Każdego dnia korzystamy ze środków transportu miejskiego. Dojeżdżając do pracy, szkoły, czy na spotkanie ze znajomymi natykamy się mimowolnie na setki obcych sobie ludzi. O większości z nich natychmiast zapominamy, jednak o innych – za sprawą ich nietypowych lub zabawnych zachowań – pamiętamy przez długie lata.
Oto kilka najzabawniejszych i najbardziej obrzydliwych historii z podróży, które wydarzyły się naprawdę!
Kasia, 25 l.: - Kiedy byłam jeszcze studentką, wybrałam się w pewien weekend do rodzinnego miasta. W autobusie były już tylko dwa wolne miejsca prawie na samym końcu pojazdu, w tym jedno obok starszego faceta, a drugie obok dziewczyny mniej więcej w moim wieku. Wybrałam siedzenie przy dziewczynie, ponieważ mężczyzna wyglądał na podpitego. Niestety to miejsce i tak okazało się pechowe. Otóż facet położył ręce na moim oparciu i co chwilę miał pijacką czkawkę. W pewnej chwili nie wytrzymał i zwymiotował. Ponieważ kierowca nie mógł go wysadzić w szczerym polu i nie było w autobusie żadnej szmaty do sprzątnięcia tego bałaganu, przez całą drogę czułam smród wymiocin. Myślę, że od tego zapachu nie tylko mnie robiło się niedobrze.
Klaudia, 19 l.: - Na samo wspomnienie o tej historii czuję dreszcze. Przy okazji stwierdzam, że muszę mieć wyjątkowego pecha, skoro przytrafiło się to akurat mnie. Już mówię, o co chodzi. Ostatnio wracałam z imprezy metrem. W przedziale siedziało kilkanaście osób, kiedy na jednej ze stacji wsiadł jakiś chłopak. Zachowywał się dziwnie i podejrzanie wyglądał. W pewnym momencie rozpiął rozporek i na oczach wszystkich ludzi… zaczął się masturbować! Jakby tego było mało, szybko doszedł do wytrysku i swoją spermą zaczął pryskać na pasażerów, również na mnie! Uwierzcie mi, że takiego krzyku i popłochu nie widziałam nigdy. Roztrzęsiona dzwoniłam do swojego chłopaka, ale on przecież nie mógł mi pomóc w tym momencie. Na najbliższej stacji wybiegłam z wagonu. Nie wiedziałam, czy śmiać się z tego, czy płakać. To było obrzydliwe.
Kamila, 25 l.: - Kilka lat temu jechałam autobusem do domu na Święta. Na szczęście wcześniej kupiłam sobie bilet, bo spodziewałam się, że może być sporo chętnych na tę godzinę. Oczywiście się nie myliłam. Kierowcy zazwyczaj nie biorą pasażerów na tzw. „miejsca stojące”, bo grozi im za to mandat, ale ponieważ panowała świąteczna atmosfera, prowadzący pojazd zabrał w trasę kilka dodatkowych osób. Pech chciał, że przy moim siedzeniu stanął akurat jakiś obleśny dresiarz. Nie dość, że nieprzyjemnie pachniał, to jeszcze oparł swoją łapę o oparcie fotela, znajdujące się tuż przed moimi oczami. Całą drogę dyndały mi przed twarzą jego brudne, obgryzione pazury i gruba, posrebrzana bransoleta z napisem LOVE. Zamykałam oczywiście oczy, ale i tak miałam świadomość, że ta łapa ciągle tam jest. Koszmar!
Aśka, 22 l.: - W zeszłym roku wybrałam się ze znajomymi na Openera. W przedziale było 8 miejsc, ale jechaliśmy w strasznym ścisku i w rezultacie siedzieliśmy wszyscy na kupie, chyba w 10 osób. Ja byłam wciśnięta między swojego znajomego a jakąś starszą kobietę. Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie przysnęłam. Głowa przechyliła mi się w stronę tej babki i wylądowała wprost na jej kanapce, którą akurat jadła. Moje włosy i czoło ubrudziły się niestety dżemem. Na miejscu tej kobiety wyrzuciłabym kanapkę do kosza, ale ona zbytnio nie przejęła się tym incydentem i dojadła ją do końca. No cóż… Smacznego.
Monika, 25 l.: - Pamiętam, że jak byłam mała, tata zabrał mnie do wesołego miasteczka. Pojechaliśmy tam autobusem. Chociaż byłam wtedy dzieckiem, to do dziś mam przed oczami jednego z pasażerów – zakatarzonego pijaczka. Facet przysnął na swoim siedzeniu, a głowę miał spuszczoną. Nie dość, że przeraźliwie chrapał, to w dodatku z jego ust kapała ślina, a z nosa wyciekało… wiadomo co. Obie wydzieliny zaplamiły mu spodnie i sweter. Ciekawa jestem, jak zareagował gdy się obudził. Założę się, że nie miał przy sobie żadnej chusteczki.
