„Rozkosz” to zbiór opowiadań erotycznych, który powstał po to, by rozbudzić wyobraźnię czytelników i zachęcić ich do odkrywania swoich pragnień. Tytułowa „rozkosz” nawiązuje jednak również do jeszcze jednej przyjemności – literackiego ASMR, czyli błogości płynącej z czytania samego tekstu. Pobudzenia, wywołanego konkretnymi słowami, opisami i językiem.
O tym, jaką rolę pełni współcześnie literatura erotyczna oraz jakie jest jej miejsce w popkulturze, udało mi się porozmawiać z Caro Bukowski, autorką „Rozkoszy”.
Zobacz także: Zbiór opowiadań erotycznych na walentynki: „Rozkosz. Książka do czytania jedną ręką”
Lada moment na rynku pojawi się Twoja książka „Rozkosz”. Dlaczego data premiery to właśnie walentynki?
Walentynki to w końcu święto miłości i namiętności, choć prawdę mówiąc, jak rozmawiam ze znajomymi, to bywa też troszeczkę cringe’owe. Nie wiadomo, czy np. koniecznie wtedy trzeba pójść na kolację - bo w restauracji tłumy, czy coś wymyślać szalonego lub romantycznego? W sumie miłość powinno się przecież świętować każdego dnia, prawda? Po prostu tak już jest, że akurat w lutym, a potem jeszcze na 8 marca, wszystkie firmy i sklepy atakują nas tym całym zalewem słodyczy, serduszek, kwiatów, czasem lepszej, czasem gorszej jakości. Czasem kupowanych z uczuciem, niekiedy „bo trzeba było”. Ja chciałam podarować ludziom coś wartościowego, coś, co będzie intymne i piękne, a co - być może - stanie się przyjemnością, narzędziem komunikacji między kochankami, podpowie nowe drogi spełnienia: niezależnie od tego czy jesteśmy w parze, czy nie. Chciałam też uhonorować kobiety i ich seksualność, emocjonalność, sposoby na przeżywanie rozkoszy. Więc to mój prezent na walentynki.
Jaka jest Twoja opinia na temat obecnego stanu literatury erotycznej i jej miejsca w kulturze popularnej?
Nie roszczę sobie prawa do aż takich diagnoz, bo ja po prostu w swoich poszukiwaniach literatury erotycznej kartkowałam w księgarniach polskie książki i… stwierdzałam, że nie są dla mnie. Muszę przyznać, że podobne kartkowanie w zagranicznych księgarniach dawało mi o wiele więcej satysfakcji. Wiedziałam więc, że się da, ale przez lata nie tłumaczono literatury erotycznej albo tłumaczono ją źle… Napisałam tę książkę, bo właśnie brakowało mi takiej sophisticated erotica po polsku: jakościowej literatury, czyli pięknie napisanych zdań, zarysowanych sytuacji, przyjemności nie tylko z przedstawianych scen, ale i samego słowa. Piękna frazy, po prostu literatury. W Polsce ciągle tylko czytałam np. Remigiusza Mroza i słyszałam ludzi, którzy mówili, że „po polsku o seksie się nie da”, że język polski do mówienia o seksualności się nie nadaje. A ja uważałam, że się da i że się nadaje, tylko wymaga to wysiłku! I wiem, że moja książka - a z tego co słyszę, bez wspomnianego cringe’u - to udowadnia. We wspomnianych książkach, które kartkowałam, a czasem naprawdę starałam się czytać, brakowało mi też paru innych rzeczy, np. kobiecej perspektywy na seks i zmysłowość: często realizowały te przenudne pornograficzne scenariusze, a przecież seks jest tak bardzo inny, złożony, bogaty. Brakowało mi sensualnych, intymnych scenariuszy, wiedzy, a przede wszystkim dobrze napisanych scen erotycznych. Tak, brakowało mi scen erotycznych w polskiej literaturze erotycznej. Bo mnie naprawdę nie podnieca opis mieszkania bohatera, ja bym już chciała, żeby była akcja, a muszę przebrnąć przez ileś stron czczej narracji, żeby coś się działo. Bolało mnie też to, że te scenariusze seksualne są jednak oparte na gwałcie i wykorzystaniu, że są fantazją o przemocowym mężczyźnie. Ja nie krytykuję tej fantazji, wiem skąd się bierze, ale chciałam czegoś innego. Bardziej boginicznego. Kierowanego przez kobietę. Chciałam też bohaterki, która się poddaje rozkoszy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Czy Twoim zdaniem erotyka w literaturze ma specyficzne cele lub funkcje?
