Europejczycy, w tym Polacy, od lat nadużywają alkoholu. Okazuje się, że statystyczny mieszkaniec naszego kraju przyswaja rocznie prawie dwanaście litrów czystego alkoholu. Zdaniem lekarzy to ogromna ilość, która w wielu przypadkach potrafi doprowadzić zdrowie do ruiny. Wymieniają więc alkohol jako jedną z najgorszych używek. Do znacznego ograniczenia spożywania napojów wysokoprocentowych namawiają poza medykami również światowe organizacje, w tym WHO.
Zobacz także: Jak zdemaskować kłamcę? Oto najskuteczniejszy trik
WHO alarmuje: alkohol jest w Europie jedną z najczęstszych przyczyn śmierci. Na naszym kontynencie rocznie dochodzi aż do ośmiuset tysięcy zgonów, które można bezpośrednio połączyć z przyswajaniem etanolu. Warto mieć na uwadze, że alkohol bardzo negatywnie wpływa nie tylko na nasze ciała, ale i umysły. Poza tym, że działa kancerogennie, powoduje zaburzenia metaboliczne i wywołuje schorzenia krążenia, uszkadza komórki, również te nerwowe. Może zatem prowadzić do trwałych szkód w obrębie mózgu. Niestety pomimo dostępności wiedzy na ten temat regularne picie alkoholu w dalszym ciągu stanowi element codzienności wielu Polaków.
WHO zachęca, aby zacząć robić sobie przerwy od raczenia się trunkami. Coraz więcej osób przystępuje do akcji typu Dry January czy Sober October. Kolejnym pozytywnym trendem jest tak zwany „dry-tripping”. Na czym polega dokładnie? To innymi słowy podróżowanie na sucho. Ludzie, którzy się nim inspirują, powstrzymują się od picia alkoholu w trakcie podróży. Odmawiają go sobie zarówno na długim urlopie, jak i w trakcie weekendowych wypadów. Zwolennicy „dry-tripping” są zdania, że urlopowanie bez przyswajania procentów jest bardzo satysfakcjonujące. Otwiera oczy na wiele rzeczy i ponadto pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy. Spróbujecie?
Zobacz także: Dobry syn czy maminsynek? Niepokojące sygnały, które świadczą o uzależnieniu od matki