Mijają już cztery lata od stworzenia rządowego programu 500+, który miał przede wszystkim służyć poprawie warunków życia dzieci oraz wesprzeć ich edukację. Tymczasem okazuje się, że w tej sferze wydatki wzrosły zaledwie o 3,4%. Rodzice nie wydają pieniędzy również na książki dla swoich pociech. Dlaczego?
Zobacz również: Rząd zapowiada program 1000+. Pieniądze mają otrzymać miliony Polaków
Rodzina woli przeznaczyć to dodatkowe świadczenie na... zakup sprzętu do domu albo remont. Choć wysokość kieszonkowych przyznawanych dzieciom nieco wzrosła, to jednak inwestycja w ich rozwój jest na tym polu niewielka. Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu postanowił przyjrzeć się bliżej tym wydatkom. Co znalazło się na liście?
Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Marek Kośny, dokonał analizy wydatków Polaków korzystających z programu 500+. Porównał opłaty z roku 2016 i 2015, kiedy program jeszcze nie obowiązywał. Po podsumowaniu wyników, podzielił koszty na kategorie. Wyróżnił te, w których wydatki wzrosły najwięcej i wskazał o ile procent. Co się okazało?
Ten ostatni wzrósł na równym poziomie co zakup dziecięcych ubrań. Przy tym wszystkim koszty związane z edukacją dzieci w przedszkolach podniosły się zaledwie o 4,2%, a w szkołach gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych 3,4%. Nakłady ze sprzedaży książek dla dzieci spadły z kolei o 13%, ale za to zwiększyła się wysokość kieszonkowego dla naszych pociech.
Okazuje się, że co szósta rodzina korzysta z tych środków, aby opłacić bieżące rachunki, jak podaje badanie BIG InfoMonitor. Beneficjenci przyznali również, że stać ich na wakacyjny wyjazd, mogą kupować towary lepszej jakości, a także odkładać pieniądze, czego wcześniej nie robili.
Co dziesiąty rodzic przyznał, że dzięki tej pomocy udało mu się spłacić kredyt, pożyczkę lub wreszcie oddać zaległe pieniądze rodzinie czy znajomym.
Zanikł jednak efekt, jaki obserwowaliśmy w pierwszym roku obowiązywania programu 500 plus, gdy w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor oraz w BIK ubywało osób z problemami w spłacie bieżących rachunków czy rat kredytowych na kwoty do 1000-2000 zł
- zauważa Prezes BIG InfoMonitor, Sławomir Grzelczak, jak donosi businessinsider.com.pl.
Czy uważacie, że wsparcie rodzin w takiej formie jest słuszne?
Zobacz również: Jak zarządzać własnym budżetem w czasie epidemii? Nie ma osoby, której ten temat nie dotyczy
Źródło: ofeminin.pl