Niedawno na naszych łamach pojawił się list od zrozpaczonej Dominiki, która ledwo wiąże koniec z końcem, chociaż zarabia 3 tysiące złotych na rękę. Młoda kobieta żali się, że na nic jej nie stać, a czasami wręcz głoduje. Autorka nie mogła liczyć na Wasze współczucie i zrozumienie. Większość komentatorek krytykuje jej roszczeniową postawę i oderwanie od rzeczywistości. Tak jak Natalia, która postanowiła odpowiedzieć „biednej” mieszkance stolicy.
Droga Dominiko, nie chcę Cię atakować, pouczać, ani wyśmiewać. Chcę tylko dać Ci do zrozumienia, że problemem wcale nie jest Twoja bieda, ale życie ponad stan. Zarabiasz 3000 zł netto, a szastasz pieniędzmi, jakbyś miała ich przynajmniej 2 razy więcej. Jesteś mentalną bogaczką, która uważa, że należy jej się wszystko, co najlepsze. Pora spuścić z tonu i dopasować się do otaczającej rzeczywistości.
Piszę to jako dziewczyna prawdopodobnie w podobnym wieku, która co miesiąc otrzymuje na konto najniższą krajową. I jakoś sobie radzi. Chcę pokazać Ci na własnym przykładzie, że można zarabiać dwa razy mniej i funkcjonować dwa razy lepiej.
Zobacz również: LIST: „Wegetuję za 3000 zł miesięcznie. Czasami głoduję albo jem kaszę przez kilka dni...”
fot. Unsplash
Podobnie jak Ty szukam swojego szczęścia w Warszawie. Jestem tu od zaledwie kilku miesięcy i chociaż nie osiągnęłam jeszcze spektakularnego sukcesu - nie poddaję się. Każdy od czegoś zaczyna. Ja pracuję w handlu i dostaję trochę ponad 2100 zł brutto, co oznacza 1500 zł na rękę. Tyle wydajesz na samo mieszkanie, a ja muszę mieć gdzie spać, co jeść i tak dalej. Mogłabym zarabiać więcej, ale równocześnie się dokształcam, więc brakuje czasu na robienie kariery.
Czy cieszę się, że mam taką stawkę? Nie. Czy dramatyzuję z tego powodu i płaczę, jak strasznie mi źle? Też nie. Po prostu robię swoje. Dostosowuję wymagania do możliwości. Nie stać mnie na samodzielne mieszkanie, więc wynajmuję pokój z kilkoma innymi osobami. To tylko łóżko, biurko, szafa, dostęp do wspólnej łazienki i kuchni. Ale na razie tak musi być.
Ty też zawsze masz możliwość oszczędzić w ten sposób, ale coś mi mówi, że poczucie godności Ci na to nie pozwoli. Nosisz głowę bardzo wysoko i nie zauważasz najprostszych rozwiązań.
Zobacz również: Czy warto pracować za najniższą krajową?
fot. Unsplash
Przyznam się także do tego, że często jadam makaron. I znienawidzoną przez Ciebie kaszę. Bo tak jest szybko, tanio i smacznie. Uwielbiam kaszę gryczaną polaną masłem i popijać ją kefirem. Albo jaglaną z warzywami. Polecam też makaron pełnoziarnisty z gotowym pesto albo sosem pieczarkowym. Mnie to pasuje, ale być może jestem z niższych sfer. W życiu nie pomyślałabym, że taka dieta może być w jakikolwiek sposób upokarzająca. Jem, co mam. Do restauracji nie chadzam.
Ja też kupuję bilet miesięczny. Za taką samą cenę, chociaż zarabiam dwa razy mniej od Ciebie. Zdarza mi się chodzić do kina, bo warto polować na promocje. Czasami można obejrzeć fajny film za dychę. Spotykam się z przyjaciółmi - każdy przynosi piwo, chipsy, gramy w planszówki albo oglądamy teledyski i jest fajnie. Również wracam od czasu do czasu w rodzinne strony, co wymaga kupienia biletu.
U fryzjera byłam ostatni raz przed przyjazdem do Warszawy. Koleżanka podcina mi końcówki, a farbę nakładam sobie sama. Ciuchy lubię kupować, ale robię to tylko wtedy, jak pod koniec miesiąca pozostaje mi kilka wolnych groszy. Oczywiście w sieciówkach i na wyprzedaży.
Zobacz również: Jak strój może wpłynąć na wysokość twojej pensji?
fot. Unsplash
Nie wiodę luksusowego życia i jakoś specjalnie mi na tym nie zależy. Cieszę się, że spełniam swoje marzenia, mieszkam w dużym mieście, mam gdzie spać, co jeść, nie brakuje mi przyjaciół. Co najwyżej doby, bo na wszystko brakuje mi czasu. Funkcjonuję normalnie, a Ty twierdzisz, że za 3000 zł „wegetujesz”. Chyba sama zdajesz sobie sprawę, jak absurdalnie może to dla niektórych brzmieć. Podejrzewam, że gdybyś dostawała dwa razy tyle, to też miałabyś problem.
Żyjesz ponad stan i twierdzisz, że wszystko Ci się należy. Jeśli na to zapracujesz, to tak. Na razie polecam jednak spuścić z tonu. Niepotrzebnie się nakręcasz. Zrozum, że 75 proc. ludzi w Twoim wieku zarabia tyle co ja i jakoś dają sobie radę. Mają współlokatorów, jedzą parówki i kaszę, piją piwo z dyskontu i nie płaczą. Przynajmniej docenią to, co kiedyś uda im się zdobyć. Ty jesteś młoda i już bardzo roszczeniowa. Jeśli nie zmienisz myślenia, to ciągle będzie Ci mało.
Zajrzyj do przytułku dla bezdomnych albo domu samotnej matki. Spójrz tym ludziom w oczy i powiedz z czystym sumieniem, że na nic Cię nie stać i wegetujesz. Chyba jednak się nie odważysz.
Natalia