Technologiczny rozwój przyniósł oprócz gigantycznej ilości pozytywów niestety także i sporo rzeczy szkodliwych. Jedną z nich, bardzo niebezpieczną, jest uzależnienie od Internetu. Otóż czas, jaki poświęcamy na surfowanie po Sieci ostatnimi czasy zatrważająco rośnie. Doszło do tego, że nie potrafimy oderwać się od tej czynności nawet w trakcie weekendowego wypoczynku za miastem, joggingu, w kinie, czy podczas spotkań towarzyskich.
Jeśli wciąż łapiemy się na skanowaniu wzrokiem tekstów, jakie w ogóle nas nie interesują , czy beznamiętnym przeglądaniu zdjęć, które na dobrą sprawę nas w ogóle nie obchodzą, a mimo wszystko spędzamy na obu aktywnościach mnóstwo czasu, może to oznaczać, że zaczęłyśmy się uzależniać od tak zwanych e-rozrywek.
Zobacz także: Buddyjski przepis na życiowe spełnienie
Jeśli czujemy, że życie w Internecie zdecydowanie za bardzo nas pochłania, tracimy w nim poczucie czasu i odstresowujemy się wyłącznie w trakcie przeglądania niezbyt rozwijających treści, a do tego coraz częściej wybieramy taki rodzaj aktywności zamiast spotkania się z przyjaciółmi, czy pospędzania jakościowego czasu z partnerem, powinnyśmy szybko zacząć działać. To bowiem sygnał, że internetowy świat zaczął przejmować nad nami kontrolę i najwyższy czas wyswobodzić się z jego szponów.
Pamiętajmy, że życie w sieci nigdy nie zastąpi nam tego prawdziwego. Warto więc zacząć zachowywać zdrowy balans pomiędzy życiem online, a tym realnym i nareszcie zacząć korzystać z Internetu z głową. W tym na pewno pomoże nam cyfrowy detoks.
Jak się do niego zabrać, jeśli nawet chwila bez bycia online wpędza nas w dziwny niepokój, czy rozdrażnienie?
Na pewno powoli i stopniowo. Zamiast rzucać się od razy na głęboką wodę i zostawiać telefon w domu, wyjeżdżając na weekend, a potem ulegać falom złości i frustracji, wybierzmy skuteczniejszą metodę małych kroków. Dzięki temu nawet nie zauważymy, że czegoś nam brakuje.
W związku z tym zróbmy sobie też mały cyfrowy bilans. Odpowiedzmy same sobie, ile razy dziennie sprawdzamy, czy aby nie przyszła do nas jakaś wiadomość na Messengerze, czy Instagramie bądź e-mail? Ile godzin dziennie surfujemy i co tak naprawdę z tego wynika? Czy mamy zwyczaj korzystania z Internetu na spotkaniach towarzyskich i nie do końca skupiamy się w ich trakcie na rozmowie? Czy sięgamy po telefon i zabieramy się za pisanie wiadomości, czy inne internetowe działania od razu po przebudzeniu? Szczerze podliczmy, ile schodzi nam na to cennego czasu.
Każdego dnia ograniczajmy używanie Internetu chociażby o kwadrans. Codziennie róbmy postępy. Po czasie wyjdzie na to, że z ulgą odetchniemy, stwierdziwszy wcześniej, że wyjście na spacer, zabawa z psem, czy posłuchanie najnowszej płyty ulubionego zespołu jest czymś znacznie przyjemniejszym niż bezmyślne wpatrywanie się w monitor, czy telefon.
Zobacz także: Bujanie w obłokach: Dlaczego warto poświęcać kwadrans dziennie na marzenie?