Przymusowa izolacja społeczna spowodowana koronawirusem to czas próby dla wielu branż i przedsiębiorstw. W najgorszej sytuacji znalazły się obecnie linie lotnicze, właściciele obiektów noclegowych oraz restauratorzy, ale kryzys dotknął także inne branże. Wszyscy mają nadzieję, że pandemia niebawem się zakończy i będzie można zacząć odrabiać straty.
Zobacz również: To nie żart! „365 dni” właśnie trafiło na Netflixa
Ale są też branże, które dzięki pandemii koronawirusa zyskują - i to sporo. W dobie przymusowej kwarantanny domowej wszyscy szukamy rozrywki online, a to oznacza, że różne serwisy streamingowe przeżywają prawdziwe oblężenie. Zainteresowanie wzrosło do tego stopnia, że wiele platform oferujących filmy i seriale zostało zmuszonych zmniejszyć transfer danych, aby nie spowodować przeciążenia sieci. Serwisy streamingowe jako jedna z nielicznych branż może sobie pozwolić na pracę właściwie jak dotychczas, a to oznacza, że widzowie wciąż otrzymują kolejne nowości. Jedna z nich właśnie pobiła wszelkie rekordy popularności.
Jeżeli jakimś cudem jeszcze nie widzieliście, a przynajmniej nie słyszeliście o serialu dokumentalnym “Król tygrysów” to podejrzewamy, że odizolowaliście się zdecydowanie zbyt mocno. O tej produkcji Netflixa już od paru tygodni mówi cały świat, a jej fanami są nawet najwięksi celebryci, z Kim Kardashian na czele. I trudno się dziwić, bo serial “Tiger King: Murder, Mayhem and Madness” to chyba jedna z najbardziej dziwacznych, pokręconych i niewiarygodnych produkcji, jaka kiedykolwiek powstała. W ciągu pierwszych 10 dni od premiery ten dokument w odcinkach obejrzało ponad 34,3 miliony widzów na całym świecie. Tym samym “Tiger King” pobił rekord serialu “Stranger Things” - jego drugi sezon obejrzało “zaledwie” 31,2 miliony użytkowników Netlixa. “Królowi tygrysów” nie udało się jednak prześcignąć ostatniej serii serialu braci Duffer – trzeci sezon “Stranger Things” zanotował oglądalność na poziomie 36,3 milionów widzów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
O czym opowiada serial dokumentalny “Tiger King” i dlaczego wzbudził tak olbrzymie zainteresowanie? To historia wyjątkowo ekscentrycznego mężczyzny o imieniu Joe Exotic (chociaż jego prawdziwe nazwisko brzmi Joseph Allen Maldonado-Passage, a urodził się jako Joseph Schreibvogel). Joe Exotic zasłynął jako właściciel Greater Wynnewood Exotic Animal Park, w którym hodował setki dzikich zwierząt, zwłaszcza tygrysów. Dokument zaczyna się dość niewinnie – pokazuje pasję Exotica do drapieżnych kotów oraz naświetla jego wieloletni konflikt z Carole Baskin, która prowadzi schronisko dla zwierząt o nazwie Big Cat Rescue. Ale z odcinka na odcinek serial staje się coraz bardziej nieprzewidywalny. Mamy więc całą feerię równie ekscentrycznych współpracowników Exotica, jego małżeństwa z wieloma mężczyznami na raz, eskalację konfliktu z Baskin, podejrzenia zlecenia morderstwa, narkotyki, fascynację bronią, a nawet... kampanię prezydencką. A przy okazji – Joe Exotic jest też gwiazdą country (teoretycznie) oraz własnego kanału telewizyjnego.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Fascynacja serialem “Tiger King”, by nie powiedzieć histeria na jego punkcie osiągnęła taki poziom, że producenci zdecydowali się nakręcić jeszcze jeden, dodatkowy odcinek - ukaże się na Netflixie już 12 kwietnia 2020 roku. Natomiast wieść o ekscentrycznym królu tygrysów dotarła do samego prezydenta Donalda Trumpa, który niedawno ogłosił, że być może podejmie w jego sprawie przełomową decyzję. Jaką? Tego wam nie zdradzimy, w razie gdybyście jeszcze nie mieli okazji obejrzeć tej produkcji, ale planowali to zmienić.
Co zresztą zdecydowanie polecamy. Obejrzycie serial “Tiger King” na Netflixie?
Zobacz również: Kwietniowe nowości na Netflixie. #zostańwdomu i obejrzyj je wszystkie!