Wyznania kelnerki na Podhalu. „Zarabiam tyle, że dom powinniśmy wykończyć w dwa lata”

Szacunki mówią o możliwości natychmiastowego zatrudnienia na Podhalu nawet 3-4 tysięcy osób. Jednak chętnych brakuje.
Wyznania kelnerki na Podhalu. „Zarabiam tyle, że dom powinniśmy wykończyć w dwa lata”
Fot. Pexels
04.01.2025

Nie wytrzymam do marca - z troską w głosie mówi w rozmowie z Onetem Małgorzata, kelnerka z Zakopanego. Pracując bez wytchnienia od rozpoczęcia sezonu, odczuwa już skutki nadmiernego obciążenia. Przepracowane dni po 12 godzin to codzienność w branży turystycznej, która zmaga się z palącym niedoborem personelu. Szacunki mówią o możliwości natychmiastowego zatrudnienia na Podhalu nawet 3-4 tysięcy osób. Jednak chętnych brakuje.

Zobacz także: Jaki napiwek zostawić w restauracji? Oto kwota, która jest obraźliwa dla kelnerów

Witalij, 30-letni dekarz, i jego narzeczona Oksana, pracują w domu wczasowym. Ich wspólny dochód miesięczny sięga nawet 17,5 tys. zł, co pozwoliło im na luksus w postaci podarowania sobie świątecznych prezentów - używanego Volkswagena i wycieczki na Dominikanę. Pracując na czarno, nie martwią się o typowe wydatki, korzystając z darmowego zakwaterowania i wyżywienia. Ich przypadek nie jest jednak odosobniony.

Właściciele pensjonatów i restauracji na Podhalu stają przed wyzwaniem znalezienia chętnych do pracy. Oferują szkolenia, godne wynagrodzenia, a nawet zakwaterowanie i wyżywienie za symboliczną opłatą. Mimo to, lokalni mieszkańcy coraz częściej preferują samozatrudnienie, a rynek pracy opiera się głównie na pracownikach z Ukrainy i przyjezdnych z innych regionów Polski.

20 lat temu górale z okolicznych wiosek stanowili główną siłę roboczą dla Zakopanego. Dziś rozwój turystyki sprawił, że wiele z tych miejscowości stało się samodzielnymi ośrodkami turystycznymi, gdzie mieszkańcy wolą pracować na własny rachunek. Od sprzedaży oscypków po wynajem pokoi - samozatrudnienie stało się popularną alternatywą.

Kelnerka Małgorzata i jej mąż, budujący dom bez kredytu, pokazują, że ciężka praca na Podhalu może się opłacić. Pracując niemal bez przerwy, planują zarobić na dom w ciągu dwóch lat. Tymczasem właściciele zakopiańskich restauracji oferują atrakcyjne stawki nawet dla nieletnich bez doświadczenia, byle tylko zapełnić lukę kadrową.

Przedsiębiorcy z Podhala domagają się zmian w przepisach o wizach pracowniczych, by móc zatrudniać obywateli Serbii czy Turcji. Zdaniem Dawida, prezesa ośrodka hotelowego, otwarcie rynku pracy na nowe narodowości mogłoby przynieść ulgę napiętemu rynkowi pracy w regionie.

Więcej na ten temat tutaj

Polecane wideo

Miłosny horoskop na STYCZEŃ ♥
Miłosny horoskop na STYCZEŃ ♥ - zdjęcie 1
Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 16.01.2025 15:30
a ja nie mogę nadal znaleźć pracy :/ próbuję już wszędzie, zmieniam cv jak trzeba i nic. dobrze, że miałam jakieś oszczędności, ale już się kończą a jeszcze spłacam długi w kruku. najważniejsze, że w ratach, to jakoś jeszcze mi się udaje...
odpowiedz
Katarzyna (Ocena: 5) 04.01.2025 14:50
Słowo klucz: zatrudniamy na czarno. Nawet 17.5 tysiąca mogą zarobić dwie osoby - czyli dokładnie 8.750 zł netto, bez ubezpieczenia, bez składki emerytalnej, pracując niewolniczo po 12 godzin dziennie pewnie więcej niż 5 dni w tygodniu. Za pracę w urzędzie gdzie pracuje się pi 8 godzin i ma wolne weekendy urzędnik dostanie na początku ok. 4000 zł netto, ma zagwarantowaną stabilną pracę, bez bycia parobkiem śpiącym w domu swoich pracodawców „za symboliczną opłatą”. Gdyby to była tak dobra praca to by się tam wszyscy pchali, byle się załapać, a jak na razie to każdy tam próbuje założyć swój biznes i ma problem bo nawet Ukraińcy od górali uciekają ;) mojemu eks po 3 miesiącach pracy (tez góralowi) zapłacili mniej niż połowę tego co obiecywali. Pewnie dlatego ciagle szukają pracowników.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie