EXCLUSIVE: „Wszyscy zazdroszczą mi pracy. Koleżanki dałyby się pokroić za taką posadę”

Życie zawodowe Gabrieli wygląda jak bajka.
EXCLUSIVE: „Wszyscy zazdroszczą mi pracy. Koleżanki dałyby się pokroić za taką posadę”
Fot. Unsplash
14.12.2019

Kiedy możemy zarabiać na swojej pasji, to tak, jakbyśmy w ogóle nie musieli pracować. Mało kto ma jednak takie szczęście i większość zatrudnionych wykonuje swoje obowiązki, bo nie ma innego wyjścia. Codziennie odliczają czas do końca dniówki. Nie lubią swojego zawodu, a sytuacji nie poprawiają także niskie zarobki.

Zobacz również: Najmniej stresujące zawody w Polsce. Taka praca to wieczna sielanka

Poznajcie młodą kobietę, która nie ma takich problemów. Robi to, co lubi. Z uśmiechem na ustach wykonuje swoje obowiązki, za co jest hojnie wynagradzana. Zdaje sobie sprawę, że zazwyczaj wygląda to zupełnie inaczej i dlatego tak bardzo docenia tę sytuację.

Gabriela twierdzi, że dostała najlepszą pracę w Polsce. Podobnego zdania są koleżanki, które szczerze jej tego zazdroszczą.

Papilot.pl: Badania pokazują, że tylko 5 proc. Polaków uważa swoją pracę za świetną, a 37 za dobrą (Instytut Gallupa, 2018 Global Great Jobs Briefing). Pozostali nie są tak pozytywnie nastawieni. Z czego to wynika?

Myślę, że powody są różne. Niektórzy poszli na studia wybrane przez rodziców i teraz meczą się w zawodzie, który nigdy ich nie kręcił. Inni kierują się tylko zarobkami, a nie myślą o pasji. Są też osoby, które nie zdobyły wystarczających kwalifikacji i muszą zadowolić się byle czym. A nawet jeśli robią to, co sprawia im przyjemność, to zarobki w naszym kraju wciąż pozostawiają wiele do życzenia.

Ciebie to nie dotyczy?

Nie narzekam, choć cały czas jest apetyt na więcej. Zdaję sobie jednak sprawę, że zarabiam powyżej średniej krajowej i mogę liczyć na sporo bonusów, o których inni mogą tylko pomarzyć. Bo kto rozlicza sobie wszystkie przejazdy taksówkami, wydatki na ciuchy czy wynajem mieszkania? W moim fachu można sobie sporo odłożyć, bo nawet zjeść mogę na koszt firmy.

Zdradź, czym dokładnie się zajmujesz.

Jestem kimś, kto łączy obowiązki „zwykłej” sekretarki i asystentki zarządu. A ja wolę mówić o sobie, że jestem prawą ręką prezesa. Umawiam spotkania, towarzyszę mu w wyjazdach służbowych, planuję dzień, wyręczam w wielu sprawach. Pracuję na najwyższym piętrze szklanego biurowca i tak też się czuję. Jak w niebie.

Zobacz również: „Już nigdy nie zwiążę się z dziewczyną pracującą w tej branży”. Paweł ma dość

Niektórzy pewnie zastanawiają się, jak zdobywa się taką posadę. Chyba nie znalazłaś jej przez ogłoszenie?

W poprzedniej pracy nie było mi aż tak dobrze, a zajmowałam się mniej więcej tym samym. Towarzyszyłam dyrektorowi w czasie spotkania z przedstawicielami mojej dzisiejszej firmy. Potrzebowali kogoś takiego, zdobyli kontakt i zostałam zaproszona na rozmowę. To była tylko formalność, bo swoje umiejętności pokazałam w akcji. Po kilku miesiącach trafiłam bezpośrednio pod skrzydła prezesa i w tym związku to ja jestem szyją (śmiech).

Czasami pojawiają się sugestie, że w tej branży chodzi nie tylko o relacje służbowe, ale coś więcej. Z czego to wynika?

Szychą jest zazwyczaj facet w średnim wieku, a asystentką ładna dziewczyna, więc niektórym się kojarzy. W moim przypadku to też nie tylko biznes, ale naprawdę fajna przyjaźń. Znam żonę szefa i nie zamierzam z nią konkurować. On też nie wyraża takiego zainteresowania. Jestem osobą od zadań specjalnych i profesjonalnie wywiązuję się ze swoich obowiązków. Tylko i aż tyle, a plotki o biurowych romansach wkładam między bajki. Oczywiście, zdarzają się, ale nie u nas.

Używasz określenia „najlepsza praca w Polsce”. Sama doszłaś do takiego wniosku?

