„Jestem popową świnią, uprawiam muzykę masową i nie muszę się wstydzić zarabiania pieniędzy” – wyznał bez owijania w bawełnę Andrzej Piaseczny w rozmowie z „Grazią”.
O zarabianiu dużych pieniędzy mówią również inni celebryci.
Peja: „Ludzie lubią mieć różne rzeczy, otaczać się wygodami i materialnymi rzeczami. Nie widzę nic złego w zarabianiu pieniędzy, w posiadaniu pieniędzy, nie wstydzę się tego, że mam pieniądze, lubię pieniądze, lubię wydawać, zarabiać – jak każdy” – powiedział w rozmowie z Filipem Nowobilskim (glamrap.pl).
Bogusław Linda: „Serial i reklamę zrobiłem dla pieniędzy. Nie wstydzę się tego”. (kobieta.gazeta.pl).
Zobacz także: „Mam 33 lata i żyję z miesiąca na miesiąc... Pomocy!”
Anna Lewandowska: „Czasami mam wrażenie, że żyjemy z Robertem w jakiejś bajce. Nie mogę uwierzyć w to wszystko, co wydarzyło się w naszym życiu. Myślę, że to jakiś sen, że zaraz się obudzę. Jest naprawdę wspaniale. (…) Pieniądze dzisiaj są, jutro mogą się skończyć, dlatego nie są w naszym życiu najważniejsze. Nauczyłam się też nie wstydzić tego, że zarabiamy pieniądze. Oboje ciężko pracowaliśmy i pracujemy na nasz sukces, dlatego lubimy korzystać z tego, co mamy. Potrafimy się także tym dzielić. W Polsce ludziom pieniędzy się zazdrości, w Niemczech z kolei podziwia się tych, którym się powiodło. Zupełnie inne podejście” – stwierdziła w wywiadzie dla iWoman.
W innej rozmowie – dla „Wprost” – Lewandowska wyznała, że kiedyś wstydziła się tego, ile zarabia. Ale jej przeszło. Nie każdy jednak ma taki komfort psychiczny. Są osoby, które krępują się swojego majątku i osiągniętego sukcesu.
Zobacz także: Ile zarabia Anna Lewandowska?
Przykładem jest Marta (imiona bohaterów zmieniłam), lat 32. Nic w życiu nie dostała za darmo – pracuje od dziewiętnastego roku życia, jako nastolatka dorabiała w wakacje. Gdy miała dwadzieścia siedem lat, wydała powieść, która dobrze się sprzedała. „Zaczęłam być zapraszana na spotkania autorskie, uczestniczyłam w festiwalach literackich, pisałam felietony i opowiadania na zamówienie. Z tego były naprawdę dobre pieniądze. Wydawnictwo zamówiło kolejną powieść, która również świetnie się przyjęła”.
W tym czasie Marta cały czas pracowała zawodowo; awansowała na kierownicze stanowisko, co wiązało się ze stosowną gratyfikacją finansową. W międzyczasie wzięła ślub – jej mąż miał dobrą pracę w marketingu. „Powodziło nam się. Może to nie były jakieś kokosy, miliony, ale kupiliśmy mieszkanie bez kredytu, nowy samochód, wyjeżdżaliśmy na wycieczki, chodziliśmy do restauracji”.
Marta nie była jednak w stanie całkowicie cieszyć się z sukcesu. Powód? Niepowodzenia przyjaciółek. Jedna nie mogła znaleźć pracy. Druga, wielce nieszczęśliwa, zajmowała się dwójką dzieci w domu, dla których poświęciła karierę zawodową. Trzecia wzięła z mężem wielki kredyt na trzydzieści lat i harowali jak woły, żeby co miesiąc oddać bankowi dwa tysiące, nie wspominając o kosztownym życiu. „Jedna z nich rzuciła kiedyś tekstem, że ja nie wiem, jak to jest nie mieć kasy. Bardzo mnie to zabolało. Nikt mi nic w życiu nie dał, niczego nie załatwiłam po znajomości, na wszystko zapracowałam. I nagle okazało się, że komuś może to przeszkadzać”.
Podobną sytuację miała Jagoda. Z tą różnicą, że ona dużych pieniędzy wstydziła się z kontakcie ze swoimi… rodzicami. „Moi rodzice całe życie spędzili na zakładowym etacie za jakieś marne grosze, zawsze żyli od pierwszego do pierwszego, zapożyczali się. Nie dorobili się jakiegoś szczególnego majątku. Miałam wrażenie, że kiedy przychodziłam do nich dobrze ubrana, dziwnie na mnie patrzyli. Krępowałam się też mówić, że np. wpadło mi zlecenie za kilka tysięcy, bo oni mieli bardzo niskie emerytury i zwyczajnie było mi głupio”.
Jagoda podkreśla przy tym, że odkąd zaczęła nieźle zarabiać, pomaga rodzicom nie tylko dobrym słowem. A mimo to – jak przyznaje – było jej „głupio i wstyd”, że wyjeżdża za granicę, kupiła sobie drogą torebkę czy zarobiła w dzień tyle a tyle. „Oni mi nigdy nie dali odczuć, że coś jest nie tak, raczej zawsze byli ze mnie dumni, a ja cieszyłam się, że mogę im pomóc, no ale jednak miałam w głowie jakąś blokadę. Nawet jak później już przychodziłam do nich normalnie ubrana, bo nie mam zwyczaju epatować pieniędzmi, to jednak często biłam się z myślami, czy powiedzieć, że np. mam nowego klienta, z którym podpisałam umowę na kilkanaście tysięcy złotych. Wydawało mi się, że każdą złotówką powinnam się z nimi podzielić”.
W konstrukcji kobiecej… psychiki. Zwróć uwagę, że mężczyźni raczej nie mają z tym problemu. Ale my, kobiety wstydzimy się mówić głośno o swoich osiągnięciach i sukcesach. O tym, że nam się powiodło i jak to wpływa na nasze finanse. Nawet jeśli na wszystko zapracowałyśmy. Źródeł tego należy szukać w dzieciństwie. „Dziewczynka nie jest dobrym dzieckiem, kiedy jest niegrzeczna. To chłopiec może być niegrzeczny, nie dziewczynka. Dziewczynka powinna być grzeczna, w nagrodę dostanie odznakę wzorowy uczeń. Chłopiec może być niegrzeczny, w nagrodę wyrośnie na prezesa zarządu” – pisze Sylwia Kubryńska w książce „Kobieta (dość) doskonała” (wyd. Czwarta Strona 2015).
Zobacz także: Praca jednak może hańbić. Te zawody są najbardziej znienawidzone przez Polaków
Mówiła o tym znana psycholog Maria Rotkiel podczas jednej ze swoich prelekcji – mężczyzna prosto z mostu opowiada o swoich sukcesach, powodzeniach, mocnych stronach. A kobieta? Lawiruje, kręci, próbuje coś ukryć, deprecjonuje swoje osiągnięcia, nie mówi wprost o zaletach, wstydzi się sukcesu. Ma zakorzenione w głowie, że nie wypada się chwalić. Nawet jeśli wcale nie chodzi o chwalenie.
Jeśli znasz to z autopsji, poniżej znajdziesz kilka wskazówek, jak zmienić sposób myślenia: