Od tego wszystko się zaczyna. Rekruterzy twierdzą, że świetnie napisane CV znacznie zwiększa szanse na zdobycie wymarzonej posady. Czasami bywa ważniejsze nawet od kwalifikacji, bo jak wiadomo nie od dziś - reklama dźwignią handlu. Dobre intencje mogą jednak nie wystarczyć, kiedy brakuje treści.
Zobacz również: Najbardziej niezręczne pytanie z rozmowy o pracę. Poprawna odpowiedź jest tylko jedna
Oliwia ma właśnie taki problem. 26-latka jest na etapie poszukiwania pierwszej pracy, ale jej życiorys świeci pustkami. Twierdzi wręcz, że to najkrótszy tego typu dokument w Polsce. Zupełnie nie ma co do niego wpisać. Jak to się stało? Nasza bohaterka odważyła się o tym szczerze opowiedzieć. I ostrzec.
Największy żal ma bowiem do samej siebie.
Zaczynasz dość późno. Z czego to wynika?
Moja kuzynka szukała pierwszej pracy, kiedy była w podobnym wieku, ale jej sytuacja była zupełnie inna. Chwilę wcześniej skończyła studia. Ja tak naprawdę nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Po prostu wcześniej nie miałam takiej potrzeby, ochoty i możliwości. Jestem mamą 5-letniego syna, którego ktoś musiał wychować.
Wcześniej nie byłaś nigdzie zatrudniona?
Pracowałam w domu zajmując się dzieckiem i pomagając rodzicom. Nawet nie wiem, kiedy zleciało tyle lat. Teraz naprawdę mam zamiar wziąć w garść i nadrobić - nie chcę powiedzieć stracony - ale inaczej spożytkowany czas. Chcę zarabiać, być wzorem dla mojego syna i oderwać się trochę od codzienności. Za długo siedzę w jednym miejscu.
Co stoi na przeszkodzie?
Nie udało się znaleźć pracy po znajomości, a w normalny sposób będzie to raczej trudne. W każdym ogłoszeniu pierwszym warunkiem jest CV. Jak nie wyślesz, to nikt się do ciebie nie odezwie. A ja nie mam co do niego wpisać.
Zobacz również: LIST: „Na rozmowie o pracę zadano mi pytanie po angielsku. Zagranie poniżej pasa”
Podobno masz już wstępną wersję. Co w niej jest?
Kiedy wydrukowałam CV, wtedy stwierdziłam, że trudno mieć krótszy życiorys. Zajmuje niecałe pół strony, a i tak maksymalnie rozszerzyłam tekst. Znalazły się tam oczywiście dane osobowe - imię, nazwisko, data urodzenia, adres, telefon. Są też mocne i słabe strony oraz kilka zainteresowań. Na tej podstawie mogę chyba szukać znajomych, a nie poważnej pracy. Cała reszta świeci pustkami.
Zabrakło najważniejszych części - wykształcenie i doświadczenie zawodowe.
Dobrze o tym wiem, ale wolę to pominąć, niż się wygłupić. Wykształcenie wolę zostawić całkiem puste, bo ze względu na ciążę nie ukończyłam szkoły średniej. Przerwałam w drugiej klasie. Ostatnie świadectwo jest z gimnazjum, więc trochę słabo. Doświadczenia, jak wspominałam, po prostu nie mam. Praca w domu i nieoficjalna pomoc znajomym nikogo nie interesuje.
Co chcesz z tym zrobić?
Nie wiem. Napisałam to i się załamałam. Wiedziałam jak się sprawy mają, ale pierwszy raz zobaczyłam wszystko czarno na białym. I czarno to widzę.
W urzędach pracy działają doradcy zawodowi. Może to dobry adres?
Ktoś mi to już polecał, ale wiem jak to się skończy. Nie ma pani wykształcenia, ani doświadczenia, to z czym do ludzi. Nie będą mieli podstaw, żeby wskazać mi jakąś drogę. Bo na jakiej podstawie? Mojej chęci i zalet? Wiadomo, że dla pracodawcy liczą się konkrety, których ja nie mogę wykazać. Moje podanie już zawsze będzie świeciło pustkami i to jest naprawdę załamujące.
Zawsze można je powoli uzupełnić.
Chciałabym pójść do jakiejś szkoły wieczorowej, ale na to też są potrzebne pieniądze. Za długo byłam na utrzymaniu rodziców, żeby jeszcze kilka lat dłużej to ciągnąć. Sama nie wiem. Znajomi radzą, żeby wyjechać do innego kraju i tam spróbować od zera. Od byle czego, a później jakoś się ułoży. Ale ja o emigracji nigdy poważnie nie myślałam. Jestem potrzebna tutaj.
I co teraz?
Zacznę wysyłać to, co mam, ale na nic się nie nastawiam. Pluję sobie w brodę, że wcześniej nie myślałam o przyszłości. Dlatego chciałam o tym opowiedzieć - niech to będzie przestroga dla innych.
Zobacz również: Na tych pytaniach poległo wielu kandydatów. Wiemy, co chce usłyszeć pracodawca