Kilka dni temu media obiegła wieść o polskich celebrytkach, które jeździły do Dubaju w charakterze pań do towarzystwa i ekskluzywnych prostytutek. To osoby cieszące się popularnością i bywające na salonach, więc opinia publiczna jest wyraźnie zniesmaczona. Widać to na przykładzie komentarzy, które pojawiły się na portalach plotkarskich. Czytamy w nich, że te kobiety nie powinny być promowane i nie powinny też zgrywać dam, bo są ich przeciwieństwem. O dziwo, znalazły się też wypowiedzi, z których wynika, że niektóre czytelniczki zdecydowałyby się na podobną podróż, aby tylko zarobić pieniądze.
Zobacz także: Które polskie celebrytki uprawiały seks z szejkami? Dziś premiera książki Piotra Krysiaka pt. „Dziewczyny z Dubaju”
Na naszej skrzynce pocztowej pojawił się niedawno wpis od Agaty (imię zmienione), która przekonuje, że zdecydowałaby się na podobny wyjazd, gdyby tylko miała odpowiednie warunki. Kobieta narzeka na sytuację panującą w kraju i daje do zrozumienia, że lepiej nie krytykować celebrytek. Zdaniem Agaty niejedna z tych oburzonych internautek sama pojechałaby do Dubaju.
Publikujemy niektóre fragmenty jej wypowiedzi.
Ostatnio żyjemy tylko aferą dubajską – rozpoczyna swojego maila. - Media podscycają atmosferę skandalu, a ludzie zastanawiają się, która celebrytka sprzedała swoje ciało i za ile. Spekulacjom nie ma końca. Podobnie jak komentarzom, w których ocenia się te kobiety i zastanawia, jak one mogły... Myślę, że wiele kobiet zdecydowałoby się na bycie dziewczyną do towarzystwa, a nawet prostytutką, żeby potem przywieźć pieniądze na mieszkanie w Warszawie. Bo słyszałam, że bardziej obrotne celebrytki tak właśnie zrobiły i wydały pieniądze rozsądnie.
Fot. unsplash.com
Prawdopodobnie zostanę przez was mocno skrytykowana, może nawet obrzucona błotem, ale przyznam publicznie, że pojechałabym do Dubaju i uprawiałabym seks za pieniądze. Arabowie są bardzo przystojni. Co prawda niektórzy z nich mają perwersyjne zachcianki – słyszałam nawet o koprofilii, ale przecież ja sama decydowałabym, co jestem w stanie zrobić, a co nie. Tak naprawdę wszystko zależy od stawki. Myślę, że gdyby ktoś zaproponował mi bardzo dużą sumę, wymiękłabym. Na co dzień żyję bardzo skromnie, o ile nie biednie. Czy nie warto robić coś obrzydliwego przez kilka tygodni, żeby potem mieć lepiej? Moim zdaniem jak najbardziej.
Agata tłumaczy swoje stanowisko.
- Nie jestem leniem, który zarabia słabo, bo się nie postarał. Skończyłam studia na SGH i znam dwa języki obce. Mimo to zarabiam grosze. Kiedyś, przez jakiś czas wiodło mi się znacznie lepiej, ale to kosztowało mnie prawie cały wolny czas.
Byłam typowym korposzczurem. Wychodziłam z domu przed 7.00, a wracałam około 20.00 albo i później. To ma być życie? Prawie cały weekend przesypiałam. Resztę czasu spędzałam na oglądaniu seriali i domowych obowiązkach. Rodzina? Znajomi? Partner? Zapomnijcie! Była tylko praca i dom. Szczerze powiedziawszy, gdy wracałam, nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Stać mnie było na kino, teatr i restauracje, ale co z tego? Ciągle chodziłam wykończona. A kiedy już dochodziłam do siebie – zazwyczaj w niedzielę wieczorem – znowu nadchodził ten okropny poniedziałek.
Kobieta porzuciła pracę w korporacji i zatrudniła się jako sprzedawczyni w sklepie jubilerskim.
Fot. unsplash.com
Zarabiam 1900 zł. Wiem, że to bardzo mało. Do tego mieszkam z rodzicami, mając 27 lat. Dla wielu ludzi przegrałam życie. Tylko, że ja nie miałam wielkiego wyboru. Albo harówka i pieniądze albo jakiekolwiek życie prywatne. Teraz chodzę do pracy na piechotę. Zajmuje mi to 10 minut, a nie ponad godzinę, jak dawniej. Moja praca nie jest też stresująca. Oczywiście ceną są marne zarobki. Dlatego mogę pomarzyć o własnym mieszkaniu, wycieczkach za granicę i założeniu rodziny. Chyba, że spotkam jakiegoś bogacza. Ja sama co nieco odkładam, ale zanim uzbieram konkretną kwotę, minie kilkanaście lat.
Marzę o własnym mieszkaniu, bez kredytu. Gdybym to miała, prawie niczego by mi nie brakowało do szczęścia. Ale moje realia są inne. Dlatego po przeczytaniu artykułu o celebrytkach jeżdżących do Dubaju, od razu pomyślałam: pojechałabym! Ja już nie mam nic do stracenia. Moje życie wygląda jak wygląda... Kupiłabym mieszkanie i nie musiałabym się o nic martwić.
Agata zdradza, czy nie czułaby potem do siebie obrzydzenia.
- Zakładam, że ci mężczyźni nie są spoconymi, obleśnymi typami z wystającymi brzuchami. Arabowie bardzo dbają o czystość. Co do ich zachcianek, jak już stwierdziłam, dla mnie to kwestia ceny. Są rzeczy, które zrobiłabym za pewną sumę.
Fot. unsplash.com
Nie czułabym do siebie obrzydzenia, bo nie wydałabym zarobionych pieniędzy na torebki i ciuchy od najlepszych projektantów. Kupiłabym mieszkanie.
Uważam, że wcale nie byłabym gorsza niż inne Polki, które są z facetami dla kasy. One po prostu się kamuflują, żyją w kłamstwie. Mówią o swoim sponsorze, jak o życiowym partnerze i udają miłość. Ja przynajmniej nie zgrywam cnotki. Otwarcie przyznaję, że pojechałabym do Dubaju dla kasy. Z moim ciałem mogę robić, co zechcę. Innym nic do tego. Niech zajmą się swoim życiem.
Kobieta pisze, że przed realizacją tego zamiaru powstrzymuje ją tylko nieatrakcyjny wygląd.
- Daleko mi do wyglądu modelki. Mam nadwagę, nieładną cerę i niewyraźną oprawę oczu. Nawet w makijażu nie prezentuję się dużo lepiej. Nigdy nie będę pięknością. Nie mam co się oszukiwać. Dlatego kariera w Dubaju jest przede mną zamknięta. Tam dostają się tylko ślicznotki.
Myślę, że wiele z was myśli podobnie, tylko się do tego nie przyzna. Ale same powiedzcie: czy nie warto pomęczyć się przez 2-3 tygodnie, żeby potem kupić mieszkanie i mieć spokój na całe życie?