Moda na tatuaże wcale nie słabnie. Wręcz przeciwnie – tatuują się coraz młodsi, a trwały wzór na ciele to już nie tylko domena niegrzecznych chłopców. Kobiety także doceniły tę sztukę. Coraz częściej spotykamy młode dziewczyny, jak i nieco bardziej dojrzałe panie z widocznymi tatuażami. Często zazdrościmy im odwagi i nie przekonują nas obawy, że mogą spotkać nas z tego powodu nieprzyjemności. Troskę rodziców, którzy odradzają nam takiej ozdoby, tratujemy jako zwykłe czepianie się.
Jeśli najbliższe osoby nie są w stanie na nas wpłynąć, może lepszą przestrogą będą doświadczenia jednej z nas. Historia tej Brytyjki jest najlepszym dowodem na to, że za błędy młodości przyjdzie nam kiedyś zapłacić. Jeśli zastanawiasz się nad ozdobieniem swojego ciała, dokładnie to przemyśl, bo może Cię spotkać podobne rozczarowanie...
Claire Shepard starała się o wymarzoną posadę w branży handlowej. Do pewnego momentu szło jej całkiem dobrze. Przyszły pracodawca docenił jej doświadczenie, chęci i zapał. Wstępną ofertę pracy otrzymała już w czasie rozmowy telefonicznej, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Przez tatuaż!
Czy z takimi tatuażami może pracować gdziekolwiek zechce? Pracodawcy mają wątpliwości.
27-letnia Brytyjka jakiś czas temu wysłała CV do firmy zajmującej się handlem i logistyką. Dział kadr odpowiedział pozytywnie na jej zgłoszenie. Doceniono m.in. jej 6-letnie doświadczenie zawodowe. Claire była już managerką w kilku firmach i mogła się pochwalić pozytywnymi referencjami. Jej zatrudnienie było tylko kwestią czasu. Zwolnienie niestety także. O przykrym zajściu napisała na Facebooku.
„Dostałam dzisiaj nową pracę! Nie minęło nawet pół godziny i już mnie zwolnili... Odbyłam rozmowę telefoniczną, w czasie której udało mi się zdobyć posadę. Poinformowano mnie, że mogę zacząć już w przyszłym tygodniu. Po chwili otrzymałam także maila z instrukcjami i zasadami panującymi w firmie. Wśród nich był dress code, czyli wytyczne dotyczące ubioru w miejscu pracy. Wyczytałam tam, że wszystkie tatuaże muszą być zasłonięte. Zupełnie tak, jakby jeszcze kogoś szokowały lub obrzydzały” - relacjonuje.
Kobieta była przekonana, że to stare instrukcje, które już nie obowiązują. Ponownie skontaktowała się z nowym pracodawcą i nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała...
„Firma odpisała na moją wiadomość. Stwierdzili, że jednak nie będą mogli mnie zatrudnić, jeśli nie zakryję wzorów na ciele. Wcześniej dali mi do zrozumienia, że jestem kimś, kogo bardzo potrzebują. Docenili moje doświadczenie i chęci, ale okazało się, że byle tatuaż to wszystko unieważnia. Jestem zszokowana, że w dzisiejszych czasach nadal dyskryminuje się takie osoby, jak ja. Jestem naprawdę zniesmaczona” - kończy swój wywód.
Post autorstwa 27-latki szybko rozprzestrzenił się w Internecie i przyniósł efekt. Jej niedoszły pracodawca ponownie się z nią skontaktował i... złożył ofertę zatrudnienia. Claire docenia przyznanie się do błędu, ale mimo wszystko nie zdecydowała się na współpracę. W międzyczasie zatrudniła ją inna firma.
Myślicie, że takie przypadki zdarzają się częściej? Gdyby nie nagłośnienie sprawy, zapewne nic by się nie zmieniło...
Claire Shepherd czuje się ofiarą uprzedzeń i dyskryminacji.