Dobry fryzjer nie może być jedynie rzemieślnikiem, ale przede wszystkim pasjonatem. Zawód ten wymaga ogromnej kreatywności, samozaparcia, cierpliwości i talentu. Najlepsi specjaliści potrafią zdobyć serce klienta, a ten umie się później odwdzięczyć. Przynajmniej teoretycznie, bo historia Weroniki udowadnia, że różnie z tym bywa: LIST: „Odmówiłam ciężarnej klientce koloryzacji. Oczerniła mnie w Internecie”
Z kolei dla Pauliny praca była spełnieniem jej marzeń i sposobem na życie, ale bardzo szybko pojawiły się zalążki wypalenia. Nie wynika to wcale ze zmiany zainteresowań. Rzeczywistość przerosła jednak jej oczekiwania - wcale nie na lepsze. Po kilku latach w zawodzie fryzjera kobieta coraz częściej myśli o odłożeniu nożyczek i spróbowania sił w zupełnie innej branży.
Wszystko przez niektóre klientki, z którymi coraz trudniej jej się dogadać.
W naszym zawodzie największą wartością jest czas. Musimy zaplanować wszystko w taki sposób, aby profesjonalnie obsłużyć klientów, ale nie siedzieć też bezczynnie. Niestety, prawdziwą plagą jest nieodwoływanie wizyt lub przychodzenie po czasie. To dezorganizuje pracę i sprawia, że osoby punktualne też na tym cierpią. A pretensje mają do nas.
Przychodzą ze zdjęciami i chcą mieć dokładnie to samo na głowie. Nie rozumieją, że każde włosy są inne, a możliwości ograniczone. Kruczoczarna dziewczyna z cienkimi kosmykami nie przemieni się za chwilę w platynową blondynkę z burzą loków. Choćbym chciała, to nie jestem w stanie tego zrobić. Później słyszę, że widocznie jestem beznadziejna.
Zależy mi na tym, by w czasie wizyty panowała miła atmosfera. Lubię rozmawiać z klientkami, ale kiedy druga strona sobie tego nie życzy - potrafię też milczeć. Oczekiwałabym jednak, żeby osoba siedząca na fotelu miała jeśli nie zadowoloną, to przynajmniej neutralną minę. Zamiast tego na fotelu siadają posępne postaci wkurzone na cały świat. A przede wszystkim na mnie.
Choćbym się dwoiła i troiła, to finalny efekt nigdy nie będzie im się do końca podobał. Śmiem twierdzić, że nie wynika to z braku moich umiejętności. Niektóre klientki przychodzą już z takim nastawieniem. To marudne perfekcjonistki, których nie da się zadowolić. Nawet gdyby obsługiwał je mistrz świata we fryzjerstwie. Własne kompleksy i frustracje wylewają później na mnie.
Zobacz również: Karol jest fryzjerem. Wymienił 6 fryzur, które zawsze odradza swoim klientkom
Najgorszy typ, z którym coraz trudniej walczyć. W czasie wizyty siedzą jak myszy pod miotłą, przytakują, są niby zachwycone, ale tylko wrócą do domu i nagle nastawienie się zmienia. Wchodzą na Facebooka, IG lub Google, by dać upust swojej nieuzasadnionej złości. Najczęściej wystawiają 1 na 5 gwiazdek i podsumowują wizytę jednym krytycznym zdaniem. To nie jest konstruktywna krytyka.
W danym mieście stawki są mniej więcej podobne, dlatego jeśli byłaś u jednego fryzjera, to będziesz wiedziała, czego należy oczekiwać u innego. Ja staram się ustalać zakres cenowy już na etapie rezerwacji, ale to i tak na nic. Niektóre panie dla sportu próbują się targować, twierdzą że gdzie indziej płacą znacznie mniej, domagają się zniżek, a o napiwku to już w ogóle można zapomnieć. Najchętniej przychodziłyby za darmo.
Nie mają żadnych racjonalnych powodów, aby podważać moje kompetencje, ale i tak to robią. „Ja bym to zrobiła inaczej” - ulubione zdanie wszystkich fryzjerek. Aż chciałoby się odpowiedzieć: no to zamieńmy się miejscami i pokaż, jaka z ciebie ekspertka. Różnica polega na tym, że im się tylko wydaje, że coś wiedzą, a ja siedzę w tej branży od lat. I naprawdę robię wszystko według najwyższych standardów
- wymienia Paulina, która przez takie sytuacje czuje się sfrustrowana.