza.barton/)
23.07.2022

Niektórzy ludzie potrafią zakochać się bez pamięci. Wielkie uczucie do kogoś dosłownie zaczyna nimi władać. Każdą chwilę spędzają na snuciu rozmaitych fantazji dotyczących swojego obiektu westchnień. Za wszelką cenę starają się dociec, jak wygląda jego harmonogram dnia, marząc by doszło do tego, że wciąż będą „nieoczekiwanie” na niego wpadać, tak aby w końcu zdał sobie sprawę, że to przeznaczenie. Wymyślają coraz to nowsze intrygi, które mają dopomóc im w zdobyciu serca ukochanego. W związku z tym zaczynają zaniedbywać swoje obowiązki i odsuwają się od rodziny, jak i przyjaciół. W skrajnych przypadkach nawet tracą prace, jako że przez romantyczną gonitwę i wielogodzinne fantazjowanie, nie mają po prostu czasu na zajmowanie się życiem zawodowym, czy towarzyskim. 

Sycąc się swoimi coraz bardziej obsesyjnymi wizjami, tracą kontakt z rzeczywistością do tego stopnia, że nie dopatrują się jednej bardzo istotnej rzeczy, mianowicie tego, że pomimo ich wielkich starań i nie mniejszych oczekiwań, owa miłość jest nieodwzajemniona

Zobacz także: Groza śliskich płetw. Czym jest ichtiofobia?

Nieustraszona Adèle w pogoni za miłością

Obsesyjna platoniczna miłość, która posiada znamiona choroby psychicznej, nosi nazwę syndromu Adèle. Adèle była najmłodszą córką pisarza Victoria Hugo. Jej zgubą stał się starszy od niej o dwa lata angielski oficer Alfred Pinson. Nie zakochała się w nim jednak od razu. Nie była nim nawet zainteresowana, podczas gdy on chciał swego czasu poprosić ją o rękę. Oszalała z miłości do Pinsona w momencie, gdy ten przestał się nią interesować. 

Przez bardzo długi czas znów próbowała zbliżyć się do niego i odzyskać jego uczucie. Na próżno. Alfred Pinson, którego wszyscy nazywali Bertie, nie był już Adèle nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany. Jej uporczywe i coraz bardziej uciążliwe zaloty męczyły go i coraz bardziej niepokoiły. Adèle zdawała się nie dostrzegać jego niechęci. Jego niedostępność wydawała się jeszcze bardziej pociągająca i bardzo romantyczna. Wierzyła, że w końcu musi dopiąć swego i rozkochać w sobie nieprzystępnego oficera. 

Postanowiła nawet udać się za ukochanym na inny kontynent. Wyjechała najpierw do Nowej Szkocji, a potem na Karaiby, w których stacjonował jego pułk i gdzie zaczęła funkcjonować pod przybranym nazwiskiem. W obu miejscach chciała wprowadzić w życie serię miłosnych intryg wraz z niezawodnym i „nieoczekiwanym” wpadaniem na niego. Gdy to nie przynosiło rezultatów, zaczęła mu grozić - miała popełnić samobójstwo, jeśli Bertie miałby nie przystać na jej romantyczną propozycję. Ostatecznie miłość do Pinsona doprowadziła Adèle do obłędu. Spędziła później wiele lat w szpitalu psychiatrycznym za Paryżem i nigdy nie powróciła już do normalnego życia.

Smutna historia Adèle zainspirowała François' Truffaut do nakręcenie filmu o niej. W1975 roku powstało dzieło „Miłość Adeli H.”. W rolę Adèle wcieliła się Isabelle Adjani

Zobacz także: Przerażająco piękne kobiety. Czym jest kaligynefobia?

