Nic dziwnego, że zmęczeni ponad rokiem pracy i nauki zdalnej w czterech ścianach szukamy miejsca na urlop, gdzie moglibyśmy porządnie wypocząć. W dalszym ciągu jednak sytuacja jest niepewna z powodu licznych obostrzeń i zamkniętych granic dla przyjezdnych.
Zobacz również: Podróże w czasie pandemii. Lista krajów, które mają otwarte granice dla Polaków
Tak się składa, że jedno z najbardziej bajkowych miejsc na kuli ziemskiej właśnie otworzyło się dla turystów. Lista obostrzeń jest jednak tak długa, że trzeba się nad tym poważnie zastanowić...
Odległa Polinezja Francuska to niewątpliwie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Na wyspach możemy podziwiać rajskie krajobrazy i cieszyć się doskonałymi warunkami pogodowymi. To właśnie do niej należą Bora-Bora czy Tahiti, uznawane za mekkę urlopowiczów, również z Polski.
Zanim ogarnie nas radość na wieść, że granice Polinezji Francuskiej znów zostały otwarte dla turystów po miesiącach blokad spowodowanych pandemią koronawirusa, warto uważnie przeczytać wszystkie informacje. W tych trudnych czasach bowiem trzeb aktualizować je na bieżąco.
Portal fly4free.pl podaje, że aby móc dostać się na teren Polinezji Francuskiej, trzeba wykonać test PCR - nie wcześniej niż 72 h przed przylotem. I tutaj zaczynają się schody.
Po przekroczeniu granicy turyści będą musieli poddać się następnemu testowi, tym razem antygenowemu. To jednak nie koniec!
W czwartym dniu pobytu należy powtórzyć test PCR i zarówno status ozdrowieńca, jak i szczepionka, nie zwalniają z tych obowiązków.
Gdy już przejdziemy przez powyższe trzy testy, czeka nas... kwarantanna trwająca 10 dni.
Ale i tak nie mamy czego żałować, ponieważ zgodnie z najnowszymi wytycznymi, do Polinezji Francuskiej wjadą na razie wyłącznie turyści, którzy ostatnie 30 dni przebywali na terenie Stanów Zjednoczonych.
Ciekawe, czy znajdą się jacyś chętni.
Zobacz również: Oto ranking najszczęśliwszych krajów na świecie. Jak wypadła w nim Polska?