Statystyczna kobieta wypowiada dziennie nawet 20 tysięcy słów. Mężczyźni okazują się znacznie mniej rozmowni (a może bardziej konkretni?), bo im wystarcza 1/3 tego. Sprawna komunikacja to jednak nie tylko ilość, ale także jakość i sprawność przekazywania myśli. Można powiedzieć jedno konkretne zdanie, które oznacza więcej, niż cały wykład.
Zobacz również: Najtrudniejsze polskie słowa. Każdy inteligentny człowiek powinien znać ich znaczenie
Do niektórych sformułowań mamy szczególną słabość i powtarzamy je bez zastanowienia. Sami zazwyczaj tego nie zauważamy, ale nasi rozmówcy - na pewno. Kojarzą nas z konkretną terminologią. Ta może wpływać na to, jak jesteśmy postrzegani, ale także… jak radzimy sobie w życiu.
Zwolennikiem tej teorii jest amerykański profesor kinematyki i robotyki, Bernard Roth.
Naukowiec z prestiżowego Uniwersytetu Stanforda przekonuje, że warto popracować nad tym, co i do kogo mówimy. Choć specjalizuje się w naukach ścisłych - według niego słowa mają ogromną moc. Autor książki „Nawyk osiągania” zwraca uwagę na dwa konkretne, które jego zdaniem działają szczególnie mocno na naszą niekorzyść.
Ten niepozorny spójnik samodzielnie niewiele oznacza, ale najczęściej służy przeciwstawianiu sobie zupełnie różnych punktów widzenia. „To dobry pomysł, ale nie ma szans na realizację” - teoretycznie się zgadzamy, równocześnie usprawiedliwiając brak działania.
„Ale” jest najłatwiejszą wymówką, którą zdaniem Bernarda Rotha warto zamienić na „i”. Wtedy obie części zdania nie będą sobie przeciwstawne i wzajemnie się wykluczające. Dzięki tej prostej zmianie dostrzeżemy dwie możliwości. Zaczniemy zastanawiać się nad tym, jak pogodzić jedną z drugą.
Zobacz również: Faceci nie lubią kobiet, które nadużywają TYCH słów
To drugie słowo, które według naukowca warto wyrzucić ze słownika. Z jednej prostej przyczyny - oznacza przymus, coś niekomfortowego, działanie wbrew sobie. Mówiąc „muszę iść do pracy” od razu zakładamy, że to przykry obowiązek. Nastawiamy się negatywnie.
Profesor przekonuje, że tajemnicą sukcesu jest zamiana „muszę” na „chcę”. Nawet jeśli rzeczywiście wolelibyśmy zostać w domu i zająć się czymś przyjemniejszym - stwierdzenie „chcę iść do pracy” wpływa na nasze pozytywne nastawienie. Chcę pójść do biura, bo jestem w czymś dobry, świat mnie potrzebuje, to zapewnia mi dobrobyt itd.
Warto spróbować. Nawet gdyby miało to oznaczać ciągłe poprawianie samego siebie. Nowe słownictwo wreszcie wejdzie nam w krew i zdaniem Rotha - odmieni nasze życie na lepsze.
Zobacz również: 15 trudnych słów, które powinny znaleźć się w słowniku inteligentnego człowieka