Rzeczywistość, w jakiej przyszło nam funkcjonować, bardzo rzadko daje możliwość przystopowania i spojrzenia w głąb siebie. Wciąż gnamy i gnamy. Zajęci nieustającą zawodowo-finansową nagonką, każdego dnia wpadamy coraz to bardziej wymyślne pułapki zastawiane zarówno przez przeszłość, jak i przyszłość. W owym pędzie wracamy bowiem wciąż do sytuacji, jakie miały miejsce, nieustannie je roztrząsając lub myślami wybiegamy w przyszłość, w której widzimy albo obietnicę wytchnienia albo co gorsza napawającą wielkim strachem złowrogość.
Jedynie incydentalnie jesteśmy myślami tu i teraz. Tylko okazjonalnie skupiamy się na przeżywaniu w największej uważności danej chwili. By życie nie mijało nam w tym dziwnym rozedrganiu, warto przyswoić sobie prastarą japońską sztukę wu wei.
Dzięki niej można zacząć żyć we wspaniałej kojącej harmonii.
Zobacz także: Buddyjski przepis na życiowe spełnienie
Sztuka zwana wu wei wywodzi się z rozważań taoistycznych. Słowa wu wei w dosłownym tłumaczeniu oznaczają niedziałanie. Owej bezczynności nie należy jednak mylić z apatyczną biernością.
Wu wei jest napawaniem się ze spokojem i największym skupieniem trwającym właśnie momentem. To poddanie się z ufnością nurtowi życia. Zaprzestanie błądzenia w wydarzeniach, jakie już się miały miejsce, czy wybieganiu rozwojowi wypadków naprzód. Liczy się tu i teraz. Najważniejsze to zakotwiczyć myśli w fascynującej teraźniejszości.
Dzięki powtarzaniu tym podobnych zabiegów, jesteśmy w stanie wyzwolić myśli z toksycznego rozbiegania pomiędzy czasami. Zyskujemy większe życiowe siły, gdyż niepotrzebnie nie zaprzątamy sobie głowy problemami, na jakie nie mamy najmniejszego wpływu.
Zobacz także: Shinrin-yoku. Leśne kąpiele podbijają świat