Oprócz tego, żeby książkę w tych „momentach” czytać właśnie „jedną ręką”? I żeby seksu, zmysłowego podejścia do życia się z niej uczyć? Oczywiście, erotyka, seksualność, seks, sensualność to superistotne części naszego życia, i to nawet jeśli jesteśmy osobami aseksualnymi. To, jak i z kim się kochamy, jak zawiązujemy więzi, jak traktujemy w seksie inne osoby, jak dbamy o swoje i ich potrzeby czy granice, mówi mnóstwo o nas. To, jak budujemy swoje życie seksualne, bo na seks przecież mamy wpływ, wiele mówi o tych naszych najbardziej ukrytych, najdelikatniejszych i najwrażliwszych częściach. Albo też o tych naszych „ciemnych” miejscach... To, co lubimy, to, czego się wstydzimy, to z czym gotowi jesteśmy się odsłonić, to, czym chcemy się podzielić bądź chcemy to zachować tylko dla siebie, to, jak zachowujemy się w łóżku, czy na stole, czy pod prysznicem, w aucie, może być więc ważną wskazówką na temat bohaterów powieści czy filmów, tak jak jest ważną wskazówką na temat nas samych. My w seksie rośniemy, zmieniamy się, dojrzewamy. Lub właśnie inaczej - jesteśmy oddzieleni, mechaniczni, nieuważni, a też brutalni czy przemocowi. Dlatego tak boleję nad brakiem tej intymnej części w powieściach. I dlatego napisałam tę książkę.
Czy uważasz, że literatura erotyczna przyczynia się do zmiany społecznego podejścia do seksualności?
Oczywiście, literatura, słowo pisane zmienia świat. I ta erotyczna też. Nie będę sięgać daleko w historię literatury, ale pamiętam kobiety otwarcie czytające „Greya” w warszawskim metrze. Pamiętam erupcję wokół Blanki Lipińskiej. Wiemy, co zrobiła Polakom Michalina Wisłocka. Literatura erotyczna walczyła i walczy o prawa kobiet do ich przyjemności - czyli do podmiotowości i pełni życia. Włącza inkluzywnie queerowe mniejszości, dając im widoczność, opowiadając osobom niewyoutowanym, że inne życie jest możliwe. Literatura uczy nas nowych możliwych ścieżek życiowych, spełnienia, seksualnego menu… Mam nadzieję, że powstanie też świadomościowa, piękna literatura ucząca rozkoszy mężczyzn - przecież ich życie erotyczne też nie powinno być zasilane jedynie przez porno. Ja zresztą staram się, żeby ta moja książka była też dla mężczyzn i moi „testerzy” mówią, że działa. Moja ukochana recenzja napisana przez heteromężczyznę w sile wieku brzmiała: „Nie wiem, jak to możliwe, ale zrobiłem się od czytania wilgotny” - przy czym oznaczało to i podniecenie, i wzruszenie.
Jakie są Twoje ulubione powieści erotyczne lub autorzy, którzy mieli wpływ na Twoją twórczość?
Jako dziewięciolatka zaczytywałam się potajemnie „Kwiatami śliwy w złotym wazonie”, powieści z XVI wieku, określanej jako pierwsza chińska realistyczna powieść obyczajowa i uważanej za klasykę literatury chińskiej. Były tam niesamowite opisy seksu. Po wielu latach nadal kocham tę książkę i uważam, że to, że ukształtowała mnie powieść spoza naszego kręgu kulturowego, w której nie było naszego wstydu i tabu, to moje ogromne szczęście. Potem, już jako nastolatka, lubiłam opisy erotyczne u Johna Irvinga. Myślę, że to dzięki tym książkom w wieku lat czternastu wiedziałam mnóstwo o orgazmach, łechtaczce, seksie oralnym… I o jadeitowych nakładkach na penisa, które miały zwiększać - co ważne! - KOBIECĄ rozkosz. Potem przyszedł Henry Miller i ukochana Anaïs Nin. A jeszcze potem choćby James Baldwin… Uwielbiam też taki przedziwny klasyk jak „Dekameron”. Mnie też bardzo dobrze robi po prostu poezja, nie tylko erotyczna, zresztą napisałam o tym jedno opowiadanie. A ostatnio… bardzo lubię opisy seksu u Melissy Broder, ale też wkurza mnie ich nadmierna organiczność i leciutka obrzydliwość, bo ja jestem o wiele bardziej liryczna i soczysta, entuzjastyczna w opisach seksualności, bo po prostu to lubię. A jak tak szukam w pamięci, jeden z ukochanych seksualnych opisów to ten w „Wieczorze w kinie” Roberta Coovera, cudownej postmodernistycznej powieści, której autor rekonstruuje scenę erotyczną, jaka mogła wydarzyć się między bohaterami „Casablanki”. Mam ciarki, kiedy sobie przypomnę, jak Rick Blane opisuje tam smak Ilsy. Do tego wspomniana literatura queerowa. Za granicą zawsze kupowałam tomy opowiadań gejowskich i lesbijskich, bo nie ma bardziej zmysłowych, otwartych opisów seksu niż te homoerotyczne. Literatura polska? Ostatnio oczywiście Zyta Rudzka i Ishbel Szatrawska.
Każde opowiadanie ze zbioru „Rozkosz” jest napisane z niezwykłą dbałością o język, a metafory erotyczne nawiązują do tła danej opowieści, na przykład do jedzenia, wykwintnych dań, smakowania. Literacki ASMR to celowy zabieg. Czy uważasz, że język opisu może być dla czytelnika równie istotny, co sama fabuła?
