Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Ale zdecydowanie są w stanie skomplikować relacje międzyludzkie i popsuć humor. Kwestie finansowe okazują się dla nas zbyt kłopotliwe, by otwarcie o nich rozmawiać. Prowadzi to często do niezręcznej sytuacji np. na randce, a także w trakcie spotkania towarzyskiego w większym gronie.
Zobacz również: Chciała, żeby zapłacił za nią rachunek na randce. Odpowiedź chłopaka zwaliła ją z nóg
Kto powinien zapłacić rachunek? A jeśli chcemy go podzielić - czy zawsze po równo, a może jednak należy ustalić składkę indywidualnie? Niektórym naprawdę spędza to sen z powiek. Tak jak autorce głośnego wpisu na łamach forum dyskusyjnego Mumsnet. Tym razem mamy do czynienia z poważnym zgrzytem w rodzinie.
Poszło o rachunek za wspólną kolację w restauracji.
Wróciłam właśnie z kolacji, na której byłam z córką, zięciem i jego rodzicami. Ja i mój mąż dotarliśmy na miejsce wcześniej, dlatego zamówiliśmy kilka drinków, żeby umilić sobie czas oczekiwania. To było naprawdę przyjemne spotkanie i wieczór oceniłabym jako udany.
Jednak w momencie, kiedy otrzymaliśmy rachunek, córka podzieliła go na sześć równych części, nie wliczając w to napojów zamówionych przez nas wcześniej. I nie biorąc pod uwagę, że w czasie samej kolacji piliśmy tylko wodę, a pozostali przynajmniej po dwa alkoholowe drinki i kawie. Efekt jest taki, że zapłaciliśmy za swoje i ich napoje wyskokowe.
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem zdania, że w czasie takich spotkań nie warto rozliczać się co do grosza. Ale my specjalnie nie zamawialiśmy kolejnych drinków, chociaż mieliśmy na to ochotę
- relacjonuje kobieta.
Zobacz również: Byłam kelnerką tylko przez miesiąc. Opowiem wam, dlaczego stamtąd uciekłam
Czuję się trochę oszukana. A może jestem dusigroszem? Uważam, że lepiej było podzielić rachunek za samo jedzenie
- dodaje autorka wpisu. Co na to internauci? Podzielili się na dwa obozy.
„Dobre maniery podpowiadają, by nie wliczać alkoholu do wspólnego rachunku, jeśli niektórzy nie piją”. „Nigdy bym się nie zgodziła na taki podział. Wy zapłaciliście za swoje drinki, więc oni też powinni”. „Córeczka chyba wiedziała, co robi. Wykorzystała was, żeby zapunktować u teściów” - twierdzą niektórzy.
„Nienawidzę takiego wyliczania. Jeśli jesteś taka skąpa, to po prostu nie umawiaj się na wspólne posiłki”. „Jestem pewna, że wyciągnęłaś pod stołem telefon i liczyłaś wszystko na kalkulatorze”. „Następnym razem druga strona zapłaci więcej, więc o co tyle krzyku?” - takich opinii także nie brakowało.
I kto tu ma rację?
Zobacz również: Faceci mają dość zachłannych partnerek. Wyliczają, za co kobieta w związku musi płacić