Nie mam powodów, by sądzić inaczej, a utwierdzają mnie w tym opinie koleżanek. One naprawdę w większości dałyby się pokroić, żeby być na moim miejscu. Widzą długą listę profitów, o których w swojej pracy mogą tylko pomarzyć.

Co konkretnie?

Stosunkowo wysokie zarobki, prestiżowe miejsce zatrudnienia, podróżowanie po całej Europie, rozliczanie przejazdów taksówkami, stołowanie się w restauracjach na koszt firmy, samochód służbowy, fundusz reprezentacyjny na ciuchy, fryzjera i kosmetyczkę. Można tak długo wymieniać. Chociaż uwielbiam swoją pracę i nie zamieniłabym jej na inną, to jednak nie jest wieczna sielanka. Wszystko dzieje się pod presją czasu, a szef wymaga czasem więcej, niż jestem w stanie załatwić. To ciągły stres i życie pod telefonem. Nawet teraz ktoś może mnie ściągnąć do biura albo na lotnisko. Jest super, ale sporym kosztem.

Każda przygoda kiedyś się kończy. Myślisz, że odnalazłabyś się w innej pracy?

Często się nad tym zastanawiam i wnioski są niestety dla mnie dość przerażające. Tak się wkręciłam w ten fach i styl życia, że nie wyobrażam sobie niczego innego. Zwolnienie byłoby dla mnie jak wyrok. Straciłabym wszystko, na czym aktualnie najbardziej mi zależy. Pewnie dlatego tak się staram, żeby niczego nie zawalić. Jestem na każde zawołanie. Równocześnie zdaję sobie sprawę, że np. lekarz wykonuje bardziej wymagający zawód, a pracownik sklepu wraca do domu bardziej wykończony, niż ja. Każdy jest jednak potrzebny, a ja czuję się na ostatnim piętrze biurowca jak ryba w wodzie.

Czyli zarabiasz na swojej pasji.

I życzę tego każdemu, bez względu na to, co by to miało być. Znam krawcową, która żyje po to, żeby szyć. Albo nauczycielkę zarabiającą grosze, dla której większą wartością jest wdzięczność uczniów i rodziców. Ja bym się z nimi nie zamieniła, ale to nie oznacza, że mają gorzej. Fajnie wstać rano i nie móc się doczekać kolejnego dnia wyzwań.

Zobacz również: „Mam 35 lat i puste CV”. Alicja zaczyna późno, ale chce zrobić karierę

Polecane wideo

Zbyt piękna, żeby pracować. Z powodu urody podobno nikt nie chce jej zatrudnić
Zbyt piękna, żeby pracować. Z powodu urody podobno nikt nie chce jej zatrudnić - zdjęcie 1
Komentarze (12)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 15.12.2019 20:01
Zazdroszczę pozytywnie, że masz pracę którą lubisz i jednocześnie świetnie zarabiasz.
odpowiedz
Katarzyna (Ocena: 5) 15.12.2019 17:57
Miło że ktoś szanuje swoją pracę i prace innych, którzy robią to, co lubią.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.12.2019 14:18
Może i koleżanki Ci zazdroszczą , jeśli nie do końca wiedzą z czym to się wiąże . A ja wiem i nie zazdroszczę , a nawet współczuję . Też byłam pod telefonem , a ten telefon był zawsze w najmniej oczekiwanym momencie , nic nie mogłam zaplanować . Piłam sobie prosecco w miłym towarzystwie i za moment musiałam z wywieszonym jęzorem biec bo szef mnie potrzebował . I wierz mi , lepiej jest pracować za mniejsze pieniądze do 15 a później mieć święty spokój , niż nie mieć czasu na cieszenie się z zarobków , bo niby kiedy ? Po 22-23 ? Z kim niby . Prawie mi się małżeństwo sypnęło przez taką pracę . Ja dziękuję !
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.12.2019 13:57
Ja własnie z powodu bycia ciągle 'pod telefonem' z pracy nie chciałabym takiej pracy za żadne pieniądze - w swoim czasie widziałam ogłoszenia o pracę mi. w takim stylu i za nic nie wysłałabym CV na takie stanowisko; zwyczajnie bym się na nim nie odnalazła - ale; co kto lubi. Dla mnie najfaniejsza praca to taka gdzie robię swoje i mam święty spokoj; np. pisanie, kodowanie, rysunek itp.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 14.12.2019 12:42
ale wy poniżej jesteście żenujący, zazdrośni, zawistni. Fajnie, że dziewczyna ma taką pracę, dobrze zarabia i ją lubi. Oczywiście od razu insynuacje i wyzywanie od pomagierów, tak bo najbardziej godna i honorowa praca to o jakiegoś Janusza biznesu za 2 tys netto bez żadnych przywilejów opisanych w liście. Mój naród taki zawistny, dobrze że na stałe mieszkam w Norwegii.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie