Kilka tygodni temu jeden z polskich portali biznesowych oznajmił wszystkim swoim czytelnikom, że wykształcenie już się nie liczy - lata spędzone w szkołach, czerwone paski na świadectwie, wyróżnienia, nagrody, praca magisterska obroniona na ocenę bardzo dobrą… Według tego serwisu, teraz możemy wszystkie te cudowne dokumenty wcisnąć na dno szafy, bo dla pracodawcy najważniejsze są: doświadczenie zawodowe, języki, umiejętności i kursy dodatkowe, czyli wszystko to, co czyni z nas osobę kreatywną, aktywną oraz przebojową.
Takimi nowinami straszą media coraz częściej, usilnie przekonując, że okres poświęcony na edukację to strata czasu, bo lepszym rozwiązaniem jest pracowanie i stopniowe wspinanie się po szczeblach kariery. Co zatem o tym wszystkim mają myśleć osoby, przed którymi stoi wybór drogi życiowej albo które rozglądają się za pracą? Czy lepiej rzucić studia i poszukać na początek jakiegokolwiek zatrudnienia? Czy może zarywać noce, żeby dostać się na wymarzony uniwersytet?
Wielu pracodawców swoją sceptyczną opinię dotyczącą stawiania wykształcenia na pierwszym miejscu motywuje zerową wiedzą ze studiów. Jednym ze szczególnych, często wymienianych w tym wypadku jako przykład kierunków jest osławione dziennikarstwo. osoby kończące te studia często nie wynoszą z nich kompletnie nic, nadal nie potrafią tworzyć tekstów, nie znają podstawowej terminologii, nie czują się dobrze w prasie, radiu czy telewizji… Niewiele wiedzą o wewnętrznych regułach rządzących tym zawodem, nie mają kontaktów, które tak bardzo są potrzebne w mediach… Ale tego nie dowiedzą się na studiach. W takim przypadku piątka na dyplomie nie ma praktycznie żadnej wartości. Niestety, większość studentów wciąż żyje według zasady „zakuć, zaliczyć, zapomnieć”. Każdy z nas robił tak niejednokrotnie – w szkole czy na uczelni. Problem zaczyna się jednak trochę później, gdy pracodawca wymaga od nas posiadania pewnej wiedzy i stosownych umiejętności. Kiedy okazuje się, że studia tak naprawdę niewiele nam dały (zwłaszcza gdy wybrany kierunek zupełnie nam nie odpowiadał), de facto nawet indeks z samymi piątkami nie zagwarantuje nam zatrudnienia.
Niejeden młody człowiek wybiera kierunki studiów ze względu na ich popularność. Podobnie jak z dziennikarstwem i komunikacją społeczną jest m.in. z turystyką, psychologią, pedagogiką czy socjologią… Uczymy się, zaliczamy, ale potem wiedza gdzieś ulatuje i trudno nam sobie siebie wyobrazić wykorzystujące umiejętności ze studiów w prawdziwym życiu. Jak zatem mogą do tego poważnie podejść pracodawcy?
Pewien internauta na jednym z forów zaznaczył słusznie, że „nie liczy się wykształcenie, tylko to, co potrafisz”. Same studia nie są bowiem odpowiednikiem posiadania wiedzy i zdolności. W takiej sytuacji nie można się dziwić, że wielu z rekrutujących apeluje o aktywność, a nie o koncentrowanie się wyłącznie na samej edukacji. Warto zrozumieć, że rzeczywiście, nawet najlepsze studia, nie zagwarantują dobrej pracy. Dziś pracodawcy nade wszystko cenią znajomość języków, szkolenia, kursy. Czyli wszystko to, co świadczy o naszym zdroworozsądkowym podejściu do życia i wyznaczeniu sobie ścieżki kariery. Ale jeśli uda się pogodzić pracę ze studiami, wtedy w oczach zatrudniającego jesteśmy osobą, która umie gospodarować swoim czasem i może się pochwalić bogatym życiorysem zawodowym mimo młodego wieku. W tym wypadku, co jasne, wykształcenie działa tylko na naszą korzyść.
Jeśli od dłuższego czasu szukasz zatrudnienia, możesz dojść do wniosku, że polskim rynkiem pracy rządzi „kolesiostwo”, a bez „pleców” można co najwyżej pracować za minimalną krajową. Jest w tym trochę racji – ale przecież dzieje się tak nie tylko w Polsce. O tym, że posiadając znajomości, jest łatwiej, pisać nie trzeba. Ale nie mając poparcia, również możemy znaleźć pracę. I w takim wypadku wykształcenie nigdy, ale to nigdy, nie będzie działało na naszą niekorzyść. Wystarczy poczytać ogłoszenia o pracę na portalach internetowych – zdecydowana większość ofert, zwłaszcza od poważnych firm, zaznacza jako podstawowy wymóg wykształcenie wyższe. Pracodawcom dużych korporacji trudno byłoby powierzyć odpowiedzialne stanowisko osobie bez merytorycznego przygotowania. Żaden pracodawca nie śmie ci powiedzieć, że studia ukończone za granicą albo na prestiżowym kierunku, np. japonistyce, skandynawistyce czy tybetologii, nie mają znaczenia. Wszystkie wymienione gwarantują pracę niemal natychmiast po zakończeniu edukacji.
Ewa Podsiadły
Zobacz także:
Rygorystyczny dress code dla pracownic ministerstwa
Naszym zdaniem, nowe zarządzenia są absurdalne. Czy pracownice Ministerstwa Spraw Zagranicznych się zbuntują?
Dzięki chirurgom odzyskała twarz
Niesamowite zdjęcia sprzed i po operacji rekonstrukcji twarzy kobiety, której mąż strzelił w głowę dubeltówką.