„Kobiety są wredne” - słyszymy często z ust mężczyzn, ale bywa i tak, że same dochodzimy do podobnych wniosków. Doskonale wiemy, na co jesteśmy w stanie sobie pozwolić, żeby osiągnąć swój zamierzony cel. Kłamstwa, intrygi, granie na uczuciach. Arsenał ciosów ogranicza wyłącznie nasza wyobraźnia. Kolejne badania potwierdzają, że jesteśmy coraz bardziej agresywne i bezwzględne. A może to jednak plotki rozsiewane przez nieprzychylnych nam facetów? Chciałybyśmy w to wierzyć, ale jeśli do podobnych wniosków dochodzi inna kobieta, wtedy trzeba się nad tym zastanowić.
Tracy Vaillancourt jest profesorem psychologii na kanadyjskim Uniwersytecie Ottawy. Jest nie tylko kobietą, ale także prawdziwą profesjonalistką w swojej dziedzinie. Niedawno podzieliła się ze światem swoimi odważnymi wnioskami. Nie dość, że faktycznie ranimy innych bez mrugnięcia okiem, to na dodatek nie potrafimy się od tego powstrzymać. Jesteśmy zaprogramowane do tego, by być wredne. Czym to się objawia?
Zdaniem pani Vaillancourt, kluczową rolę odgrywa nie wychowanie i otoczenie, ale czysta biologia. Okazuje się, że jesteśmy biologicznie zaprogramowane do tego, by postrzegać atrakcyjniejsze i mądrzejsze kobiety jako poważne zagrożenie. Przy okazji wychodzimy z założenia, że najlepszą obroną jest atak, więc nie mamy skrupułów, by swoją „przeciwniczkę” zmieszać z błotem. W ten sposób mamy nadzieję wyeliminować konkurencję i zdobyć wymarzonego partnera, zanim dostrzeże inne.
Popełniamy zbrodnię w białych rękawiczkach – osłabiamy społeczną siłę konkurentki (wyśmiewamy ją, wymyślamy na jej temat niestworzone historie, kwestionujemy jej inteligencję, zarzucamy czyny, których nie popełniła itp.). To zupełnie inna taktyka, niż ta, którą stosują mężczyźni. Panowie zdecydowanie bardziej wolą rozładować napięcie poprzez bezpośredni atak słowny lub fizyczny. My wolimy stwarzać pozory, bo wiemy, że wszelkie insynuacje mają równie dużą moc.
Plotkowanie i obgadywanie innych kobiet za ich plecami, nie jest wyłącznie niewinną rozrywką znudzonych dziewczyn, ale naszym sposobem na przetrwanie. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy tak twarde i bezwzględne, jak lubimy o sobie myśleć. Bez skrupułów ranimy innych, ale jeśli plotka dotyczy nas samych, wtedy tracimy nad sobą kontrolę. Zwiększone tętno to tylko jeden z objawów. I w tym przypadku panowie mają nad nami przewagę, bo oni niestworzonymi historiami na swój temat aż tak bardzo się nie przejmują.
Może nie zdają sobie sprawy z ich siły? My opanowałyśmy to do perfekcji. Przynajmniej zdaniem naukowców...