Ola, 19 l.: - Wracałam kiedyś pociągiem do Warszawy. Naprzeciwko mnie siedziała kobieta, która przez całą drogę uporczywie mi się przyglądała. Patrzyła na mnie i patrzyła, aż w pewnym momencie zaczęłam czuć się nieswojo. Kiedy pociąg wjechał już na Dworzec Centralny, kobieta zapytała mnie: „Wszystko w porządku z moim wyglądem?”. Natychmiast jej odpowiedziałam, że tak, a ona na to: „Bo wie pani, ja mam sztuczne oko i czasem jak się przekręci to widać samo białko bez tęczówki”. Zapewniłam ją ponownie, że wygląda bardzo dobrze i czym prędzej wyszłam z przedziału. Strasznie mnie to wtedy rozśmieszyło!
Wiktoria, 24 l.: - Kilka tygodni temu jechałam autobusem do rodzinnego miasta. Koło mnie usiadła jakaś starsza kobieta, na którą początkowo w ogóle nie zwracałam uwagi. Wyjęłam po prostu swoją książkę i zaczęłam czytać. Mniej więcej po 20 minutach niczym nie zakłóconej jazdy zauważyłam, że babka zaczyna z wielkim zapałem szukać czegoś w swojej torbie. Po chwili wyjęła pudełeczko po serku homogenizowanym, w którym był kawałek sernika. Już sam widok tego ciasta mnie odrzucił, ale to, co zobaczyłam później, przekroczyło wszelkie granice! Otóż kobieta wyciągnęła ze swojej torebki długi, metalowy i ostry pilniczek do paznokci i użyła go jako łyżki!!! Z niedowierzaniem patrzyłam jak wsuwa ten pilnik do ust i go oblizuje. Dodam jeszcze, że babka miała długie pazury i z pewnością niedawno je piłowała. Ohyda! Do dziś mam obrzydzenie do serników przez tę kobietę.
Milena, 26 l.: - Dość często podróżuję pociągami, więc byłam świadkiem naprawdę wielu mniej lub bardziej zabawnych historii. Motywem przewodnim są zazwyczaj stopy. Wielokrotnie widziałam np., jak podróżni wracający z gór zdejmowali w przedziale buty i zapocone skarpety, a potem kładli gołe nogi na siedzenie obok mnie. Raz nawet zrobiłam takim śmierdzącym stopom zdjęcie telefonem i wysłałam je do znajomej. Często zdarza się również, że starsze babcie, wracające zapewne z wizyty u dalszej rodziny, zdejmują w pociągu buty i zakładają na nogi kapcie. W tym obuwiu chodzą najpierw po pełnym zarazków wagonie (nieraz widziałam, jak wchodzą w kapciach w kałuże ze śniegu lub błoto), a potem wcierają pewnie ten brud w swoje domowe dywany. Zero wyobraźni!
Marta, 20 l.: - Jestem z okolic Warszawy, więc dojazd na uczelnię zajmuje mi codziennie mnóstwo czasu. Dwa miesiące temu jak zawsze wracałam z zajęć pociągiem. Było już ciemno, sporo ludzi, ale udało mi się usiąść. W pewnym momencie zauważyłam, że w przedziale jedzie z nami ekshibicjonista. Facet rozpiął płaszcz, ściągnął spodnie i pokazał wszystkim swoje klejnoty. Kiedyś czytałam, że lepiej na takiego nie krzyczeć ani nie okazywać strachu, bo bardziej go to nakręci. Siedziałam więc cicho i odwróciłam głowę, jakby zupełnie nie zrobiło to na mnie wrażenia. Najlepsze jednak było to, że obok mnie siedziała akurat dziewczyna, która w „kluczowym momencie” jadła kanapkę. Chyba zrobiło jej się niedobrze na ten widok, bo schowała jedzenie i nie przełknęła nic nawet wtedy, gdy ekshibicjonista wysiadł na najbliższej stacji.
Wam również przydarzyło się coś zabawnego lub żenującego w podróży?
Maja Zielińska
Zobacz także:
Już dziś umrze Rysiek z „Klanu”! Mamy fragment OSTATNIEGO ODCINKA!
Czy Polacy będą opłakiwać Lubicza tak jak Hankę Mostowiak?
Jesteśmy najlepiej wykształconym narodem w Europie (Młodzi Polacy wkuwają aż się dymi!)
Nie odpuszczamy! Tylko po co to wszystko, skoro i tak pracy brak?