Od momentu, kiedy w marcu 2020 roku wybuchła pandemia koronawirusa, świat uległ zmianie niemal na każdej płaszczyźnie. „Nowy ład” dotknął także podróże. A przykładem mogą być przeróżne obostrzenia dla przekraczających granice. I choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wprowadzenie różnego typu restrykcji jest właściwe, szef Światowej Organizacji Zdrowia przekonuje, że te działania nie przynoszą żadnych rezultatów i powinny zostać zniesione.
Przeczytaj też: Wskazano najdroższe miasto świata. Byłaś tam?
Tedros Adhanom Ghebreyesus, bo to o nim mowa, mówił już na ten temat, gdy na świecie pojawił się Omikron. Krytykował on kraje za to, że zawiesiły połączenia do południowej Afryki. Według niego nie było żadnych naukowych ustaleń, na podstawie których można by takie działanie uznać za skuteczne.
Zresztą podobnego zdania jest do dziś. Szef WHO twierdzi bowiem, że międzynarodowe zakazy w podróżowaniu przyczyniają się jedynie do stresu gospodarczego oraz społecznego i nie wnoszą nic pozytywnego.
Szef WHO uważa też, że takie ograniczenia, jak obowiązkowe maseczki, testy czy kwarantanny powinny opierać się na ocenie ryzyka i nie powinny być dodatkowym obciążeniem finansowym dla międzynarodowych podróżnych.
A co według Adhanoma z paszportami covidowymi? Cóż, polityk sądzi, że wymóg przedstawianie zaświadczenia o pełnym zaszczepieniu nie powinien być jedyną drogą i warunkiem do przekroczenia danej granicy. Dlaczego? Chodzi o niesprawiedliwy dostęp do szczepień. Bogate zakątki świata mogą bowiem bez problemu przyjąć trzy dawki. Warto jednak mieć na względzie, że są i takie miejsca na naszym globie, które nie dają takich możliwości.