Dla mnie po prostu jest: szukam więc ludzi, dla których to ważny czynnik. Postaram się teraz nie zrobić wykładu, ale jeden z moich ulubionych teoretyków literatury, Roland Barthes, jest autorem takich pojęć, jak „plaisir” - przyjemność i „jouissance” - rozkosz tekstu. Żeby nie wchodzić za bardzo w skomplikowane tłumaczenia, Barthes uważał, że czytaniu dla przyjemności jest blisko do erotycznej rozkoszy, wręcz ekstazy. Ale że przyjemność mamy z innych kontekstów, np. opisu, zastanowienia nad fabułą. A rozkosz z zanurzenia się w tekście, takiego „puszczenia” jak w seksualnej przyjemności. I ja się z tym zgadzam. A jedzenie i seks to bardzo wdzięczna para. Bardzo organicznie ze sobą związana. Przecież podczas niektórych czynności seksualnych dosłownie kosztujemy partnera/kę, pochłaniamy, jemy. Zaangażowane są te same zmysły - badamy zapach, smak, faktury…
Choć język polski jest kwiecisty, ładnych i zmysłowych określeń na narządy intymne niestety wciąż brakuje. Te, których zazwyczaj używamy, kojarzą się ze wstydem, wulgarnością lub terminologią medyczną. Z czego wynika to językowe zaniedbanie?
Z tabu. Jak nie można o czymś mówić wprost, to się to omija. Jeśli wokół czegoś jest tyle wstydu, będzie się to nazywało brzydko, naznaczało językiem. Język jest odbiciem tego, jak się traktuje daną rzecz. Ale ja nie uważam, żeby tych słów brakowało, po prostu wybijają się te, które są obraźliwe, które bolą. Możemy jednak ten proces odwracać, wymyślać swoje metafory, słowa, używać ich z rozmysłem i wspomnianą rozkoszą. Erotyzować.
Czy masz jedno ulubione opowiadanie z całego zbioru?
Nie wiem, czy uwierzysz, ale ja zapominam, co napisałam. Dzięki temu, kiedy sama siebie czytam, to tak jakbym odkrywała siebie na nowo: zakochuję się w swoim języku i frazie, w zakamarkach mózgu, które wyprodukowały te opisy, sytuacje i wizje. Bardzo to piękne dla mnie i strasznie użyteczne, kiedy pracuje się nad tekstem, bo łatwiej złapać do niego dystans i przekonać się, czy „działa” - czyli włożyć rękę pod spódnicę czy kołdrę i sprawdzić, czy jestem wilgotna, jak ów czytelnik moich tekstów.
Czy jest jakieś szczególne przesłanie, które chciałabyś przekazać czytelnikom poprzez swoją książkę?
Chciałabym namówić ludzi do szukania swoich własnych rozkoszy. Świat erotyki, przyjemności, która jest dla nas dostępna, jest jednocześnie szalenie ograniczony - porno, niezbyt dobra literatura - jak i szalenie szeroki. Jak mówi znajoma seksuolożka, podniecić się można nawet blatem z Ikei, o ile sobie na to pozwolimy. A ja namawiam do szukania zmysłowości w życiu, na szukanie tego, co nas NAPRAWDĘ kręci, zapewnia nam przyjemność, sprawia, że to - tak naprawdę trochę też smutne i momentami dramatyczne życie - jest ekscytujące, przyjemne. To nasza droga do swoistej wolności. Ale też namawiam do tego, żeby się uczyć siebie, żeby czytać o tym, jak sprawić przyjemność sobie i innym. Żeby się nie bać. I przede wszystkim - żeby się komunikować: z innymi, werbalnie i pozawerbalnie, ale też ze sobą samą/mym. Pytać też siebie o swoją rozkosz, eksplorować ją, sprawdzać, skąd się wzięła… Nie zostawiać wszystkiego w - nomen omen - rękach innych, bo jest szansa, ze nigdy nie osiągniemy spełnienia.
Chciałabym na koniec zapytać o plany na przyszłość odnośnie pisania. Czy zamierzasz kontynuować tworzenie w gatunku literatury erotycznej?
A chciałabyś więcej? Bo to pytanie nie do mnie, a do mojego wydawcy! Ja mam materiał i pomysł na co najmniej trzy książki, w tym jedną edukacyjną i jedną powieść, którą da się przerobić na scenariusz. Co chcesz dostać jako pierwsze? Albo zapytam jeszcze inaczej: co by ci sprawiło największą rozkosz?
W takim razie jako następną książkę poproszę powieść, a potem stworzony na jej podstawie film. Kiedy już zrealizujesz ten plan, zapraszam na kolejny wywiad. Mam wrażenie, że do tego czasu przynajmniej część tematów tabu zupełnie zniknie!
Zobacz także: Jak randkują współczesne singielki? [WYWIAD]
Wyświetl ten post na Instagramie