Z ust polityków często słyszymy o tzw. solidarności społecznej. Chodzi o sytuację, gdy obywatele radzący sobie dobrze pomagają jednostkom słabszym i narażonym na wykluczenie. W jaki sposób? Płacąc podatki, których część przekazywana jest osobom w trudnej sytuacji życiowej. I to w najróżniejszych formach.
Zobacz również: LIST: „Jestem 30-letnią panną i nie dostaję od państwa nic. W czym dzieciate są lepsze?”
Niektóre kraje słyną z bardzo hojnej polityki socjalnej, a inne ograniczają ją do niezbędnego minimum. Jak wygląda to w Polsce? Poznajcie Karolinę, która od lat utrzymuje siebie i swoją rodzinę z zasiłków oraz dodatków celowych. Młoda kobieta zarzeka się, że gdyby tylko miała taką możliwość, nigdy nie wyciągnęłaby ręki po cudze pieniądze.
W szczerej rozmowie wylicza, jak wspiera ją państwo.
Eksperci twierdzą, że nadciąga gigantyczny kryzys gospodarczy, a pierwsze jego symptomy są już widoczne. Dla ciebie również?
Co prawda nie straciłam pracy i środków do życia, ale mimo wszystko się boję. Jeszcze więcej ludzi będzie potrzebowało pomocy, a wtedy może nie starczyć dla wszystkich. Już teraz mówi się o cięciach w budżecie, które mogą uderzyć w najsłabszych. Swoje robią też ceny, które rosną w strasznym tempie. Dostaję tyle samo pieniędzy, a starczają niestety na coraz mniej. Nikt nie może być pewny, że nie wyląduje pod mostem.
Czy w Polsce można nie pracować i godnie żyć?
Zależy, co rozumiemy przez godne życie. Na pewno można jakoś sobie dać radę. Osoby korzystające z pomocy socjalnej wszystkiego muszą sobie odmawiać, ale jeśli mają głowę na karku, to raczej nie głodują i mają się w co ubrać. Trzeba tylko rozsądnie gospodarować budżetem i wiedzieć, gdzie się zgłosić. Wbrew pozorom, tym zajmuje się nie tylko MOPS, ale też urzędy gminy, fundacje i tak dalej.
Niektórzy wyobrażają sobie, że „życie na socjalu” to niekończąca się sielanka. Człowiek może leżeć, nic nie robić i inni o niego zadbają.
Dobrze wiem, że to nieprawda. Znam osoby, które otrzymują takie samo wsparcie, a chodzą brudne, głodne, wisi nad nimi komornik albo wizja eksmisji. Jedni są wdzięczni i potrafią skorzystać z pomocy, a inni nigdy się nie zmienią.
Zobacz również: LIST: „Wzięłam kredyt na 30 lat, a cwana koleżanka dostała mieszkanie socjalne za darmo”
Jak wygląda twoja sytuacja mieszkaniowa?
Razem z mężem otrzymaliśmy od gminy mieszkanie komunalne. Nie czekaliśmy zbyt długo, ale po prostu mieliśmy szczęście. Akurat oddano do użytku dwa małe bloki dla osób w trudnej sytuacji i dla nas też znalazło się miejsce. Gdyby nie dziecko, to pewnie do dziś nie mielibyśmy własnego kąta. Otrzymujemy też dodatek mieszkaniowy, który pozwala nam opłacić wszystkie rachunki. Żyjemy z dnia na dzień, ale przynajmniej deszcz nam na głowę nie pada. Sytuacja ciężka, choć stabilna.
Taka pomoc uzależniona jest od dochodu rodziny. Twój mąż też nie pracuje?
Bardzo by chciał i wiele razy się odgrażał, ale po prostu nie może. Kiedyś uległ wypadkowi, przez który nie jest w 100 procentach sprawny. Na żadną budowę go nie przyjmą, a do biura przed komputer raczej nie pójdzie. Ja siedzę w domu, bo ktoś musi się tym wszystkim zająć. Synek ma dopiero 4 lata. Poza tym, dla mnie i tak nie byłoby tutaj pracy, a przecież nie wyjadę. Nie mogę zostawić moich chłopców na pastwę losu.
Jaki jest główny element waszego budżetu?
Zasiłek rodzinny, kilka celowych i 500 plus. Tylko proszę sobie nie wyobrażać, że skoro wymieniłam taką długą listę, to są z tego kokosy. Nie śmiałabym głośno narzekać, ale wsparcie jest naprawdę groszowe.
To w jaki sposób dajecie radę się utrzymać?
Nie płacimy nikomu 1500 zł za wynajem, a gmina dorzuca się też do rachunków. Na dziecko zawsze coś skapnie, a do tego są np. dodatki na zakup jedzenia, ubrań czy leków. Dochody są naprawdę niewielkie, ale przyzwyczailiśmy się do sytuacji i ograniczamy swoje potrzeby do minimum. Jesteśmy również podopiecznymi pewnej fundacji, która od czasu do czasu też coś pomoże. Jak wyciągniemy minimalną krajową, to jest naprawdę dobrze. A przecież ceny w sklepach są dla nas takie same.
Wiesz, co niektórzy mówią o ludziach w podobnej sytuacji?
Naczytałam się i nasłuchałam. Że to niby wynika z lenistwa i cwaniactwa. Leżą do góry brzuchami, nic im się nie chce, a państwo jeszcze im za to płaci. To naprawdę krzywdzące myślenie, bo my naprawdę chcielibyśmy inaczej. Okoliczności są jednak takie, a nie inne i trzeba to jakoś przetrwać. Niech nikt sobie nie myśli, że w Polsce można nic nie robić i żyć w luksusie. Wystarczy sprawdzić sobie stawki tych zasiłków i podliczyć. Nam musi to wystarczyć na 3 osoby.
Chciałabyś dostawać więcej?
Wiem, jak to zabrzmi. Żyje na garnuszku państwa i jeszcze wyciąga ręce. Ale mówiąc zupełnie szczerze, to przydałoby się trochę podnieść te kwoty. 2-3 lata temu na coś starczało, a dziś w sklepach wszystko jest dwa razy droższe. Pomoc musi być dostosowana do sytuacji.
Zobacz również: LIST: „Dochodzą mnie słuchy, że to koniec 500+. Boję się o przyszłość mojej rodziny”