Nie potrafię kochać...

To zwykły pech czy problem natury psychologicznej? O nieumiejętności kochania mówi coraz więcej osób.
Nie potrafię kochać...
Fot. Unsplash
25.12.2020

Są ludzie, którzy zakochują się bardzo łatwo. Wystarczy im jedno spojrzenie, uśmiech, czasami jakiś uprzejmy gest i już wpadli po uszy. Są też osoby mające problem z pokochaniem drugiego człowieka. Niby co jakiś czas pojawia się jakieś zauroczenie z ich strony, ale po kilku dniach czy tygodniach okazuje się, że to był błąd. I tak w kółko. Te osoby często zadają sobie pytanie, czy nie trafiły jeszcze na tę drugą połówkę, czy coś jest z nimi nie tak. Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Nieumiejętność kochania ma swoje podłoże w problemach natury psychologicznej, ale przedwcześnie nie należy wysnuwać takiej teorii.

Zobacz również: Ile właściwie powinien kosztować pierścionek zaręczynowy? Eksperci wreszcie rozwiewają wątpliwości

Nie umiem nikogo pokochać

Jeżeli człowiek przez trzy dekady swojego życia nie potrafił szczerze pokochać innej osoby, jest to dość niepokojące. Sylwia, jedna z naszych czytelniczek, ma 25 lat, ale jej historia jest odrobinę niepokojąca. Dziewczyna zamartwia się, bo uważa, że nie potrafi kochać. Czy faktycznie powinna się niepokoić?

Mam 25 lat i byłam w 17. związkach. To nie żart. I wcale nie jestem łatwa, bo niektórym może się tak wydawać. Już kiedy byłam nastolatką, czułam silną potrzebę posiadania chłopaka. Na początku związałam się z pierwszym lepszym facetem, który do mnie wystartował. Był niebrzydki, inteligentny i fajnie nam się rozmawiało. Pomyślałam więc, co mi szkodzi, spróbuję. Zerwałam z nim po dwóch tygodniach. Zaczął mnie denerwować i po prostu poczułam, że to nie jest to.

Dość szybko pojawili się następni faceci. W ciągu następnych dwóch lat miałam ich chyba ośmiu. Dziewictwo straciłam w wieku 20. lat. Zrobiłam to z moim ówczesnym facetem – Damianem. Wydawało mi się, że go kocham. Kiedy to robiliśmy, nic nie czułam. Chodzi mi nie tylko o doznania fizyczne, ale i psychiczne. Zero radości, czy nawet rozczarowania.

Kolejne lata niczym nie różniły się od poprzednich. Dziewczyna wchodziła w związki i szybko się z nich wycofywała.

Najlepiej zapamiętałam związek z Arkiem. Aż przez trzy miesiące wydawało mi się, że go kocham. Poznaliśmy się na studiach. To ja pierwsza go poderwałam. Arek podobał się wielu dziewczynom. Mnie natomiast w ogóle nie kręcił. Kiedy jednak znajome tak się nim zachwycały, stopniowo zaczęłam o nim myśleć i przyglądać się dyskretnie na zajęciach. Nie był przystojny, ale z pewnością męski i oczytany. W końcu wpadłam po uszy – tak wtedy myślałam i naprawdę się tym cieszyłam. Zagadałam go kilka razy po zajęciach. Najpierw umówiliśmy się na wspólną naukę w bibliotece, potem na kawę, i tak już poszło. Po dwóch miesiącach zostaliśmy parą. Dziewczyny pękały z zazdrości, a ja z dumy. Arek był wymarzonym facetem. Co prawda nie tak romantycznym, jakbym chciała, ale naprawdę troszczył się o mnie i okazywał miłość na wiele sposobów.

Arek okazał się kolejnym złudzeniem. Po trzech miesiącach sielanki Sylwia już miała ochotę się wycofać.

Nie zrobiłam tego od razu tylko dlatego, że widziałam, jak bardzo mu na mnie zależy. Najgorszym momentem w tym wszystkim była wizyta u jego rodziców. Tak jakoś oficjalnie wyszło. Potem żałowałam, że poszłam. Oczywiście Arek szybko zauważył, że coś jest nie tak, ale skłamałam. Powiedziałam, że mam problemy zdrowotne. To był jednak błąd, bo jego zainteresowanie jeszcze bardziej skupiło się na mnie i wprost zasypał mnie gradem pytań. Długo tak nie wytrzymałam. Po pół roku bycia razem po raz kolejny zerwałam z facetem i po raz kolejny złamałam komuś serce.

Miałam w sumie 17. chłopaków i nigdy nie zostałam przez nikogo porzucona. Zawsze to ja zostawiałam mężczyznę. Jedyne, co wtedy czułam, to wyrzuty sumienia. Potem szybko wikłałam się w kolejną relację, w nadziei, ze coś poczuję. Niestety tak się nie stało. Obecnie unikam mężczyzn, bo nie chcę już nikogo ranić.

Podobny dylemat przeżywa Marlena, chociaż jej sytuacja wydaje się być zupełnie inna. Kobieta ma 28 lat i nigdy nikogo nie miała…

Jestem dziwaczką, a tak przynajmniej określiłoby mnie kilka osób. Czy to bowiem możliwe, żeby mieć 28 lat i nigdy nie być w żadnym związku? Mój przypadek to niestety potwierdza. Jestem atrakcyjna i wykształcona. Znam kilka języków i mam dobrą pracę. Nigdy nie miałam żadnych zaburzeń na tle psychicznym. Nie cierpię na kompleks niższości. Nie mam żadnych lęków. No właściwie oprócz jednego.

