Wydaje się, że praca w gastronomii nie jest specjalnie wymagająca i ryzykowna. W rzeczywistości to jeden z zawodów zaufania społecznego. Dobra kelnerka musi być nie tylko miła i uczynna, ale także chronić prywatność swoich gości. Niestety, nawet jeśli ma dobre zamiary, czasami musi za to słono zapłacić.
Zobacz również: LIST: „Polacy skąpią na napiwki. Jestem kelnerką i od większości gości nie dostaję NIC!”
Przekonała się o tym pracownica restauracji, która w serwisie reddit.com występuje pod pseudonimem YouGottaStopThat. Młoda kobieta opisała, co spotkało ją niedawno i może ją kosztować nawet utratę lubianego zajęcia. Uczciwie przyznaje, że sama podjęła decyzję o specjalnym traktowaniu jednego z gości.
Nie przypuszczała jednak, że robi coś złego. Przemawiała przez nią wyłącznie troska.
Jestem kelnerką od trzech lat. W czasie mojej ostatniej wieczornej zmiany do lokalu przyszła grupa czterech kobiet przed trzydziestką. Przyjemnie mi się je obsługiwało. Najpierw zamówiły nasze firmowe drinki, a później wybrały dania z menu. Kiedy miałam je podawać, usłyszałam przypadkiem, ze jedna z nich spodziewa się dziecka. Jest w 14. tygodniu ciąży. Ponownie przechodziłam obok ich stolika i nadal rozmawiały na ten temat, więc wszystko było jasne.
Kilka minut później poprosiły o następną kolejkę. Zaczęłam mieć wątpliwości. Przyjęłam zamówienie i poszłam do baru. Poprosiłam barmana, mojego dobrego znajomego, aby jeden z drinków był bezalkoholowy. Zaufał mi, że tak trzeba. Grupa zamawiała kolejne koktajle, a ja cały czas serwowałam ciężarnej napój bez procentów. Nie zorientowała się, więc wszystko było w porządku.
Na koniec poprosiły jednak o podzielenie rachunku i zauważyłam w systemie, że drinki bezalkoholowe są właśnie tak oznaczone. Przyjęłam jej zapłatę licząc na to, że nie zauważy. I tak się stało. Dostałam jeszcze spory napiwek
- opowiada kelnerka.
Zobacz również: Kazałam kelnerce oddać napiwek. Po odejściu od stolika zrobiła coś strasznego
Niestety, kilka minut później ciężarna klientka wróciła i zapytała, dlaczego na jej rachunku wymienione są koktajle bezalkoholowe. Popatrzyła na mnie wymownie i stwierdziła, że nie zamawiała takich. Potwierdziłam, ale sama podjęłam taką decyzję biorąc pod uwagę jej wyjątkowy stan. Natychmiast zażądała zwrotu napiwku i rozmowy z menadżerką restauracji. Dostałam solidną reprymendę.
Chciała ode mnie kolejnych wyjaśnień. Wtedy odpowiedziałam, że nie mam zamiaru być odpowiedzialna za alkoholowy zespół płodowy niewinnego dziecka
- kończy swoją opowieść.
Młoda kobieta wciąż nie wie, jakie spotkają ją konsekwencje. Całkiem możliwe, że zostanie oskarżona o dyskryminację klientki i straci pracę. Co na to internauci?
Większość z nich nie potrafi stanąć po żadnej ze stron. Potwierdzają, że ciężarna pod żadnym pozorem nie powinna pić alkoholu, ale z drugiej strony - kelnerka powinna podać jej dokładnie to, co zamówiła.
Kto w tym sporze ma rację?
Zobacz również: Tak MSZCZĄ SIĘ kelnerki