Polecane wideo

Zmysłowa grzywka Paryżanek, która dodaje seksapilu i odejmuje lat
Zmysłowa grzywka Paryżanek, która dodaje seksapilu i odejmuje lat - zdjęcie 1
Komentarze (8)
Ocena: 3.88 / 5
gość (Ocena: 5) 23.07.2022 17:52
Czy mając 27 lat da się poznać jeszcze normalnego faceta?
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 23.07.2022 00:24
W sumie to jest przykre. Miałam kiedyś podobnie. W połowie studiów zakochałam się w koledze z roku. Też nie od razu. Byliśmy znajomymi, widywalismy się na niektórych zajęciach oraz wykładach, siedzieliśmy obok siebie. Nie zwracałam na niego uwagi, był pp prostu kolegą. Nie był do tego zbyt urodziwy, ale miał dobry charakter.w pewnym momencie miałam ciężkie chwilę na studiach. Nie mogłam się nauczyć pewnego przedmiotu, prawie przez niego wyleciałam, ale on mi pomógł, wytłumaczył pewne rzeczy, podał notatki, pocieszał, wspierał. Aż pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochałam. Tak z dnia na dzień po pół roku znajomości. Ta jego dobroć wobec mnie i chęć pomocy mi zaimponowały i to tak, że nie liczyło się, że nie był moim ideałem jeśli chodzi o wygląd, przestało mi to przeszkadzać, bo zauważałam tylko jego dobre wobec mnie zachowanie. To była jedna z moich większych miłości. Niestety niespełna. Próbowałam go jakoś poderwać. Wykazywałam zainteresowanie, dosiadałam się na wykładach czy wspólnych ćwiczeniach. On do mnie też. Pisaliśmy razem. Widziałam, że coś go gryzie (też miał ciężki moment w życiu) to próbowałam go pocieszyć, zapraszałam go nawet na wyjście na jakieś jedzenie sam na sam, ale odmówił. Widywalismy się tylko w obecności znajomych, bo sam na sam nie chciał (wykręcał się, że jest zajęty). Czasami znajomi przychodzili do mnie na obiad, on przy okazji też, chwalili moją kuchnię, ale no nie ujęłam go tym jak widać. Znajomi na uczelni zauważyli, o co chodzi, powiedzieli mu. On mi tylko pisał wiele razy, że nie szuka dziewczyny, że chce być sam. Zrozumiałam aluzję. Było mi przykro. Długo dochodziłam do siebie, bo prawie rok. Po drodze zawaliłam też trochę ważnych spraw i byłam tak zdołowana, że nie do końca pamiętam, co się w ciągu tych kilku miesięcy działo. Ogólnie mam pecha do facetów i przed tym zdarzeniem nie byłam nigdy w poważniejszym związku (tylko jakieś tam randki). Minęły 3 lata a ja nadal jestem sama. Do tego widuję go czasem. On się związał z inną naszą koleżanką z roku. Już się z niego wyleczyłam, mogę go widzieć bez uczucia bólu. Jednak został mi jakiś straszny niesmak do facetów, stałam się bardzo nieufna. Obracam się w kobiecym środowisku, poznaję mało facetów. W ciągu tych 3 lat tylko raz się z kimś spotykałam przez 3 miesiące, a tak to wiecznie sama. Na jesień kończę 25 lat i trochę tracę nadzieję, że spotkam kogoś, z kim będę mogła stworzyć stały związek. Niby to mlody wiek, ale jakoś mało facetów widuję dookoła, a co fajniejszy to już zajęty. A co do artykułu- wydaje mi się, że miałam taki syndrom, gdyż patrząc z perspektywy czasu co do tego chłopaka to starałam się aż za bardzo: stroiłam się, pisałam do niego, zagadywalam, zapraszałam na obiady. Ja od lat mam tą świadomość, że jak facetowi zależy to i spod ziemi kobietę wyciągnie, a jak nie aezy, to chocby stawała na głowie(jak ja) to będzie dla niego niewidoczna, ale byłam tak zakochana, że odebrało mi rozum
zobacz odpowiedzi (5)

Polecane dla Ciebie