Młoda kobieta chodzi po pustym domu. To dom nowoczesny, gustownie urządzony, elegancki. Na stole widać jeden talerzyk, obok filiżankę. Kobieta podchodzi do okna, wygląda na pusty ogród. Rozgląda się wokół siebie. „Zdążyłam zrobić specjalizację i karierę. Zdążyłam być w Tokio i w Paryżu. Zdążyłam kupić mieszkanie i wyremontować dom. Ale nie zdążyłam zostać mamą. Żałuję” – to jej słowa. Kobieta patrzy przed siebie pustym wzrokiem. Po jej policzku ścieka łza.
W ten sposób Fundacja Mamy i Taty chce pokazać kobietom, że nie powinny odkładać macierzyństwa na później. Ze statystyk wynika bowiem, że Polki, ale również mieszkanki innych europejskich krajów, nie śpieszą się z rodzeniem dzieci. Według Eurostatu (urzędu statystycznego Unii Europejskiej) średni wiek, w jakim Europejka rodzi pierwsze dziecko, to 28,7 lat. W Polsce to prawie 27 lat, podczas gdy na początku lat 90. był to przeciętnie 23 rok. życia. Polska ma również jeden z najniższych współczynników dzietności, nie tylko w Europie, ale również na świecie – 1,3 (co oznacza, że 100 kobiet urodzi w sumie 130 dzieci).
Fundacja kampanią „Nie odkładaj macierzyństwa na potem” chce przedstawić macierzyństwo jest szczególną wartością. „Nie jako obowiązek czy presję, ale naturalne pragnienie wielu kobiet, które współczesny świat mocno ogranicza” – tłumaczą jej autorzy. I dodają, że stosowanie antykoncepcji hormonalnej oraz związane z tym odkładanie decyzji o posiadaniu dzieci może sprawić, że kobieta przegapi szansę na zostanie mamą.
A gdzie tata?
Jak dotąd kampania Fundacji Mamy i Taty przynosi jednak skutek odwrotny od zamierzonego. Zamiast refleksji wywołała oburzenie. „Kampania skierowana jest do kobiet zamożnych, wysoko wyspecjalizowanych, które są solą w oku środowisk katolickich. To są kobiety, które stać na antykoncepcję, na aborcję. I to są kobiety, które nie dają sobie wciskać opowiastek o tym, że antykoncepcja niszczy małżeństwo, miłość i zdrowie. Trzeba więc je zdyscyplinować. Powiedzieć im: może macie osiągnięcia, ale później będziecie żałować. Uważam kampanię za obraźliwą i posługującą się stereotypem, że posiadanie dziecka to sprawa kobiety. A gdzie jest tata? On jest w pracy. On nie będzie żałował. Ohydna kampania” – skomentowała Paulina Młynarska.
Internautka ma jednak wątpliwości, czy jest osamotniona w swoich poglądach. „Czy rzeczywiście u wszystkich budzi się instynkt i tylko ja jestem wyrodnym wyjątkiem?” – zastanawia się. Jedna z forumowiczek odpowiedziała, że to tylko jej decyzja i nikt nie powinien się wtrącać. „Nie uważam cię za wyrodną kobietę. Jedni chcą dzieci, inni nie. I ja ich rozumiem”.
Ciekawie stawę sprawia jeszcze inna Polka: „Przecież każdy człowiek dąży do szczęścia. Jedna kobieta będzie szczęśliwa z gromadką dzieci, a druga wręcz odwrotnie. Jak można powiedzieć, że ktoś jest zły, bo chce być szczęśliwy?”.
Zerwać ze stereotypami
Z badań opisanych w „Polityce” wynika, że Polki nie chcą mieć dzieci również dlatego, że nie znajdują mężczyzn, którzy spełniliby ich oczekiwania. Badania Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie wykazały, że połowa bezdzietnych młodych kobiet nie spotkała mężczyzny, z którym mogłaby stworzyć „obiecujący, dzieciodajny związek”. Szacuje się, że średnio co piąta Polka nie chce mieć dzieci. – Niektóre kobiety marzą o tym, żeby siedzieć w domu z dziećmi. Inne chcą coś osiągnąć, coś zrobić, coś przeżyć. Nie mamy prawa oceniać, który sposób na życie jest lepszy – uważa 26-letnia Magda.
Internauci nie zostawiają na autorach kampanii suchej nitki. „Nietrafiona, żałosna kampania + ZERO refleksji, tylko szczeniackie zadowolenie i samozachwyt, bo się zrobił dym. I tacy ludzie uważają, że mogą mówić o dojrzałości? Mentalne przedszkole” – uważa Małgorzata. Internauci są zdania, że kampania pomija rolę mężczyzny w wychowaniu dziecka i zrzuca całą odpowiedzialność na kobietę.
