Jaki jest portret stereotypowego mężczyzny? Męski, pewny siebie, czarujący kobieciarz i uwodziciel. Taki wizerunek utrwalają niektóre badania, których wyniki mogą zaskakiwać. Przed paroma lata świat obiegła wiadomość, że przeciętny mężczyzna myśli o seksie co… siedem sekund. Ten stereotyp został jednak obalony w 2013 roku za sprawą amerykańskich naukowców z Uniwersytetu Stanowego w Ohio, którzy ustalili, że panowie mają kosmate myśli „zaledwie” dziewiętnaście razy na dobę. Co ciekawe, wcale nie znacznie częściej od kobiet.
A jednak zazwyczaj to mężczyzna uważany jest za uwodziciela. Nieprzypadkowo. Przez tysiąclecia zapracował sobie na miano zdobywcy i herosa. Miała w tym udział zarówno biologia, jak i psychologia. „Mężczyźni nie zawsze idą za impulsem pożądania, niemniej jest to potężna siła motywująca ich działania” – pisze David M. Buss, ceniony amerykański profesor psychologii zajmujący się psychologią ewolucyjną, w książce „Ewolucja pożądania” (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2003). Mężczyźni zostali tak zaprogramowani, żeby pozostawić po sobie jak największą liczbę potomków. Buss przyznaje, że psychika mężczyzn zdaje się być ukształtowana w sposób umożliwiający im nawiązywanie dużej liczby przelotnych kontaktów seksualnych.
Pies na baby
Na temat metod uwodzenia kobiet, jakie stosują mężczyźni, powstały niezliczone ilości filmów, książek, poradników, piosenek, artykułów, prac naukowych. Mężczyźni rozmawiają o kobietach w swoim towarzystwie, wymieniają się też wskazówkami i uwagami przez internet. A kobiety zdają sobie z tego sprawę.
Jedna z Polek pisze na forum dyskusyjnym: „Od pół roku jestem z chłopakiem, który dostaje ślinotoku w towarzystwie kobiet. Ale od początku. Nasz związek zapowiadał się obiecująco. W. starał się o mnie, był uprzejmy, szarmancki. Od jakiegoś czasu jednak z przerażeniem patrzę, jak pokazuje swoją prawdziwą twarz! Jeśli widzi dziewczynę – mniej czy bardziej atrakcyjną, wszystko jedno, to tak jakby hormony zaczęły w nim szaleć: popisuje się, głośno dowcipkuje, próbuje zwrócić na siebie uwagę, sypie żartami, flirtuje. Jednocześnie zapomina o moim istnieniu, liczy się tylko chwilowy szpan i (tak myślę) oczarowanie płci pięknej”.
Współcześnie różnice między kobietą a mężczyzną coraz częściej się zacierają – na wielu polach. Kobiety chcą uwodzić, a mężczyźni wolą być uwodzeni. Jeden z internautów wyznaje, że zawsze brakowało mu śmiałości, więc dzisiejsze obyczaje, które dają kobietom większą swobodę w kontaktach damsko-męskich, są dla niego błogosławieństwem. „Swoją narzeczoną poznałem dzięki temu, że sama do mnie podeszła w klubie i zaczęła rozmowę. Przyznała, że jej się spodobałem, więc postanowiła zaryzykować. Będę jej za to dziękował do końca życia, bo wcześniej średnio wychodziło mi podrywanie kobiet” – pisze jeden z internautów.
Uwodzenie jak gra liczbowa
David Copeland i Ron Louis twierdzą, że kobiety pewne siebie pamiętają, że znalezienie właściwego mężczyzny to, jak każde inne dążenie w życiu, gra liczbowa. „Nawet cieszące się ogromnym powodzeniem panie wiedzą, że nie z każdym mężczyzną czeka je wspaniała relacja. Zdają sobie sprawę z tego, że większość ich flirtów z facetami nie zakończy się więcej niż jedną poważniejszą interakcją. Kobieta pewna siebie wie, że ośmiu na dziesięciu mężczyzn zatrzyma się na fazie flirtowania. Zdaje sobie sprawę z tego, że albo ona zdyskwalifikuje ich z jakiegoś powodu, albo oni nie zaproszą jej na randkę”.
Pewna siebie kobieta będzie jednak próbować do skutku, aż spotka mężczyznę, jakiego szuka. A panom tylko w to graj. Zmieniają się więc role społeczne, mamy też większe przyzwolenie na uwodzenie mężczyzn. Jest w tym jednak haczyk. O ile mężczyźni lubią czuć się adorowani, o tyle nie zaczaruje ich kobieta nachalna.
„To oczywiste, że fajnie jest być podrywanym i uwodzonym, ale bardzo nie lubię, gdy kobieta się narzuca. Niektóre z nich po prostu nie znają umiaru, nie wiedzą, kiedy odpuścić i w ten sposób osiągają efekt odwrotny od zamierzonego. Z moją żoną było tak, że wydawało mi się, że to ja ją zdobyłem, ale po latach przyznała, że to ja wpadłem w jej sidła. Chodziło jej o to, żebym czuł się jak zdobywca, a tak naprawdę to ona upatrzyła mnie sobie wcześniej” – mówi Rafał.
Ewa Podsiadły-Natorska
Podrywanie kobiet i sypianie z nimi jest zgodne z męską naturą. David M. Buss zauważa, że kobiety i mężczyźni różnią się marzeniami seksualnymi, które mają. Po pierwsze, mężczyźni snują je dwukrotnie częściej, co wykazały badania prowadzone w Japonii, Wielkiej Brytanii i Ameryce (Ellis, Symons 1990). Częściej także śnią o zdarzeniach seksualnych, a w ich seksualnych snach częściej niż w snach kobiet pojawiają się osoby nieznajome, anonimowe i po kilka równocześnie.
Nie lubię podrywać dziewczyn
Gorzej mają ci, którym brakuje śmiałości, by podejść do dziewczyny. „Mam problem. Mam 22 lata, ale nie lubię podrywać dziewczyn. Nie jestem gejem, mam popęd seksualny w kierunku kobiet, lubię oglądać zdjęcia nagich kobiet, chciałbym mieć dziewczynę, ale nie lubię podrywać. Po prostu coś we mnie takiego tkwi, że podoba mi się dziewczyna, ale nie mogę do niej podejść i zagadać. Czy da się coś z tym zrobić?” – zastanawia się jeden z internautów.
Rozwiązaniem problemu w takim wypadku byłaby z pewnością dziewczyna, która sama zrobi pierwszy krok. Współczesne kobiety lubią decydować, z kim i na jakich zasadach będą flirtować. Wolą wziąć sprawy w swoje ręce, zwłaszcza wtedy, gdy mężczyzna wpadnie im w oko. Na temat uwodzenia mężczyzn również powstało wiele publikacji. David Copeland i Ron Louis w książce „Mężczyźni wolą uwodzicielki” (wyd. Septem) piszą, że mężczyźni chcą czuć się kochani, uznawani i poruszani na głębszym poziomie, nie tylko cielesnym.
„Lubię, gdy kobieta mnie podrywa – mówi 29-letni Marek. To miłe, a poza tym uwalnia mnie od obowiązku uwodzenia. Myślę, że każdy facet lubi czuć się adrowany. Miło jest wiedzieć, że się podobamy, zwłaszcza gdy kobieta jest atrakcyjna. Poza tym podobają mi się kobiety pewne siebie i świadome swoich atutów”.