Podróżowanie coraz częściej staje się sposobem na życie dla wielu osób. Dziś nikt nie określa się mianem “turysty”, który spędza tydzień w popularnym kurorcie i z opaską all-inclusive na nadgarstku, tylko nazywa się “podróżnikiem”, który z wielkim plecakiem i po jak najniższych kosztach wybiera się w podróż w mało turystyczne miejsca.
Zobacz również: 7 nieoczywistych, ale mega przydatnych wskazówek, jak najlepiej zaplanować podróż solo
Trudno zaprzeczyć, że podróżowanie to wspaniała sprawa – w końcu daje nam możliwość poznania nowych miejsc, ludzi, innych kultur czy zwyczajów, a tym samym poszerzenia horyzontów. Uczą też tolerancji dla odmienności i pokory, zwłaszcza gdy odwiedzamy kraje rozwijające się i mamy okazję na własne oczy przekonać się, jak wiele pracy i wysiłku przeciętni ludzi wkładają w to, by zarobić na codzienną porcję chleba.
Niestety nie wszyscy podróżnicy wyciągają cenne lekcje ze swoich wypraw. Dobitnie ilustruje to zwłaszcza ostatnie zjawisko. Wielu młodych osób z takich zamożnych krajów, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Australia wybiera się do biednych, azjatyckich krajów z zamiarem przemieszczania się z miejsca na miejsce. Twierdzą jednak, że... nie stać ich na dalszą podróż, wobec czego zajmują miejsce na ulicy (nierzadko obok bezdomnych czy proszących o jałmużnę lokalsów) i zaczynają żebrać o pieniądze. Zamożni podróżnicy z Zachodu oczekują, że miejscowi sfinansują ich dalsze podróże, które potem tak chętnie relacjonują na Instagramie. Ten “fenomen” doczekał się nawet swojej nazwy – takie osoby zostały okrzyknięte mianem “begpackersów” (to połączenie słów “beg”, czyli “żebrać”, oraz “bagpackers”, oznaczającego “osoby podróżujące z plecakami na plecach”). Begpackersi nic nie robią sobie z faktu, że na ulicy obok nich o przetrwanie (i to dosłownie) często walczą ludzie bez grosza przy duszy. Część z nich żebrze o pieniądze wykorzystując do tego własne dzieci. I jeszcze jedno – kłam ich rzekomemu kiepskiemu stanowi finansowego często zadaje ich podróżniczy ekwipunek najwyższej klasy, taki jak profesjonalny plecak czy aparat fotograficzny oraz obowiązkowy iPhone najnowszej generacji.
Zobaczcie, jak begpackersi próbują przekonać innych do sfinansowania ich podróży. Co sądzicie o tym fenomenie?