Po sieci krąży masa memów naśmiewających się z pomysłu na kampanię. „Zdążyłam zostać matką. Zdążyłam stracić śmieciową pracę. Zdążyłam zostać długotrwale bezrobotną. Nie mam emerytury”. Albo: „Zostałem wiedźminem. Oszukałem przeznaczenie i pokonałem dziki gon. Nie zdążyłem zostać tatą”. I jeszcze mem ze zdjęciem Marii Curie-Skłodowskiej: „Zdążyłam skończyć Sorbonę. Zdążyłam odkryć polon i rad. Zdążyłam otrzymać Nagrodę Nobla z chemii i fizyki. Nie zdążyłam… A nie, dzieci też zdążyłam”.
Dziecko nie jest wyznacznikiem kobiecości
Tym, co w kampanii najbardziej zdenerwowało Polki, jest próba zmuszenia ich do rodzenia dzieci. „Nie każcie na siłę kobietom rodzić dzieci, jak normalnie w świecie ich nie chcą! Wolna wola!” – nawołuje jedna z internautek. „Po co zmuszać? Czy to jakiś wyznacznik kobiecości? Jestem kobietą, mam 27 lat i po prostu nie chcę mieć dzieci. Nikt mnie do tego nie zmusi, a takie debilne kampanie mnie śmieszą…” – dorzuca inna forumowiczka. I jeszcze jeden wart uwagi komentarz: „Straciłam pracę, ale mam dzieci. Pytanie: co dać im jeść, w co ubrać, za co wykształcić, żeby nie skończyły jak ja… Dziękuję kolejnemu rządowi, który odebrał mi marzenia i wpędził w depresję”.
Faktem jest, że Polki rodzą dzieci coraz później. A także coraz częściej w ogóle rezygnują z macierzyństwa. „Nie można kobiecie mówić, kiedy ma urodzić dziecko, bo ona musi wewnętrznie sama to czuć” – stwierdziła w programie „Druga kawa” Justyna Steczkowska, która urodziła trójkę dzieci. „I nie można mówić, kiedyś ktoś ma to robić, bo to musi być jego własna decyzja i bardzo odpowiedzialna, żeby potem te dzieci nie plątały się po świecie po domach dziecka, po zastępczych rodzinach i nie szukały swojej własnej drogi”.
Pytanie o to, czy każda kobieta musi urodzić dziecko, wraca jak bumerang. W przeszłości – chociaż nie tak dawnej; dotyczy to chociażby naszych babć i mam – pokutowało przekonanie, że macierzyństwo jest głównym przeznaczeniem kobiety. „Co to za kobieta, która nie chce mieć dzieci?” – denerwuje się Jerzy, lat 57. „Prawdziwa kobieta powinna być matką. Niedobre jest też poprzestawanie na jednym dziecku. Dziecko powinno mieć rodzeństwo. Prawdziwe szczęście to duża rodzina”.
Osoby przekonane o tym, że każda kobieta powinna urodzić dziecko, twierdzą, że na bezdzietność decydują się kobiety samolubne, zapatrzone w siebie, wygodne i ulegające modzie. „Na stare lata będą żałować, że nie miały dzieci” – dodaje Jerzy.
Kobieta bez dzieci jest zła?
Kobiety wpychane w różne role społeczne, wśród których wybijało się bycie żoną i matką, przez lata konsekwentnie walczyły o emancypację. Chcą więc same decydować o tym, kiedy i czy w ogóle będą miały dzieci. Jedna z internautek stawia śmiałe pytanie: „Czy kobieta, która nie chce mieć dzieci, jest zła?”. I pisze na forum: „Mam 27 lat, męża, dom, dwie prace i jestem szczęśliwa. Problemem jest moja niechęć do posiadania potomstwa. Dobrze mi jest tak, jak jest i z roku na rok utwierdzam się w decyzji, że nie chcę mieć dzieci. Zawsze nie chciałam mieć dzieci i kiedyś wszyscy mówili mi, że z czasem do tego dojrzeję... I póki co, nie dojrzewam (…).. Kocham swoje życie i nie zamierzam go zmieniać, bo tak nakazują jakieś tam normy społeczne i że tak wypada”.
Kampania „Nie odkładaj macierzyństwa na potem” oburzyła również prof. Małgorzatę Fuszarę, pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania, która w liście do prezesa Fundacji Mamy i Taty napisała: „W spocie emitowanym w ramach kampanii zestawiono różne cele życiowe kobiet z macierzyństwem, stawiając jednocześnie w pejoratywnym świetle dążenia do spełnienia w życiu zawodowym oraz innych sferach życia prywatnego. Prowadzi to do prostego skojarzenia, że aktywność kobiety w obszarach innych niż macierzyństwo zubaża ją i stawia pod znakiem zapytania wartość jej dotychczasowych osiągnięć życiowych”.
Zdaniem prof. Fuszary „przekaz o macierzyństwie, jako dominującej roli kobiety, jest oparty na stereotypowym założeniu, że naturalnym pragnieniem wszystkich kobiet jest posiadanie dziecka”.
Ewa Podsiadły-Natorska