Znacie jakąś kobietę, która nie lubi chodzić na zakupy? My też nie. Jedne z nas robią to szybko, bo od razu wiedzą, co im się podoba, a co nie, inne natomiast potrafią spędzać na shoppingu długie godziny. Przebierają ciuchy wśród wieszaków, polują na okazje cenowe, porównuję podobne produkty w kilku różnych sklepach, żeby wybrać ten tańszy lub ten lepszy jakościowo. Ogólnie rzecz ujmując – zakupy nas relaksują i odstresowują. Gdybyśmy jednak wiedziały, w jaki sposób sprzedawcy nami manipulują, by zarobić na nas jak najwięcej, shopping nie kojarzyłby się nam już tak przyjemnie.
Polecamy także: Ile zarabia się na kasie w Biedronce?
Portal brightside.me zebrał listę 9 rzeczy, które zatajają przed nami pracownicy sklepów.
Miej zatem świadomość, że…
Hasła: „przecena”, „obniżka”, „okazja”, „wyprzedaż” działają na klientów jak magnes. Niektóre sklepy to wykorzystują. Do normalnej (albo nawet zawyżonej) ceny dołączają karteczkę z napisem „sale” i towar rozchodzi się jak świeże bułeczki. Podczas gdy nam wydaje się, że sporo pieniędzy zaoszczędziłyśmy, prawda jest taka, że wydałyśmy normalną lub nawet wyższą kwotę.
Zdarzyło ci się czasem kupić bluzkę „w swoim rozmiarze” bez mierzenia, a potem w domu okazywało się, że jest na ciebie za mała lub za duża? To typowy chwyt niektórych sklepów, które dowolnie manipulują swoimi rozmiarówkami. Najczęściej zaniżają rozmiary ciuchów, bo przecież każdy chciałby się wbić w S-kę…
Fot. Thinkstock
Ostatnio bardzo modna stała się współpraca słynnych projektantów z masowymi sieciówkami. Jeżeli jednak sądzisz, że taka kolaboracja gwarantuje lepszą jakość ubrań, niestety musimy wyprowadzić cię z błędu. W większości przypadków płacisz drożej nie za jakość, a za metkę z logo słynnego domu mody.
Czy zwróciłaś uwagę na to, jaki bałagan panuje w sekcjach z przecenionymi ciuchami? To nie klientki go zrobiły, a pracownicy sklepu. Celowo. Kiedy natkniesz się na jakiś fajny strój, buszując w tym chaosie, szybciej zdecydujesz się na jego zakup. Trafione, zarobione.
Nawet jeśli napis na metce głosi „100% naturalne”, ubrania mogą zawierać w sobie chemikalia groźne dla naszego zdrowia. Niektórzy projektanci używają ich np. do ochrony ubrania przed blaknięciem lub molami. Dlatego zawsze najpierw wypierz kupiony ciuch, zanim zaczniesz go nosić.
Fot. Thinkstock
Kiedy widzisz na wieszaku koszulkę z poliestru za 40 zł, a obok koszulkę z bawełny za 45 zł, którą z nich wybierzesz? Zapewne tę drugą, skoro ceny tak bardzo się od siebie nie różnią? Ta porównywalność cen za syntetyczne i naturalne materiały jest celowym zabiegiem, dzięki któremu szybciej zdecydujesz się na kupno produktu.
Wystarczy odpowiednia ekspozycja. Ładny manekin, przemyślana stylizacja na nim, wysoka cena i już masz wrażenie, że kupujesz coś luksusowego. Zanim zdecydujesz się na zakup, dokładnie czytaj metki.
Dzięki temu nosisz je krótko (bo się spierają, prują, kurczą) i musisz biec do sklepu po kolejne. I tak w kółko. Koło się zamyka, a sklepy mają gwarancję ciągłego zarobku.
Już dawno minęły czasy, kiedy w sklepach pojawiały się 2-4 kolekcje na nowy sezon. Teraz nowości trafiają na półki nawet dwa razy w miesiącu. Wszystko po to, by zachęcić klientów do ciągłego podążania za modą i kupowania tego, co akurat jest „na topie”. Sprytne, prawda?
Zobacz także: Biedronka, Lidl, Tesco – to tam Polacy najczęściej kupują ubrania (Nie stać nas na ciuchy z sieciówek?)