Orientalne zachwyty. Czego można się spodziewać po podróży do Wietnamu?

Wietnam to kraj, w którym można się zakochać.
Orientalne zachwyty. Czego można się spodziewać po podróży do Wietnamu?
Fot. Unsplash
23.04.2022

Wietnam rozkłada przybyszy na łopatki. Na początku onieśmiela, momentami nawet irytuje, ale potem już tylko urzeka. Po przyjeździe do niego nic nie okazuje się zgodne z wyobrażeniami, jakie miało się na jego temat - jest jeszcze bardziej fascynujący i porywający aniżeli można było się tego spodziewać

Okazuje się bowiem, że to kraj, w którym jednym z najpopularniejszych i najbardziej poważanych zajęć jest zawód wróżbity. Nagminnie pali się tam pliki fałszywych banknotów, aby przywołać szczęście i nadal cieszyć się sympatią bogów. Jedną z ulubionych kaw Wietnamczyków jest zaś ta, do której dodaje się... kogel mogel.

Wietnamskie krajobrazy zapierają dech w piersiach, a pełne słodyczy, jak i pikanterii potrawy wprawiają w zachwyt kubeczki smakowe. Woń kadzideł palonych w wiekowych przepięknych świątyniach daje myślom niezwykłe ukojenie, co wydaje się bardzo pożyteczne po spędzeniu typowego wietnamskiego dnia pełnego szalonych przygód.

Zobacz także: Bardzo daleka Północ. 5 rzeczy, które sprawią, że zamarzysz o wyjeździe do Laponii

Wysoki poziom adrenaliny zapewniony

W Wietnamie nie da się nudzić. Tego dowiedziałam się jeszcze przed lądowaniem, tuż po poznaniu siedzącego obok mnie Wietnamczyka, który wybierał się na ślub najmłodszego brata. Jego oczy skrzyły się niewyobrażalną radością - nie było go w Wietnamie aż przez rok i teraz niezmiernie cieszył się na wizytę w rodzinnych stronach.

W czasie dłużącego się, bo trwającego aż jedenaście godzin lotu z nieudawanym smutkiem opowiadał, jak dokonał najgorszej możliwej decyzji w życiu, przeprowadzając się z Hanoi do Kokkola w Finlandii. "Tam nic się nie dzieje, uwierz mi. Kompletnie nic. To niewyobrażalne. Umieram tam z nudy każdego dnia. Nie to co w Wietnamie!", mówił.

Miał rację. W Wietnamie przygodowe okazuje się czasem nawet przejście przez jedną wielu z ruchliwych ulic. Określenie ruchliwa nie jest jednak chyba adekwatne - to ulica, na której dzieją się rzeczy nieprawdopodobne. Niezliczone samochody i ludzie poruszający się na skuterach wydają się przypominać falę. Falę, której nie można zatrzymać, bo... nie działa tam sygnalizacja świetlna. 

Co robić? Zawracać? To niestety niemożliwe. Po kwadransie obserwacji i głowieniu się, jak by tu ujść z życiem w trakcie przechodzenia na drugą stronę, zaczyna nabierać się odwagi. Podpatrując, co robią Wietnamczycy, zaczyna się ich naśladować. Przepis jest prosty. Wystarczy w pełen brawury sposób wejść na jezdnię pełną jadących z dużą prędkością pojazdów, nie robić gwałtownych ruchów i nie zatrzymywać się. Setki skuterów sprawnie nas ominą. Przed znacznie mniej licznymi i pojawiającymi się sporadycznie samochodami, należy czym prędzej uciekać. 

Życie nocne, które nie ma sobie równych

Moja pierwsza noc po przyjeździe do Sajgonu nie wyglądała za dobrze. Dokuczliwy jet lag działał rozdrażniająco. Gdy rozregulowane ciało akurat zaczynało dopadać wielkie zmęczenie zwiastujące błogi sen, na dotychczas cichej bocznej sajgońskiej uliczce, na której był zlokalizowany mój hostel, rozpoczęła się uliczna uczta. Nie byłoby w tym oczywiście nic dziwnego oprócz tego, że dochodziła... trzecia nad ranem.

Otóż niektóre wietnamskie jadłodajnie wyrastają na ulicach nagle, w najbardziej zaskakujących porach i w miejscach, w których można się ich nie spodziewać. Ot, pojawia się osoba ze sporym wózkiem, z którego do nozdrzy dolatują smakowite aromaty, co jest obietnicą kryjących się tam specjałów.

Potem zaczyna rozkładać wokół niego kolorowe plastikowe taboreciki wyglądające kropka w kropkę jak kolekcja urokliwych mebli dziecięcych. Dosłownie kilka minut później wokół kucharza-sprzedawcy zaczynają tłoczyć się ludzie. Barwnych taborecików rozkłada się coraz więcej i więcej. Zaczyna grać głośna muzyka. Okazuje się, że tuż obok stanowisko zajął kolejny sprzedawca, tym razem oferujący świetnie schłodzone piwo, zdającego się być wybawieniem w upalną noc jak ta.

Ludzie rozkoszują się jedzeniem, żartują, tańczą. Zarażają niesamowicie pozytywną energią. To, że zaczęli ucztować o trzeciej w nocy wkrótce przestało mnie dziwić. I ja obserwując ich z hotelowego okna, nabrałam w końcu ochoty na pyszne drożdżowe bułeczki bao i uraczenie się lodowato zimnym lagerem. 

Największe wietnamskie miasta po prostu nigdy nie śpią.

Zobacz także: Kobiece wojaże. Top 10 bezpiecznych kierunków dla kobiet podróżujących solo

Polecane wideo

Siostrzane znaki zodiaku. Kto jest Twoją bratnią duszą?
Siostrzane znaki zodiaku. Kto jest Twoją bratnią duszą? - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5

Polecane dla Ciebie