Od kilku lat boję się, że zostanę na zawsze sama. Nigdy nie kochałam nikogo tak prawdziwie. Owszem, byłam kilkakrotnie zakochana, ale to uczucie bardzo szybko znikało. Dosłownie po dwóch tygodniach. Po kilku randkach. Faceci zawsze mnie czymś rozczarowywali. Jeżeli byli atrakcyjny, to często ich charakter stanowił przeszkodę. Niektórzy byli zbyt despotyczni i już po kilku spotkaniach czułam się osaczona. Spotykałam się również z mężczyznami o miękkich charakterach. Wydaje mi się, że wypróbowałam już tylu facetów… Niestety żaden nie wywołał u mnie silniejszych emocji.

Teraz Marlena naprawdę ma już powód do niepokoju. Rozważa nawet wizytę u psychologa.

Kiedyś myślałam, że problem tkwi w tym, że nie spotkałam odpowiedniego faceta. Jednak naprawdę umawiałam się z całymi tabunami mężczyzn. Dobrze czuję się w ich towarzystwie, więc naprawdę nie potrafię stwierdzić, o co chodzi. Teraz dodatkowo boję się, że gdy spotkam już tego jedynego, będę musiała mu powiedzieć: Słuchaj właściwie to jesteś moim pierwszym facetem. Brzmi dość żałośnie, zdaję sobie z tego sprawę… Zapisałam się do psychologa, może to w czymś pomoże.

Zobacz również: EXCLUSIVE: „Byłam narzeczoną tylko przez 48 godzin”

Polecane wideo

15-latka urodziła dziecko. Teraz ujawnia, jak potoczyło się jej życie
15-latka urodziła dziecko. Teraz ujawnia, jak potoczyło się jej życie - zdjęcie 1
Komentarze (14)
Ocena: 3.86 / 5
Ówka (Ocena: 5) 01.02.2021 14:06
Zgadzam się z przedmówcą - ludzie żyją w przekonaniu, że muszą z kimś być, żeby być szczęśliwym, a to nie o to chodzi. Oczywiście wiele osób ma potrzebę bliskości - chce móc się do kogoś przytulić albo powierzyć swoje problemy, ale nie jest to znowu powód, żeby uwikłać się w poważny związek. Prawda jest taka, że zmuszając się do tkwienia w związku, który nie daje nam szczęścia, sprawia że jesteśmy jeszcze bardziej nieszczęśliwi. Tu podrzucam artykuł o takim wiązaniu się https://www.psychologgia-plus.pl/blog/taki-sobie-zwiazek-na-przeczekanie/. Ja podczas terapii w Psychologgii zrozumiałam, że nie powinnam potrzebować drugiej osoby do szczęścia.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.12.2020 12:23
Życie. Nie każdy musi kogoś mieć.
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 25.12.2020 11:33
Wlasnie cos takiego przezywam od 2 lat. Bylam w 4 letnim zwiazku. Mam 28 lat, wczesniej bylam bardzo kochliwa; teraz czuje ze nie mam ochoty na nic. Zastanawialam sie nad tym i wydaje mi sie ze wczesniej bylam bardziej sklonna do poszukiwania partnera poniewaz pochodze z konserwatywnego srodowiska i dziewczyny mialy cisnienie na malzenstwo i dzieci. Majac 25-26 lat tez nie bylam do konca pewna jak moje dorosle zycie bedzie wygladac, czy dam rade sie sama utrzymac, czy dam sobie rade w pracy i wydaje mi sie ze podswiadomie chcialam faceta bo on dawalby mi bezpieczenstwo (jesli ja stracilabym prace albo on to bysmy sie wspierali). Dzisiejsze spoleczenstwo sie rowniez zmienilo i nie ma juz ostracyzmu dla kobiety ktora mieszka sama. Gdy jeszcze bylam w zwiazku rozmawialismy o planowaniu przyszlosci i wszystko wydawalo sie ok, slub kupno domu, dzieci. Pod koniec zwiazku czulam ze wypalily sie we mnie 'emocja milosci’ ktora moglabym komukolwiek dac. Po jakims czasie pi zerwaniu odezwal sie do mnie facet ktory podobal mi sie od ostatnich 5 lat. Jednak zawsze odrzucalam te mysl bo byl wrecz idealny mily, nieziemsko przystojny, do tego informatyk prowadzacy wlasna firme. Wyznal mi ze od dawna mu sie podobalam. Sama sobie nie wierze ale odrzucilam super faceta bo czuje sie pusta w srodku. I nie wiem czy to dobrze czy zle. Czuje taki spokoj ducha. Potrafie sie sama soba zaopiekowac, wynajmuje ladne mieszkanko w centrum, mam dobra prace... wczesniej bylam ‚na dorobku’ oszczedzalam ma czarna godzine. Teraz mam wszystko, zaczelam inwestowac w siebie. Kursy, podroze, poprawki urody. Nikt w rodzinie mi nie wypomina ze nie mam faceta. Zastanawialam sie nad tym co to spowodowalo i dlaczego tak sie czuje ale na prawde nie wiem. A moze to po prostu doroslosc?
zobacz odpowiedzi (4)
gość (Ocena: 5) 25.12.2020 11:04
No jeżeli Ty po dwóch tygodniach czy miesiącu chcesz kochać... Po takim czasie możesz być co najwyżej zauroczona. Zauroczenie, zakochanie a kochanie to zupełnie różne rzeczy. Zauroczyć można się bardzo wieloma, kochać już dziesiątek facetów raczej się nie da. Swoją drogą zawsze mnie śmieszyło jak ktoś wpisuje na listę swoich "byłych" kogoś z kim był kilka razy na randce czy spotykał się przez miesiąc.
zobacz odpowiedzi (1)
Bexiusz (Ocena: 1) 25.12.2020 10:13
Nie musi kochać. Ważne, żeby dawała.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie