„Kupowanie kompulsywne” - choroba współczesnych kobiet

Każda z nas, będąc na zakupach, kupiła coś, czego tak naprawdę nie potrzebowała. To nic złego, jeśli zdarza się incydentalnie, gorzej, jeśli kupujemy, bo inaczej nie potrafimy.
„Kupowanie kompulsywne” - choroba współczesnych kobiet
13.11.2008

Są kobiety, dla których zakupy to najgorsza kara. Kupują to, co niezbędne, ale bywają i takie, które nie potrafią się powstrzymać przed nabywaniem rzeczy, których w zasadzie nie potrzebują, ale za to ładnie wyglądają. Tak naprawdę nikt nie wie, jak dużo ludzi zamieszkujących Polskę jest uzależnionych od kupowania. W Stanach Zjednoczonych osoby o tego typu zachowaniu stanowią około 5,9 proc. całej dorosłej populacji.

„Kupowanie kompulsywne”, bo tak nazywa się zjawisko nadmiernego nabywania przedmiotów, przywodzi na myśl porównanie ze zbyt częstym myciem rąk czy sprawdzaniem zamkniętych drzwi. Zestawienie obok siebie tych czynności wzbudza jednak wiele kontrowersji, bo kupowanie rzeczy jest pewnego rodzaju miłym zdarzeniem, w przeciwieństwie do mycia rąk co 5 minut. Mimo wszystko, termin ten jest potocznie używany dla określania uzależnienia od zakupów.

Wyżej wymienione zjawisko jest dość trudne do zdefiniowania. Niełatwo ustalić jedną konkretną przyczynę. Najczęściej składa się na to splot różnych, niezależnych od siebie kategorii życia i umysłu. Znaczące okazują się przyczyny neurobiologiczne, społeczne i osobowościowe.

Przyczyny neurobiologiczne dowodzą, że osoby dotknięte tą przypadłością, mają zbyt niski poziom serotoniny. Serotonina jest odpowiedzialna za utratę kontroli nad własnym życiem przy wielu innych zachowaniach, typu hazard. Badania dowodzą, że dzieje się to wszystko poza realnym rozgraniczeniem, co jest dobre, a co złe. Negatywne popędy zaczynają po prostu dominować nad zdrowym rozsądkiem.

Ważną rolę odgrywa reklama. Jej wpływ na naszą podświadomość to swoiste wzbudzanie żądzy posiadania każdego zachwalanego produktu. Bo czy nie fajnie kupić coś, co reklamuje supermodelka, jedna, druga, trzecia... W końcu chcemy mieć wszystko, co reklamują znane osoby, bo myślimy sobie - skoro gwiazda to reklamuje, musi to być świetna rzecz.

Pewnie nie zdajemy sobie sprawy, ale rodzina i wychowanie także odgrywają znaczącą rolę w uzależnianiu nas od zakupów. Jeśli wychowałyśmy się w kulcie pogoni za jakimś dobrem, ten pęd nie maleje w dorosłym życiu. Ale gdy w rodzinie wiecznie czegoś brakowało, a my zarabiamy z biegiem czasu więcej i więcej, chcemy sobie zrekompensować „ubogie”, oczywiście pod względem materialnym, dzieciństwo.

Nadmierne kupowanie intryguje psychologów i socjologów. Nieustannie zadają sobie pytanie, czym kierują się ludzie wychodzący z pełnymi siatkami z centrów handlowych? W Polsce, po wielu latach komunizmu i oglądania pustych półek, teraz mamy nadmiar towarów. A każdy z nich krzyczy: "Kup mnie!"

Inna hipoteza znajduje odpowiedź w usposobieniu. osoby o niskiej samoocenie czują się lepsze, gdy nabędą jakąś rzecz. Wszystko po to, aby zdobyć akceptację i aprobatę społeczeństwa. Ta druga hipoteza wydaje nam się szczególnie prawdopodobna. Znamy dziewczynę, która przyjechała z małego miasteczka. Przez wiele lat nie miała pieniędzy, wywodziła się też z nie za bogatej rodziny. Dochodziło do tego pochodzenie - oczywiście, nikt oprócz niej nie miał z tym problemu. Teraz ta sama dziewczyna ma świetną pracę, w końcu jej się udało. Całą pensję zostawia w centrach handlowych, kupując zazwyczaj mało trafione rzeczy.

A młode kobiety wyjeżdżające na Wyspy? Pracują na zmywaku, czasem zdarzy się, że zarabiają nieco ponad minimalną stawkę, czyli jakieś 250 funtów. Wszystko przepuszczają na ubrania. Takie osoby, poprzez nabywanie nowych dobór, próbują przekonać same siebie o tym, że gdy wydają dużo pieniędzy, świetnie im się powodzi. To taki syndrom kopciuszka.

Według badań przeprowadzonych przez uSwitch.com, ponad 700 tysięcy kobiet w Wielkiej Brytanii znajduje się w sidłach zakupoholizmu. Uzależniona od zakupów kobieta wydaje na zbytki 100 funtów więcej niż jej koleżanka. Badania wskazują też, że klientów kompulsywnych cechuje na co dzień znacznie obniżony nastrój, który wyraźnie poprawia się w chwili robienia zakupów.

Istnieje opina, że my, kobiety, w dniu chandry musimy sobie poprawić nastrój zakupami. Jest to niebezpieczny sygnał, świadczący o tym, że jesteśmy uzależnione od kupowania. Sam fakt poprawy samopoczucia przy zakupie czegokolwiek jest traktowany jak specjalna chwila. Dość zgubna. Bo za każdym razem, gdy będziemy w emocjonalnym dołku, w naszym mieszkaniu przybędzie przedmiotów, których nie potrzebujemy, a nasz portfel się skurczy.

Tzw. „normalny” konsument różni się od „nałogowca” tym, że idąc na zakupy, ma dobry nastrój i często wie, czego chce. Tylko niekiedy kupuje coś nadprogramowego.

osoby uzależnione od kupowania niepotrzebnych rzeczy często zdają sobie sprawę z tego, że ich zachowanie ma charakter patologiczny. Przeżywają też stany poczucia winy po dokonaniu drogich, a zupełnie niepotrzebnych przedmiotów.

Jak sobie radzić z tego typu nałogiem?

Farmakoterapia polega na podawaniu pacjentom dużych dawek serotoniny. Uzupełnienie jej braków w organizmie powoduje odzyskanie przez człowieka kontroli nad swoimi wyborami, impulsami i popędami. A w efekcie, prowadzi to do zahamowania potrzeby nabycia niepotrzebnej rzeczy.

Drugą formą walki z nałogiem jest terapia psychologiczna opierająca się na skłonieniu osoby do fantazjowania o tym, że kupuje nowe produkty. Z czasem prowadzi to do wyzwolenia się z silnego, negatywnego pociągu do nabywania. Jednak ta forma terapii jest dość kontrowersyjna. Tak naprawdę, nie uwalnia uzależnionego od myślenia o zakupach. W rzeczywistości nie pozwala realnie uporać się z problemem.

Przy okazji zakupów warto sobie zadać zasadnicze pytanie: „Czy na pewno jest mi to potrzebne?”. Jeśli masz cień wątpliwości, odłóż produkt na półkę.

Polecane wideo

Komentarze (75)
Ocena: 5 / 5
Karolina (Ocena: 5) 12.02.2020 21:43
Pamiętam jak byłam przed wypłatą oglądałam co się mi podobało. Nie kupiłam tej rzeczy. Nie zawsze. Żyjemy w czasach kiedy podążamy za czymś co zapełni nam dziurę. Kiedyś było inne życie nie miałam pieniędzy dostawałam kieszonkowe. Czy aż tak dążymy żeby za kasę kupić ubranie buty. Pomyślcie co było 20 czy 25 lat temu jak żyliśmy czy było lepiej. Powiem ze nie warto kupować ubrań modnych. Nie kupujmy to żeby zyskać uznanie. Róbmy dla siebie. 25 lat temu miałam szczęśliwe życie. Mam obecnie 34. Miałam inne życie. Miałam piękny stół okrągły jedna szafa 3 łóżka w pokoju. Wspominam z sentymentem te lata i płakać mi chce się wracając do dzieciństwa. Czy musimy zapełniać dziurę, żeby nam ulżyło. Nowym ciuchem butami i itp. Są inne rzeczy które nie są substytutem szczęścia które potrzebujemy. Brak nam tylko cieszyć się tylko życiem a nie szukać nie wiadomo czego. Tak to jest jak nie wiemy czego naprawdę chcemy
odpowiedz
Aga (Ocena: 5) 13.02.2013 12:07
No to idziemy na zakupy!!! :D
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 25.02.2009 14:23
Witam,jestem studentem psychologii i prowadzę badanie do swojej pracy magisterstkiej na temat kupowania kompulsywnego. jeśli mieliście problem z nadmiernym kupowaniem i chcielibyście pomóc w realizacji badania oto link do strony: badanieswps.uo.pl/ z góry dziękuję
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.12.2008 20:59
Witam wszystkie panie. Moja żona ma nawyk kupowania już od wielu lat. Walczę z tym na próżno. Na nic zdają się awantury, tłumaczenia, a nawet grozby. Ostatnio jest krucho, a ona wciąż kupuje.Nie wiem czym się kieruje?.Czym kierują się wszystkie kobiety? Zastanówcie się nad przyszłością!!!!! Jak zachoruje wam dziecko, zabraknie męża, ktoś wam w życiu nabrużdzi. Trzeba mieć OSZCZĘDNOŚCI. A jak wy o tym nie myślicie to kiedyś was spotka za to "nagroda".
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.12.2008 22:54
Już same wasze zdjęcia czy nicki mówią same za siebie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie