Nie wszyscy lubią swoją pracę, ale ta daje nam jednak poczucie bezpieczeństwa, stabilizację finansową, czasami prestiż, a nawet spełnienie. Żeby żyć, trzeba zarabiać, dlatego robimy wiele, żeby odnaleźć się na coraz bardziej wymagającym rynku. Kształcimy się, zdobywamy doświadczenie i walczymy o awans.
Zobacz również: LIST: „Od pół roku siedzę na bezrobociu. Już nie chcę wracać do pracy”
A gdyby tak zrezygnować z odwiecznego wyścigu szczurów i funkcjonować na zupełnie innych zasadach? Taki jest plan Weroniki. Młoda kobieta nie ukrywa, że próbuje „ustawić się” w taki sposób, aby to inni zapewnili jej lepszy byt. Liczy na rodziców, partnera, a w przyszłości także na własne dzieci. I jest na dobrej drodze, bo ma już 26 lat i jeszcze nigdy nie była zatrudniona.
W jaki sposób chce to osiągnąć?
Czym zajmują się twoi rówieśnicy?
Bardzo różnie, jednak zdecydowana większość zarabia na życie byle gdzie. To nie oni wybrali pracę, ale ona ich. Poszli tam, gdzie było zatrudnienie i tak naprawdę jedynym czynnikiem jest stawka. Kilka osób nadal gdzieś się kształci, 2-3 koleżanki siedzą na macierzyńskim, ale znam też dziewczyny, które wyznają moją filozofię.
To znaczy?
Nie do końca wiem, co mogłam robić z przyjemnością, dlatego nie zaczęłam jeszcze pracować. Na szczęście miałam taką możliwość i mam nadzieję, że tak już będzie zawsze. Po prostu nie wyobrażam sobie spędzić życia w miejscu, którego nie lubię. Wykonując obowiązki, które nie sprawiają mi przyjemności. I jeszcze otrzymując za to marne grosze, bo takie są realia.
Ktoś może pomyśleć, że jesteś bogatą dziedziczką.
To rozwiązałoby moje wszystkie problemy, ale nie jest aż tak dobrze. Co nie zmienia faktu, że rodzice jakoś sobie radzą i do tej pory starczało także dla mnie. Nie chcę na nikogo zrzucać winy, ale oni trochę mnie do tego przyzwyczaili. Od zawsze mówili - wszystko w swoim czasie. Nie spiesz się, a znajdzieś swój sposób na życie. Efekt? Koleżanki studiowały i pracowały, a ja siedziałam w domu.
Zobacz również: Za tyle muszą przeżyć Polacy. Średnia dzienna stawka to zaledwie...
Mając 26 lat nie planujesz tego zmienić?
Z jednej strony chciałabym mieć większy budżet dla siebie, ale nie wyobrażam sobie codziennego wstawania i robienia czegoś, co mnie wykańcza. Widzę po znajomych, że praca w Polsce jest zazwyczaj bardziej frustrująca, niż satysfakcjonująca. Był taki moment, kiedy wysłałam kilka CV, ale na szczęście w tym samym czasie poznałam mojego chłopaka.
On podziela twoje wartości?
Wręcz przeciwnie i całe szczęście. Pracuje od kiedy ma 18 lat. Jest w tym naprawdę dobry, bo dziś może sobie wybierać firmy. Zarabia przyzwoicie, a niedługo ma być jeszcze lepiej. Mówi wprost, że lubi mieć mnie przy sobie, więc coś za coś. Ja dbam o związek i sprawiam mu małe przyjemności, a on dzieli się tym, co ma. W najbliższym czasie planujemy razem zamieszkać.
Wyżyjecie z jednej pensji?
Trzeba będzie, choć liczę na to, że rodzice też się ode mnie nie odwrócą. Korzystam z ich pomocy, dopóki jest to możliwe. Mają, więc się dzielą. Jest też troskliwy partner. W przyszłości na pewno dzieci, które zadbają o matkę na starość. Mam wokół wiele kochających osób, które jakoś radzą sobie z tym, że akurat ja nie pracuję. Już nikt mnie do tego nawet nie namawia.
W życiu różnie bywa, więc trzeba wziąć pod uwagę każdą ewentualność.
Wtedy będę się martwiła. Na razie jakoś daję sobie radę. Mam gdzie mieszkać, głodna nie chodzę, nawet na wakacje wyjeżdżam. Jestem dobrej myśli, bo znam kobiety, którym się udało. Dobra przyjaciółka mojej mamy jest już grubo po pięćdziesiątce i w życiu nie skalała swoich pięknych rączek żadną pracą. Dla mnie to w pewnym sensie autorytet. Chcę być taka, jak ona.
Co na to twoi znajomi?
Nie jestem w tym wszystkim sama. Mam koleżanki, którym też nie chce się pracować i razem jakoś się wspieramy. Dla większości to oczywiście abstrakcja, ale nie każdy musi mnie rozumieć. Ja po prostu wiem, że praca odbierze mi chęci do życia. Nie istnieje branża, która by mnie w jakiś sposób fascynowała.
Myślisz o przyszłości?
Jedyny mankament takiego rozwiązania to brak stażu, a co za tym idzie - emerytury. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu zdążę się ustawić. Czasami słyszę, że nie mam ambicji, ale jak inaczej to nazwać?
Zobacz również: Bezrobotna z wyboru. 33-letnia Paulina nie martwi się załamaniem na rynku pracy