Każdy chciałby mieć w swoim portfelu banknot o nominale 200 zł, ale niekoniecznie wtedy, gdy przychodzi do zapłacenia nim w sklepie spożywczym za jeden produkt...
Choć większość klientów już na stałe przestawiła się na tryb płatności kartą, to wciąż są wśród nas tacy, którzy lubią mieć wydatki pod kontrolą i posługiwać się banknotami lub monetami. I tutaj pojawia się problem.
Zobacz również: Ile zarabia się w restauracji Magdy Gessler?
Pewnie nie raz zastanawiałeś się nad tym, dlaczego nadal ceny w sklepach mają końcówki "99", a przy kasie następuje niezręczny moment i słynne pytanie: Czy mogę być winna grosika?
Z tych wszystkich drobnych zebrałaby się już naprawdę pokaźna suma, ale przecież głupio wykłócać się o jeden grosz. Z drugiej strony pojawia się myśl - a może tak opodatkować te wszystkie napiwki?
A spróbuj tylko przyjść z banknotem o wartości 100 lub 200 zł do warzywniaka nad ranem. Poza złowrogim wzrokiem usłyszysz zapewne: Nie mam jak wydać.
Coraz więcej takich konfrontacji sprawia, że odechciewa nam się posługiwać gotówką...
No właśnie, jak to w końcu jest? Czy mimo wszystko mamy prawo do zakupu, niezależnie od tego, czy posiadamy wyliczoną kwotę?
Czy faktycznie klient MUSI być przygotowany? Przecież czasami dopiero przy kasie orientujemy się, że drobnych w portfelu brak.
Teoretycznie kupujący powinien posiadać odliczoną kwotę w gotówce, co działa na korzyść sprzedawcy, ponieważ przepis ten nie jest konkretnie uregulowany prawnie.
W kodeksie cywilnym czytamy, że klient ma obowiązek zapłacić cenę za swój produkt, a co za tym w domyśle idzie, dokładną ilość pieniędzy. Czy gdyby jednak sklep nie wydawał odwiedzającym go reszty, to czy przyszliby tam ponownie...?
Co więcej, nie zapominajmy, że cena widniejąca na artykule jest jedynie umowna i zawsze mamy możliwość ją negocjować.
O wszystkim jednak w praktyce decydują wzajemne relacje społeczne, czyli czy jesteśmy w stanie pójść sobie wzajemnie "na rękę".
Pamiętajmy, że jeśli kasjer odmawia nam sprzedaży artykułów, jest zobowiązany to uzasadnić, inaczej grozi mu nagana, a nawet kara grzywny nawet do 5000 złotych. Zawsze mamy też prawo zrezygnować z zakupu zanim zapłacimy za niego, nawet, jeśli pozycja znalazła się już na paragonie.
Tak skończyła się głośna sytuacja w jednym z salonów Empiku, gdzie kasjerka odmówiła dziecku możliwości zapłaty za klocki o wartości 200 złotych uzbieranymi drobnymi. Swoje stanowisko zmieniła, gdy na miejsce wtargnęła policja i na podstawie art. 135 kodeksu wykroczeń zagroziła mandatem. Dziecko dodatkowo otrzymało voucher podarunkowy. Znajcie swoje prawa!
Spotkała Was podobna sytuacja? Jak wtedy zareagowaliście?
Zobacz również: Nowe świadczenie socjalne: 1200 zł dla każdego. Bez względu na zarobki