„365 dni” autorstwa Blanki Lipińskiej to jedna z najgłośniejszych powieści, które w ciągu ostatnich kilku lat ukazały się na polskim rynku. Erotyczna trylogia wciąż bije rekordy popularności wśród czytelników, a jej pierwsza część doczekała się wręcz ekranizacji. „365 dni” zostało przeniesione na wielki ekran przez reżyserkę Barbarę Białowąs, a w głównych rolach wystąpiła Anna-Maria Sieklucka oraz włoski aktor Michele Morrone.
Zobacz również: To nie żart! „365 dni” właśnie trafiło na Netflixa
Od 1 kwietnia 2020 roku „365 dni” jest dostępny także na polskim Netflixie, a 7 czerwca 2020 roku film miał swoją premierę w zagranicznych oddziałach platformy streamingowej – i z miejsca stał się hitem. Jest 6. najchętniej oglądaną produkcją na Netflixie w Stanach Zjednoczonych, a w Filipinach zajmuje drugie miejsce w rankingu top 10 najczęściej wyświetlanych filmów.
Zagraniczni widzowie dosłownie zwariowali na punkcie „365 dni”. Ekranizację powieści Blanki Lipińskiej porównują do „50 twarzy Greya” i piszą, że przy polskim erotyku to po prostu film dla dzieci, który można oglądać bez nadzoru rodzicielskiego. Nie dowierzają też, że intymne sceny między Massimo a Laurą to tylko gra aktorska – ich zdaniem są wyjątkowo realistyczne. Największe emocje w zagranicznych widzach wzbudza chyba słynna scena na jachcie.
365 dni makes 50 shades look rated PG!
— $antino☠️ (@pabsycle) April 24, 2020
ARE THE SEX SCENES REAL?? #365dni
— Ose Tony (@Ose__) June 8, 2020
can someone PLEAsE tell me if the sex scenes in #365dni are real??? if not how the hell do you fake that?
— a virgin who can’t drive (@ifeelglittery) June 8, 2020
Widzowie zwariowali również na punkcie Massimo, w którego wcielił się włoski aktor Michele Morrone. Twitter dosłownie zaroił się od wpisów na temat przystojnego aktora i jego zdjęć oraz słynnej kwestii wypowiadanej przez Massimo w filmie - „Are you lost, baby girl?”. Fanki, które już obejrzały film mówią wprost – same chciałyby zostać porwane przez przystojnego włoskiego mafiozo.
only took me 20 min to fall in love w Massimo 🥴💕 #365dni pic.twitter.com/62OW4IbYvH
— 🧚🏽♂️ (@pearl_cx) June 9, 2020
"Are you lost baby girl?" JUST FCKIN’ KIDNAP ME ALREADY #365days #365dni pic.twitter.com/2dzTGqntHC
— eerie (@ernyzaaa) June 9, 2020
#365dni actually has really great plot. The plot: pic.twitter.com/pxfT1rU0U8
— Mariah (@mariahh_elenaa) June 8, 2020
Jednak sporo wpisów na Twitterze zwraca uwagę także na kontrowersyjne kwestie wokół filmu „365 dni”. Zagraniczni widzowie mają zastrzeżenia co do fabuły, która ich zdaniem często nie trzyma się razem oraz do idealizowania przemocy wobec kobiet. Pojawiły się głosy, że „365 dni” to klasyczny przykład syndromu sztokholmskiego, w którym porwana osoba zaczyna odczuwać sympatię czy też (jak w przypadku filmowej Laury) zakochuje się w swoim oprawcy.
Just finished #365Dni & while the sex scenes were great, the story itself just romanticizes kidnapping & a forced relationship. You basically just watch shawty get Stockholm syndrome 🥴
— CHAOTIC CAP ✨ (@alexamarie_x) June 8, 2020
#365dni please remember that there is a huge difference between fantasy and reality. If you are a guy, pls don't get any ideas. No girl wants to be kidnapped and made to fall in love.
— Adiel de Villiers (@Adielie1) June 7, 2020
Co sądzicie o reakcjach na temat „365 dni” za granicą? Myślicie, że polski film przebije popularnością „50 twarzy Greya”?
Zobacz również: Zobaczyłyśmy film „365 dni”. Jakie są nasze wrażenia? (szczera recenzja)