Jesteś częścią tej firmy od dłuższego czasu. Dajesz z siebie wszystko i szef może zawsze na ciebie liczyć. Często przenosisz obowiązki do domu, jesteś pracowita, dobrze zorganizowana i efektywna. Jest tylko jeden minus – twoje zarobki. Czujesz, że nie są takie, jak być powinny. Od dłuższego czasu (albo nigdy) nie dostałaś podwyżki. Wmawiasz sobie, że firma jest w kryzysie i nie wypada o nią prosić? Niekoniecznie. Możliwe, że szkodzisz sobie sama. Są rzeczy, które mogą działać na twoją niekorzyść, gdy w grę wchodzi wyższa pensja.
Nie rzucasz się w oczy
Załóżmy, że pracujesz w wielkiej firmie, korporacji, która ma wiele pionów, działów, kierowników. Żeby zostać dostrzeżonym i docenionym w takim przedsiębiorstwie, musisz być albo naprawdę dobra, albo wyjątkowa i rzucająca się w oczy. Na twoją korzyść przemawiają wszelkie innowacyjne pomysły i ciekawe projekty, silna osobowość, aktywność. Osoby po cichu wykonujące swoje obowiązki, nawet jeśli robią to wzorowo, są często pomijane w czasie rozmów o podwyżce. Znajdź swoje mocne strony i daj się wyłowić.
Masz wygórowane oczekiwania
Nie dostaniesz podwyżki, jeśli twoje oczekiwanie finansowe będą oderwane od rzeczywistości – albo jeśli zbyt często prosisz o to swojego szefa. Przede wszystkim najpierw dowiedz się, jaki jest system przyznawania podwyżek w twojej firmie (jak często się to odbywa, czy trzeba się wykazać konkretnym osiągnięciem, czy też liczą się długofalowe efekty twojej pracy, jakiego rzędu są to podwyżki itp.). Szybciej otrzymasz awans, jeśli będziesz elastyczna i zgodzisz się negocjować w kwestii zarobków. W innym wypadku szef może uznać, że jesteś… za droga.
Nie walczysz o swoje
Życzymy ci, żeby twój pracodawca sam zaczynał rozmowy o podwyżce i dawał ją wszystkim tym, którym się ona należy. W praktyce jednak wygląda to zgoła odmiennie. Większość właścicieli firm dwa razy ogląda każdą złotówkę i woli siedzieć cicho zamiast wychodzić z propozycją podwyżki – zwłaszcza że konkurencja na rynku jest ogromna, a osób do pracy masa. Rozwiązanie? Zbierz się na odwagę i idź porozmawiać z szefem o wynagrodzeniu. Przedstaw swoje mocne strony i powody, dla których uważasz, że zasłużyłaś na podwyżkę.
Godzisz się na niską pensję
Pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Być może wydaje ci się, że musisz zarabiać najniższą krajową, bo w twoim regionie nie ma pracy i lepszy rydz niż nic, ale… Ale! Siedząc w firmie, która oferuje takie wynagrodzenie, możesz przegapić szansę na znacznie lepszą pracę – i lepszą pensję. Dlatego przy ustalaniu płacy twardo negocjuj, a gdy poczujesz, że twoje zarobki są śmieszne, umów się z szefem na rozmowę albo… rozejrzyj się za nowym zajęciem.
Nie rozwijasz się
Na podwyżkę trzeba zasłużyć. Albo intensywną pracą, albo świetnym pomysłem, albo samorozwojem. Szef musi wiedzieć, że jesteś cennym pracownikiem, a twoje kwalifikacje są naprawdę dobre. Dlatego szukaj okazji, aby się dokształcić i rozwinąć – wszelkie kursy, szkolenia, studia działają na twoją korzyść. Warto pochwalić się nimi przed szefem i uczynić z nich swoją kartę przetargową podczas rozmów o podwyżce. Pracodawca musi mieć świadomość, że z większą wiedzą i umiejętnościami stajesz się lepszym pracownikiem – takim, którym mogą zainteresować się inni.
Jesteś nielubiana
W pracy najważniejsze są nasze kwalifikacje, rezultaty, jakie osiągamy i ich wpływ na firmę. Fakt. Ale ważne jest również to, jak jesteś postrzegana i czy szef cię lubi. Osoby złośliwe, zawistne, nieszczere, egoistyczne, odizolowane od grupy z pewnością nie znajdą się na szczycie listy pracowników, którym należy się podwyżka. Osobiste sympatie mają znaczenie – a jeśli w firmie (zwłaszcza małej) uchodzisz za osobę pomocną, szczerą, zaangażowaną, przyjemną i sympatyczną, jest szansa, że szef pomyśli o tobie w pierwszej kolejności w przypadku ustalania podwyżek.
Wmawiasz sobie, że firmy na to nie stać
Najgorsze, co możesz zrobić, to wmówić sobie, że nie masz szans na podwyżkę, bo twoja firma znajduje się w kiepskiej sytuacji finansowej i wychodząc z taką propozycją, zostaniesz wyśmiana. Niekoniecznie. O ile w miejscu twojej pracy nie doszło do masowych zwolnień i obniżek pensji, warto porozmawiać z przełożonym o podwyżce. Może się okazać, że szef będzie w stanie wykrzesać ze swoich zasobów dodatkowe 100-200 zł – a dla ciebie to już coś.
Przekroczyłaś granicę pracownik-szef
Już wiesz, że łatwiej mają osoby powszechnie lubiane. Zgoda. We wszystkim trzeba jednak zachować umiar – a już w kontaktach z pracodawcą szczególnie. Pamiętaj, że szef nie jest twoim kolegą. Nawet jeśli w waszej firmie panują przyjazne stosunki i wszyscy są po imieniu. Jeśli zaczniesz traktować swojego pracodawcę bez należytego szacunku, może się okazać, że on też nie będzie widział w tobie wzorowego pracownika, tylko… koleżankę. Dobre relacje z pracodawcą są na wagę złota, ale nie zapominaj, że od tego człowieka zależy wysokość twojego wynagrodzenia.
Nie umiesz rozmawiać o podwyżce
Do tej pory zrobiłaś to raz – i wypadłaś fatalnie. Rozpłakałaś się, uniosłaś albo straszyłaś odejściem. To wszystko nie jest zbyt dobrym pomysłem, gdy w grę wchodzi dyskusja o podniesieniu pensji. I jeśli twój szef wciąż ma to w głowie, wcale może się nie śpieszyć z zaproponowaniem ci podwyżki. Takie rozmowy należy przeprowadzać bez zbędnych emocji – rzeczowo i konkretnie. Zaprezentuj swoje atuty, negocjuj, bądź otwarta, ale broń swojego zdania. W zasadzie nie ma lepszego sposobu, by wywalczyć większe wpływy na konto.
Ewa Podsiadły-Natorska