W zamierzchłych czasach przed powstaniem Internetu, a później mediów społecznościowych, rekrutując nowego pracownika pracodawca mógł polecać tylko na jego CV, ewentualnie na opiniach zebranych w miejscach poprzedniego zatrudnienia kandydata. Dziś wystarczy wpisać nazwisko potencjalnego nowego pracownika w wyszukiwarkę internetową, aby dowiedzieć się wszystkiego na jego temat i dokonać dokładnej analizy kandydata na podstawie jego profilu na Facebooku i Instagramie.
Zobacz również: Koniec z seksistowskimi reklamami! Wielka Brytania banuje spoty ukazujące stereotypy płci
Oczywiście niektóre osoby skrupulatnie filtrują treści, które zamieszczają na swoich kanałach w social mediach. Blokują wyświetlanie niektórych zdjęć i informacji dla osób nieznajomych, przełączają profil na Instagramie z publicznego na prywatny, albo po prostu w ogóle nie zamieszczają w Internecie treści, które ktoś mógłby uznać za nieprofesjonalne albo kompromitujące. Bez względu na to, czy chwalimy się wszystkim w mediach społecznościowych czy też nie, należy pamiętać, że każda osoba ma prawo do prywatnego życia, które nie powinno mieć żadnego związku z życiem zawodowym.
Jednak w tym przypadku stało się inaczej. Dziś światowe media rozpisują się na temat 24-letniej Emily Clow z Teksasu. Kobieta wysłała CV do firmy marketingowej Kickass Masterminds. W odpowiedzi zobaczyła swoje prywatne zdjęcie na Insta Story niedoszłego pracodawcy, który postanowił zrobić z niej przykład dla innych potencjalnych kandydatów o pracę. Firma zamieściła na swoim Insta Story zdjęcie z konta Emily na Instagramie, na którym dziewczyna pozuje w bikini w basenie. Do relacji został dołączony następujący przekaz:
Ogłoszenie społeczne (bo wiem, że niektórzy z aplikantów to zobaczą): nie dziel się z potencjalnym pracodawcą informacjami na temat swoich mediów społecznościowych, jeśli znajduje się w nich kontent tego rodzaju. Szukam profesjonalnego pracownika – nie modelki bikini. Rób to, na co masz ochotę, ale prywatnie. Takie coś nie pomoże ci w znalezieniu profesjonalnej pracy.
View this post on Instagram
Emily była w szoku. Napisała o całej sprawie w poście na Twitterze:
Zostałam uprzedmiotowiona przez firmę z powodu zdjęcia w bikini. Zarzucono mi, że czyni mnie “nieprofesjonalną”. Zrobili screenshot zdjęcia, zamieścili na swoim Insta Story i zrobili ze mnie przykład. Jestem zszokowana, że firma zrobiła coś takiego.
@kickassmasterm pic.twitter.com/rhVUhMTsZg
— Emily Clow (@emilyeclow) October 1, 2019
Po opublikowaniu posta na Twitterze sprawa nabrała rozgłosu. Dopiero wtedy założycielka firmy Kickass Masterminds, Sara Christensen, usunęła zdjęcie Emily z Insta Story. Wcześniej, mimo ponawianych próśb, nie zrobiła tego. Internauci byli oburzeni zachowaniem firmy i stwierdzili, że to jawny przykład tzw. slut-shamingu. Są to różnorodne działania, które mają sprawić, by kobieta poczuła się gorsza, zawstydzona, winna lub napiętnowana w związku ze swoją seksualnością. Komentujący jednogłośnie stanęli po stronie Emily.
Ta firma ewidentnie wie dużo na temat nieprofesjonalnego zachowania, a zademonstrowała to kradnąc zdjęcie potencjalnej pracownicy i szkalowaniu jej w Sieci. Dobra robota! Właśnie pokazałaś światu, jak bardzo ta firma jest nieprofesjonalna.
Kickass Masterminds, ewidentnie potrzebujecie kogoś, kto przeszkoli waszych liderów i ludzi od HR-u. Zgłaszam się na ochotnika, serio. Zrobię wszystko, aby nie dopuścić do tego, aby podobna sytuacja zdarzyła się w przyszłości. Nikt nie zasługuje na coś takiego. Żal mi waszych pracowników.
To doprowadza mnie do wściekłości, jest seksistowskie i niedorzeczne. Nigdy nie zrobiliby czegoś takiego wobec faceta bez koszulki, który by do nich aplikował. Niech się wstydzą. Ciesz się życiem i mam nadzieję, że zostaniesz zatrudniona przez firmę, która nie jest seksistowska i nie uprzedmiotawia innych.
Wielu internautów radziło Emily, żeby wytoczyła oficjalny proces przeciwko firmie. Ich zdaniem dziewczyna ma spore szanse na wygraną. Tymczasem w związku z aferą firma Kickass Marketing... zniknęła z Sieci. Ich oficjalna strona internetowa została usunięta, podobnie jak wszystkie kanały w mediach społecznościowych.
A waszym zdaniem kto w tej sytuacji zachował się nieprofesjonalnie? Założycielka firmy czy kobieta, która do niej aplikowała?
Zobacz również: Sonia Bohosiewicz chciała dostać taką stawkę za rolę, jak mężczyźni. „I co? Szukają innej aktorki”