Czy kiedykolwiek spotkałaś się z pojęciem mikroagresji? Przejawia się ona jako codzienne, drobne przejawy dyskryminacji dotykające przedstawicieli i przedstawicielki marginalizowanych grup. A do takich grup zaliczają się także kobiety. Trudno w to uwierzyć, ale z raportu przygotowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych wynika, że aż 90 proc. całej ludzkości jest uprzedzonych wobec kobiet.
Zobacz również: Aż 90 proc. z nas jest uprzedzonych wobec tej grupy społecznej. A to połowa ludzkości
W jakie sposoby przejawia się codzienna mikroagresja wobec kobiet? Dzieje się tak właściwie we wszystkich aspektach życia i występuje zarówno w życiu prywatnym, jak i tym zawodowym, ze strony nieznajomych, ale także bliskich. Mikroagresja to zjawisko, z którym wiele kobiet spotyka się na co dzień, mimo że nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Oto, jak się ona przejawia.
Niechciany dotyk i molestowanie werbalne
Zwróciłaś kiedyś uwagę na takie zjawisko? Kiedy kobieta próbuje poruszać się po zatłoczonej przestrzeni (np. w pubie albo w klubie), wielu mężczyzn automatycznie chwyta ją za talię albo za biodra. Dla porównania mężczyźni jak ognia unikają kontaktu fizycznego między sobą, nawet w najbardziej zatłoczonych miejscach. Gdy próbują przejść obok siebie najczęściej unoszą ręce w powietrze, zauważa dr Kevin Nadal, profesor z zakresu psychologii, który bada mikroagresję oraz wpływ, jaki wywiera ona na ludzi.
Niechciany dotyk, zwłaszcza w tak newralgicznych miejscach jak biodra, talia czy piersi to wyraźne naruszenie osobistej przestrzeni. Wielu mężczyzn uważa jednak, że to zupełnie naturalne i że mają prawo dotykać kobietę bez jej zgody – nie wspominając już o niechcianym “masażu na rozluźnienie” przez kolegę z pracy czy klepanie po pośladkach jako wyraz “komplementu”. Podobnie jest w przypadku tzw. catcallingu, czyli rzucania pod adresem kobiet komentarzy nawiązujących do jej wyglądu albo takich o charakterze seksualnym czy też gwizdania na jej widok. Wielu mężczyzn wciąż uważa, że kobiety powinny traktować takie zaczepki jako komplement, podczas gdy w rzeczywistości jest to nic innego jak molestowanie werbalne.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Ciągła konieczność udowadniania swoich kwalifikacji
Według danych Eurostatu z 2018 roku dyplom wyższej uczelni posiadała co trzecia Polka i tylko co piąty Polak. W skali całej Europy wyższe wykształcenie posiada 30,8 proc. kobiet. Dla porównania studia ukończyło tylko 26,5 proc. mężczyzn. Mimo to to kobiety często zarabiają mniej na tych samych stanowiskach co mężczyźni, mają mniejsze szanse na awans oraz muszą nieustannie udowadniać swoje kwalifikacje. Wielu mężczyzn, zwłaszcza tych na stanowiskach kierowniczych wciąż wychodzi z założenia, że kobiety są mniej wykwalifikowane niż ich koledzy. Znajduje to swoje odzwierciedlenie zwłaszcza w procesach rekrutacyjnych i rozmowach o pracę albo podwyżkę i awans.
Eksperci są zdania, że takie zachowania wobec kobiet i nieustanne wymaganie, aby udowadniały swoje kwalifikacje i kompetencje w wielu przypadkach przekłada się na wykształcenie u nich syndromu oszusta. Jest to zjawisko psychologiczne powodujące brak wiary we własne osiągnięcia. Pomimo zewnętrznych dowodów własnej kompetencji, osoby cierpiące z powodu tego syndromu pozostają przekonane, że są oszustami i nie zasługują na sukces, który osiągnęły. Przyczyn sukcesu upatrują w szczęściu, sprzyjających okolicznościach bądź w rezultacie bycia postrzeganym jako osoba bardziej inteligentna i kompetentna niż w rzeczywistości.
Co więcej, mężczyzna nigdy nie usłyszy od potencjalnego pracodawcy pytania o to, czy w najbliższej przyszłości będzie zamierzał powiększać rodzinę. Nie będzie miało to najmniejszego znaczenia w jego procesie rekrutacyjnym, a pozytywna odpowiedź nie zmniejszyłaby szansy na otrzymanie stanowiska, o które się ubiega.
Mówienie, jak powinnaś się zachowywać
Jeśli jesteś kobietą, na pewno przynajmniej raz zdarzyło ci się usłyszeć, że powinnaś się uśmiechnąć. Czy kiedykolwiek byłaś świadkiem albo słyszałaś o przypadkach, kiedy takie słowa zostały skierowane do mężczyzny? Z jakiegoś powodu kobietom wciąż mówi się, jak powinny się zachowywać, a czego absolutnie nie powinny robić. Te dysproporcje są szczególnie widoczne zwłaszcza w miejscach pracy. Kobieta, która podczas dyskusji podnosi głos często jest uciszana i mówi jej się, że takie zachowanie jest niekobiece. Jeśli okazuje emocje, często bywa nazywana histeryczką albo rzuca się pod jej adresem żartami, że na pewno właśnie przeżywa “te dni”. Mężczyzna, który podnosi głos i okazuje emocje jest uznawany za lidera o silnej osobowości i charyzmie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wtłaczanie w stereotypowe role społeczne
Ten proces zaczyna się bardzo wcześnie, bo już w dzieciństwie. Jako małe dziewczynki bawimy się w dom, gotujemy na plastikowych, różowych kuchenkach i wychodzimy na spacer z lalkami w wózkach. A gdy w przyszłości wchodzimy w poważne związki prędzej czy później pojawiają się pytania o ślub oraz o dzieci. Jeśli natomiast od ślubu minęło dobrych parę lat, a dzieci wciąż się nie pojawiły, zaczynają się podejrzenia, że coś jest z tobą nie tak. Bo przecież jak to możliwe, że normalna kobieta nie chce urodzić dziecka i zostać matką? Która normalna kobieta wybierze karierę zawodową ponad życie gospodyni domowej? Mamy XXI wiek, a wiele osób wciąż myśli dokładnie w taki sposób. Kobiety są wtłaczane w stereotypowe role społeczne związane tradycyjnie z płcią, nawet jeśli od zawsze otwarcie powtarzają, że wybrały dla siebie inną ścieżkę.
Zobacz również: Kobiety mają takie prawa jak mężczyźni tylko w 6 krajach na świecie. Jak wypada Polska?