Życie po rozstaniu. Jak wrócić do emocjonalnej formy?

Jak w końcu przejść do nowego etapu i uporać się z trudnymi emocjami po rozstaniu?
Życie po rozstaniu. Jak wrócić do emocjonalnej formy?
Fot. iStock
16.03.2022

Rozstanie z partnerem, którego nadal kochamy, jest jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć. Niełatwo się po nim pozbierać, zwłaszcza jeśli decyzja partnera o nim bardzo nas zaskoczyła, a my byłyśmy przekonane, że wciąż żyjemy w szczęśliwym związku. Wtedy powrót do emocjonalnej formy może trwać naprawdę długo.
Czy istnieją sposoby na to, aby sobie pomóc i ulżyć cierpieniu? Jak w tak trudnym życiowym momencie znaleźć ukojenie myśli?

Zobacz także: Jego uzależnienie od gier zrujnowało nasz związek. Zaczęło się niewinnie...

Daj sobie czas

Jedną z najlepszych rzeczy, jakie można dla siebie zrobić po rozstanie, jest bycie dla siebie wyrozumiałą. Rany emocjonalne nie goją się niestety tak szybko, jakbyśmy wszyscy sobie tego życzyli. Dajmy sobie czas na regenerację. Nie wińmy się za powracające uczucie smutku, czy niemożność wejścia w kolejną relację, „choć przecież minął już jakiś czas”. Ponadto nie szukajmy w sobie winy za rozstanie.

Pozwalajmy sobie na słabość, szukajmy pocieszenia u zaufanych ludzi. Nie udawajmy siłaczek, które udają, że wszystko jest w najlepszym porządku i rozstanie nie za wiele je obeszło, skoro tak nie jest. Kontakt z bliskimi ludźmi, a do tego bycie z nimi szczerą to ważny element emocjonalnej higieny w tak trudnym czasie. Płaczmy, krzyczmy, tupmy, jeśli trzeba.

Nie kontaktuj się z byłym partnerem

To jeden z najczęściej popełnianych błędów po rozstaniu. Chwytanie za telefon i pisanie, czy dzwonienie do byłego partnera w chwilach największego przygnębienia, czy też w momentach, gdy odczuwamy wielką złość, nie jest dobrym pomysłem.

Często, gdy wielkie emocje nieco opadną, zaczynamy tego żałować i zaczynamy zmagać się z wyrzutami sumienia, że znów to zrobiłyśmy. Kolejny monolog wygłaszany w smutku lub furii nic nam nie da. Nie odzyskamy w ten sposób miłości partnera, nie nakłonimy go do powrotu. Emocjonalny szantaż absolutnie nic tu nie da.

Zobacz także: Co robić, kiedy partner jest zazdrosny o Twojego przyjaciela?

Poczuj swoją wartość

Rozstanie zawsze zaczyna negatywnie działać na samoocenę. Nic dziwnego, porzucona osoba, z zwłaszcza porzucona dla innej czuje się nieatrakcyjna, nieinteresująca. Gorsza. Zacznijmy w końcu się podbudowywać. Znów poczujmy swoją wartość, bo jest ona ogromna!

Jeśli mamy problem z ponownym odkryciem w sobie wielkiej siły i magnetyzmu, zastanówmy się nad małą metamorfozą. A może lepiej poczujemy się z nową fryzurą, czy kolorem włosów? Może teraz to ten właściwy moment, aby zacząć bawić się modą i zacząć wprowadzać elementy garderoby, ja jakie dotychczas nie miałyśmy odwagi? Zróbmy dla siebie coś miłego. Pokażmy się samym sobie w innych odsłonach

Dbając o stronę wizualną, nie zapominajmy o pielęgnacji dobrych emocji. Każdego dnia utrwalajmy sobie, jak wiele wspaniałych cech charakteru mamy. Spiszmy je i każdego dnia do nich wracajmy. 

Wpadnij w wir przyjemnych zajęć

Zamiast spędzać długie godziny nad ciągłym roztrząsaniem, dlaczego partner odszedł, zacznijmy przyjemnie spędzać czas. Zabierzmy się do czytania książki, do których dotąd nie miałyśmy czasu zajrzeć. Zapiszmy się na kurs języka, którego zawsze chciałyśmy się nauczyć. Zacznijmy uprawiać nowy sport lub pogłębiać jakieś zainteresowanie, czy odnajdźmy całkiem nowe.

Wychodźmy do ludzi, poznawajmy nowe interesujące osoby, od których możemy się dużo nauczyć. Zajęte myśli i sporo zajęć to świetna terapia, dzięki której szybciej uwierzymy, że życie po rozstaniu jest możliwe.

Co więcej, nie tylko możliwe, ale też wspaniałe i szczęśliwe.

Zobacz także: Nie, dziękuję. Jak w końcu stać się asertywną?

Polecane wideo

Jak się zmieniła pierwsza zwyciężczyni MasterChef Junior? Sprawdzamy, co słychać u Natalii Paździor
Jak się zmieniła pierwsza zwyciężczyni MasterChef Junior? Sprawdzamy, co słychać u Natalii Paździor - zdjęcie 1
Komentarze (3)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 16.03.2022 08:33
Ja w dwa tygodnie schudłam 7 kg, a nie miałam z czego (50 na 43 przy ponad 170). Kanapkę jadłam godzinę, mama pilnowała bym przełykała. Koszmar, nie życzę nikomu.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie