Nieważne, czy jesteś na utrzymaniu rodziców, czy przynosisz do domu najwięcej pieniędzy i to do ciebie każdy członek rodziny przychodzi po parę złotych. Pieniędzmi trzeba nauczyć się zarządzać, bo inaczej zacznie nam ich ubywać w przerażającym tempie i w... przerażających ilościach. Niestety tak się składa, że żyć bez pieniędzy się nie da. Zarabiamy je, wygrywamy, dostajemy, a potem po prostu... wydajemy. Idealnie jest, gdy uda nam się coś zaoszczędzić, choć – powiedzmy sobie szczerze – jest to naprawdę trudne.
Według badań ośrodka TNS OBOP, przeciętne miesięczne wydatki gospodarstwa domowego w Polsce wynoszą blisko 1700 zł – a w przeliczeniu na osobę niecałe 600 zł. Kasa najczęściej idzie nam na rzeczy niezbędne (na których jednak chciałybyśmy zaoszczędzić) – czyli jedzenie, dom, energię, wodę, trochę mniej na ubrania i obuwie. Pieniądze wydajemy praktycznie każdego dnia – nic zatem dziwnego, że możesz odnieść wrażenie, iż kasa idzie jak woda. Dlatego choć pieniądze absolutnie nigdy nie powinny stanowić największej wartości i być celem samym w sobie, naprawdę trzeba się z nimi liczyć (albo je liczyć). I czasem warto być materialistką, choć wszyscy wokół na pewno ci wmawiają, że to okropna cecha.
Żeby nauczyć się zarządzać domową kasą, musisz przede wszystkim poznać swój status w rodzinie. Jesteś osobą żywiącą bliskich czy raczej przez nich żywioną? Właśnie od ustalenia, ile miesięcznie średnio wnosisz do budżetu zaczyna się twoja wzorowa umiejętność gospodarowania pieniędzmi.
Jeżeli przynosisz do domu najwięcej pieniędzy...
Wtedy właśnie tobie będzie zależało na tym, żeby zarządzanie budżetem było perfekcyjne. Na początek mamy dla ciebie świetną wiadomość – według badań to właśnie my lepiej od panów dbamy o pieniądze. Dlatego mając to w głowie, weź sprawy w swoje ręce i sporządź plan idealnego gospodarowania pieniędzmi. Przede wszystkim spójrz na sytuację zawodową bliskich ci osób. Rodzice mają niskie emerytury? Mąż słabo zarabia albo chwilowo znalazł się w dołku finansowym? Nie możesz zatem wymagać, żeby dokładali się po równo. Nie do końca w porządku byłoby również oznajmienie bez ogródek, że skoro ty dajesz najwięcej, to jednocześnie najwięcej ci się należy. A co za tym idzie – reszcie znacznie mniej. Pamiętaj, że sprawy mogą się zmienić już jutro i to ty możesz mieć kłopoty finansowe. Jak czułabyś się, gdyby mąż oznajmił ci wtedy, że twoje perfumy i kosmetyki są za drogie, a on jedzie na weekend za granicę, dając ci do zrozumienia, że dla ciebie nie ma już miejsca? No właśnie.
Zakładamy, że nawet jako główny żywiciel rodziny, starasz się nie chełpić ze swoją dobrą sytuacją finansową i dzielisz po równo. Miej się jednak na baczności – w takiej sytuacji byłoby świetnie, gdyby żaden grosz nie umknął twojej uwadze. Masz w zwyczaju dawać dzieciom drobniaki? OK, to bardzo dobry pomysł, aby nauczyć ich oszczędności, uważaj jednak, żeby z tych drobniaków nie zrobiły się dziesiątki, a z dziesiątek setki. Dlatego bądź konsekwentna – jeśli podejmiesz decyzję o dawaniu pociechom kieszonkowego, trzymaj się tego, przynajmniej przez jakiś czas. Jeśli zaś okazjonalnie dajesz im parę złotych na drobne wydatki, nie zmieniaj nagle zdania – dzięki temu nie tylko ty będziesz kontrolowała wydatki, ale i nauczysz tego dzieci.
Miej się na baczności, jeśli masz skłonności do zakupoholizmu. Dlaczego wydajemy pieniądze – często za dużo i na niepotrzebne rzeczy? Bo mamy poczucie, że nas na sto stać i możemy sobie pozwolić na drobne szaleństwo. Problem w tym, że to „drobne szaleństwo” często oznacza kupowanie drogich rzeczy z niepokojącą częstotliwością. Następnym razem, zanim ruszysz na zakupy, zastanów się, czego tak naprawdę szukasz. Zrób listę – dzięki temu jest spora szansa, że skoncentrujesz się tylko na tym, co będzie ci potrzebne. Najgorsze, co możesz zrobić, to wejść do supermarketu bez planu zakupów. Wtedy ładujesz do wózka wszystko, co tylko znajdzie się w zasięgu twojego wzroku. „To mi się przyda”, „to mi się skończyło”, „o, dawno tego nie miałam”, „ale świetna promocja” – znasz te myśli? No właśnie. Dlatego zanim pójdziesz na wielkie zakupy, pomyśl, czego szukasz i co ci jest niezbędne. Uważaj również na promocje i okazje. Czy bluzka przeceniona z 200 zł na 150 zł tak naprawdę jest warta aż tyle pieniędzy? Pomyśl także, czy rzeczywiście potrzebujesz kolejnej pary czarnych spodni. OK, może 40 zł to wielka okazja, ale czy tym razem nie byłoby lepiej odwrócić się i jak najszybciej opuścić sklep?
W domu postaraj się także zminimalizować niezbędne koszty. Nawet jeżeli dobrze ci się powodzi, pomyśl, czy wieczorami wszystkie lampy muszą być włączone. Postaraj się również wyrobić w sobie „oszczędnościowe nawyki” – zakręcaj wodę w trakcie mycia zębów, gaś telewizor, gdy nie ma cię w jego pobliżu, zużywaj stare rzeczy do końca zanim kupisz nowe (może da się jeszcze coś wycisnąć z opakowania po kremie do rąk nim pójdziesz po nową tubkę?). No i twój absolutny sprzymierzeniec w drodze do bogactwa – faktyczne oszczędzanie. Zastanów się, ile miesięcznie jesteś w stanie odłożyć do tzw. skarpety? 100, 200 zł? A może obiecaj sobie, że będzie to 5 proc. pensji? Nieważne ile – niech będzie to wykonalne i bądź konsekwentna!
Jeżeli w ogóle nie przynosisz pieniędzy...
Wtedy trudno ci będzie zarządzać domową kasą, bo zwyczajnie nie jesteś osobą odpowiedzialną za rodzinny budżet. Ale nawet jeśli nie masz stałych dochodów, również tobie przyda się kilka rad, dzięki którym kasa zostanie w twoim portfelu na dłużej. Przede wszystkim staraj się nie żyć ponad stan. Młode osoby, które nie odczuwają jeszcze wartości pieniądza (zawsze inaczej wydaje się zarobione pieniądze, a inaczej kasę, którą się dostało), mogą szastać banknotami na prawo i lewo. Wiedzą, że gdy im zabraknie, wystarczy, że uśmiechną się do mamy albo taty, a ci dadzą ukochanemu dziecku parę banknotów. Uważaj jednak, bo to ślepy zaułek. Może przyjść dzień, w którym rodzina po prostu nie będzie miała kasy – i wtedy marzenia o nowej torebce, rowerze czy imprezie pękną jak bańka mydlana. Pamiętaj również, że nie jest dobrze spłukać się do zera. Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz potrzebować pieniędzy. Miej zatem swoje „zaskórniaki” – odłożone na czarną godzinę. I korzystaj z nich naprawdę, gdy ta czarna godzina nadejdzie.
Wśród młodych (starszych zresztą też) panuje moda na chwalenie się i popisywanie pieniędzmi. Co to jednak za popisy, skoro pieniądze tak naprawdę zostały zarobione przez rodziców? Dojrzewającym osobom nie da się jednak często tego przetłumaczyć – same wpadają w pułapkę, szpanując kasą. A jest to nie tylko nierozsądne, ale i bardzo niebezpieczne. W ten sposób można bardzo szybko wpaść w głębokie długi! Z tych wychodzi się zawsze bardzo ciężko, bywa, że nawet kilkadziesiąt złotych na minusie staje się potwornie trudne do oddania. Dlatego – dobry zwyczaj, nie pożyczaj. W tym wypadku – nie pożyczaj od kogoś.
Zarządzanie domowym budżetem, choć wydaje się codzienną, oczywistą czynnością, tak naprawdę nie jest łatwe – zwłaszcza jeśli chcemy, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Dlatego pamiętaj, że pieniądze trzeba wydawać z głową – a wtedy jest spora szansa, że wreszcie pojedziesz na upragnioną zagraniczną wycieczkę albo w końcu twoja cała rodzina będzie nosić na sobie markowe Big Stary.
Ewa Podsiadły
Zobacz także:
Codziennie chodzą na zakupy, wydają astronomiczne pieniądze i zadłużają się po uszy. Zakupoholiczek przybywa w zastraszającym tempie, a wyjść z nałogu nie jest łatwo.
Kiedy niektórzy zastanawiają się, jaki kolor sukienki kupić, inni każdego dnia muszą utrzymać się za uwłaczające ludzkiej godności pieniądze. <!--[if !supportLineBreakNewLine]--> <!--[endif]-->